Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek L. skazany na dożywocie chciał ułaskawienia. Jakie miał argumenty?

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
Proces obnażył piekło, jakie L. urządził swojej rodzinie.
Proces obnażył piekło, jakie L. urządził swojej rodzinie. Piotr Jędzura
Jacek L., sadysta i bezduszny kat skazany na dożywocie za okrutne zabójstwo żony w domu w Płotach koło Zielonej Góry wystąpił do sądu z wnioskiem o ułaskawienie.

Zupełnie niespodziewanie Jacek L. wystąpił do sądu o ułaskawienie. Czym to motywował? Po pierwsze tym razem przed sądem chętnie mówił. Podczas całego procesu milczał. L. absurdalnie wyjaśniał, że syn uciekł nie udzielając pomocy matce. W rzeczywistości nastolatek uciekł przed ojcem, który wpadł w szał. Chłopak w dodatku widział jak pijany morduje jego matkę. Swoje ułaskawienie motywował również tym, że… zapisał synowi dom, w którym zamordował mamę chłopca. Ponownie opowiadał o tym, że ofiara dosypywała mu jakichś tabletek do jedzenia. To kłamstwo wymyślone przez mordercę na potrzeby procesu.

Sędzia zielonogórskiego sądu okręgowego Ewa Kaczmarek-Kot nie miała żadnych wątpliwości. Jacek L. zostaje za kratami. Nie ma mowy o ułaskawieniu.

Do brutalnego zabójstwa doszło 25 maja 2015 r. w Płotach koło Zielonej Góry. Policję wezwał 17-letni syn ofiary, który uciekł z mieszkania wyskakując przez okno. Prawdopodobnie ucieczka uratowała chłopcu życie. Kiedy wezwani policjanci weszli do domu, morderca siedział na łóżku, a jego żona leżała w kałuży krwi na podłodze obok niego. To był okropny widok. Mąż zadał żonie około 30 ciosów nożem. Odciął jej głowę.

Wyrok dożywocia dla mordercy zapadł 17 maja 2-16 roku przed zielonogórskim sądem okręgowym. Dodatkowo sąd zaostrzył karę. L. będzie mógł ubiegać się o wyjście z więzienia dopiero po 40 latach odsiadki. Oznacza to, że opuści więzienie najwcześniej mając ok. 80 lat. Od początku wiadomo, że L. panicznie bał się więzienia. Chciał złagodzenia wyroku. 6 grudnia 2016 roku, poznański sąd apelacyjny utrzymał w całości mocy wyrok dożywocia dla mężczyzny.

Proces obnażył piekło, jakie L. urządził swojej rodzinie. Kobieta była bita i zastraszana. To, co mówili świadkowie brzmiało jak horror. Jego żona, drobna kobieta do perfekcji opanowała mechanizm ucieczki z domu przed szaleńcem. W kilka minut pakowała siebie, syna i uciekali przez okno. Żyła w ciągłym strachu do tego stopnia, że niezbędne rzeczy miała cały czas przygotowane do ucieczki.

Sąd wydając wyrok dożywocia w pełni zgodził się z prokurator Małgorzatą Żok, z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. - W dniu morderstwa zobaczyłam zadbany dom, wypielęgnowany ogródek, resztki kolacji na stole, jajecznicę, zwierzę, ale leżał też kawałek ucha, wszędzie były plamy, rozbryzgi krwi, koło drzwi leżał trup – mówiła podczas procesu prokurator. Dodała, że to nie była jej pierwsza krew, ale to co zobaczyła w domu w Płotach budzi w niej silne emocje. Prokurator w mowie końcowej podkreśliła, że cieszy się z tego, że jest wyraz „oskarżony”. - Bo jak inaczej nazywać Jacka L.? Bestia, zwierzę? Nie, bo obraziłabym zwierzęta - mówiła.

Kiedy sędzia Ewa Kaczmarek-Kot ogłaszała wyrok, L. słuchał bez żadnych emocji na twarzy, która przez cały proces była zimna. To osoba pozbawiona uczuć wyższych. Sędzia dodała, że oskarżony mężczyzna nawet słuchając zeznań swojego syna, nie był w stanie powiedzieć „przepraszam”. - Nie zasłużył na to, żeby być w tym społeczeństwie – mówiła sędzia Kaczmarek-Kot.

Zobacz również: Policja zatrzymała pedofila w Nowej Soli:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska