Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Babcia Noncia dzieci ratowała, czyli niesłychana historia Alfredy Markowskiej, gorzowskiej Cyganki

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Babcia Noncia miała ponad 94 lata. Mieszkała blisko gorzowskiego Kwadratu
Babcia Noncia miała ponad 94 lata. Mieszkała blisko gorzowskiego Kwadratu Archiwum - materiały prasowe
Mówiło się o niej „sprawiedliwa wśród narodów świata”, „romska Sendlerowa”. W sobotę 30 stycznia zmarła Alfreda Markowska, zwana Babcią Noncią. W czasie II wojny światowej uratowała 50 dzieci romskich i żydowskich.

- Nie wszyscy znali jej historię życia - trudną, bolesną. Pięknie żyła. „Sprawiedliwa wśród narodów świata”. Nie możemy zapomnieć o tak pięknej i odważnej kobiecie - napisał nam w ostatnich godzinach stycznia Emil Błaszkowski, gorzowianin. Oddawał cześć Alfredzie Markowskiej, jednej z gorzowskich Cyganek. Babcia Noncia, bo tak się na nią z reguły mówiło, zmarła w sobotę 30 stycznia nad ranem. Trzech miesięcy brakowało jej, by skończyć 95 lat.

Nie idź tam, Cyganeczko

Babcia Noncia mieszkała w Gorzowie od wielu wielu lat. W mieście nad Wartą osiadła wraz z taborem na początku lat 50. ubiegłego wieku. Mieszkała w kamienicy przy ul. Dąbrowskiego, parę kroków od pobliskiego Kwadratu, popularnego wśród gorzowian placu.
- Pewnie wielu mieszkańców nieraz mijało ją na ulicy czy na Kwadracie, nawet nie zdając sobie sprawy, co zrobiła w swoim życiu ta wspaniała kobieta. Ja sama poznałam ją kilka lat temu i od razu zapragnęłam napisać o niej książkę. Tym bardziej, że gdy poznałam Babcię Noncię, poczułam się, jakbym spotkała swoją bliźniaczkę - opowiadała nam trzy lata temu, przy okazji premiery książki, Halina Elżbieta Daszkiewicz, autorka „Na dzia doj, Romnije” (Nie idź tam, Cyganeczko).

Alfreda Markowska urodziła się w 1926 r. w taborze w okolicach Stanisławowa na Kresach. W czasie II wojny straciła całą 80-osobową rodzinę. Gdy jej tabor przebywał w 1941 r. w lesie w okolicach Białej Podlaskiej, Niemcy wymordowali wszystkich jej bliskich: rodziców, rodzeństwo, krewnych. Noncia przeżyła, bo akurat wyszła do wsi po żywność.

Rok później, 16-letnia Noncia była już mężatką. Wraz z mężem Janem (dla Romów był to Gucio) trafiła do Rozwadowa, który dziś jest częścią Stalowej Woli. Gdy została zatrudniona na kolei, to - jak wspominali w tym tygodniu w Stalowej Woli - „rozpoczęła swoją prywatną wojnę z Niemcami”. Zaczęła ratować ocalałe z pogromów dzieci: romskie i żydowskie. Pomagały w tym dokumenty potwierdzające zatrudnienie na kolei, które chroniły przed aresztowaniem.

„Alfreda docierała na miejsca masowych mordów Romów, szukała dzieci ukrytych w norach, krzakach. Niejednokrotnie na swoim utrzymaniu miała ich kilkanaścioro. By wszystkich nakarmić, pracowała, wróżyła, żebrała i kradła. Wyrabiała dzieciom dokumenty, znajdowała rodziny, jak byśmy dziś powiedzieli, zastępcze. Gdy przez Rozwadów przejeżdżały transporty ludzi do obozów, to z tych transportów też udawało się jej wydostać żywe dzieci” - opisywał kilka lat temu historię Babci Nonci „Przewodnik Katolicki”.

Zobacz wideo: Poruszające losy żydowskich sierot na Podhalu

Wideo: Dzień dobry TVN/x-news

Tu czwórka, tam piątka

- Z jednego miejsca przywiozła czworo-pięcioro dzieci, z drugiego czworo-pięcioro. I tak się nimi opiekowała. A gdy dowiedziała się, że gdzieś żyje rodzina dziecka, to upewniała się, że to prawda i dziecko trafiało do swojej dalszej rodziny - opowiadała nam 10 maja 2016, w dniu 90. urodzin Babci Nonci jej córka Maria Majewska. Z uwagi na wiek i stan zdrowia matki, za nią opowiadała nam niezwykłą historię.

- Mieliśmy wszystko, co było potrzeba - wtrącała Babcia Noncia. A córka dodawała: - Czy jedzenie, czy ubranie, wszystko było po prośbie. Na utrzymanie mama zarabiała też wróżeniem, jak to Cyganka. Dzieci w lesie zbierały jagody, a to ktoś dał chleb, a to mleko. Mama dziećmi się opiekowała, a Pan Bóg w tym pomagał - opowiadała nam córka Alfredy Markowskiej.

Uratowany napisał elementarz

Alfreda Markowska została matką po wojnie. Oprócz Marii urodziła też Krystynę, Rolanda, Ewę, Wandę i Zofię. A uratowane dzieci nie zapominały o swojej wybawicielce.

- Ja sama poznałam co najmniej połowę z tych uratowanych - mówiła nam pani Maria.
Najbardziej znanym z uratowanych był Karol Parno Gierliński, zmarły w 2015 r. romsko-polski rzeźbiarz, poeta i prozaik. Pochodził z Romów Sinti. Kilkanaście lat temu przygotował pierwszy elementarz romski.

„Trzyletniego Karolka wyrzuciła z wagonu kobieta jadąca w transporcie do Auschwitz. Pan Karol (dla Polaków), czyli Parno (dla Romów), zawsze mówił, że Noncia urodziła go drugi raz. Sama była przeznaczona, na śmierć, a ratowała innych - przytaczał opowieść rodziny Markowskich „Przewodnik Katolicki”. W ubranku Gierlińskiego Noncia znalazła kartkę z nazwiskiem i adresem. Ponieważ sama nie umiała pisać, poprosiła kogoś, by napisał list. „Po kilku miesiącach do Rozwadowa przyjechali po małego Karola dwaj mężczyźni, ojciec i jego kuzyn w mundurze Wehrmachtu. Historia Romów Sinti to jeden z paradoksów wojny. Jedni Sinti jechali do Auschwitz, drudzy byli sterylizowani, a trzeci – wcielani do niemieckiej armii” - pisała dalej Małgorzata Jańczak.

Podziw prezydenta

Ile dzieci uratowała Babcia Noncia? Tę liczbę poznaliśmy kilkanaście lat temu. Opowieściami Alfredy Markowskiej zainteresował się m.in. Leszek Bończuk, gorzowski miłośnik kultury cygańskiej. Wraz z Parno Gierlińskim dotarł do wydziału mniejszości etnicznych i narodowych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Resort przekonał Kancelarię Prezydenta, że Markowska powinna zostać wyróżniona odznaczeniem. 17 października 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Noncię Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Jak mówi nam Leszek Bończuk, Parno Gierlińskiemu zawdzięczamy wiedzę o liczbie uratowanych dzieci. - Zaczął dokładnie przepytywać Noncię i z tych wszystkich opowieści wychodziło, że było ich 50 - opowiadał nam w tym tygodniu gorzowianin. Markowska ratowała dzieci romskie i żydowskie. A w 1945 r., gdy Noncia z mężem jechała na zachód polskich terenów, zdarzało się jej ratować nawet dzieci niemieckie.
Gdy Małgorzata Jańczak spisywała historię ratowania dzieci, Noncia mówiła: „Oj, kochanieńka, a co to za różnica, żydowskie czy nasze, dzieci przecie”.

- Jeżeli dziś istnieje naród żydowski, w tym wielu Żydów pochodzących z naszego kraju, a także pewna ilość Polaków żydowskiego pochodzenia; jeżeli istnieje naród romski i znaczna jego część, zamieszkuje w Polsce, to dlatego, że byli tacy ludzie, jak pani. I takim ludziom jak Pani właśnie należy się szacunek, podziw. I dla takich ludzi wymyślona została instytucja orderów, szczególnie jednego z najwyższych odznaczeń naszego kraju. Nie ma niczego lepszego niż ratowanie ludzkiego życia - mówił ponad 14 lat temu prezydent Kaczyński.
„Byliśmy dumni. Naprawdę byliśmy dumni. Bo jak gadał nieboszczyk Parno Gierliński - a on miał szkoły pokończone, to wiedział - nigdy wcześniej żaden Cygan nie dostał takiego odznaczenia” - mówiła później mediom córka Nonci.

Babcia ma muralach

Od wielu lat Markowska jest nazywana „romską Ireną Sendlerową”. Porównywana jest do bohaterki, która ocaliła ponad 2 tysiące dzieci. Jej niewiarygodną historię życia poznaje coraz więcej osób. Kilkanaście lat temu powstał film dokumentalny o Nonci (nakręciła go Agnieszka Arnold). Z kolei w ostatnich latach powstały dwa murale z wizerunkiem Cyganki.
Pierwszy z nich powstał wiosną 2016 r. w na ścianie ówczesnego Gimnazjum nr 20 przy ul. Raszyńskiej na warszawskiej Ochocie. Namalowały go dzieci - będące uchodźcami - ze szkoły.

- Gdy tylko usłyszałem historię pani Alfredy, od razu zamarzyłem, by powstał jej mural - mówił nam wtedy Dariusz Paczkowski, pomysłodawca malowidła. Babcia Noncia mogła mural zobaczyć na zdjęciach. Fotografie przedstawiające malowidło oraz dzieci, które je stworzyły, pokazaliśmy Alfredzie Markowskiej przy okazji jej 90. urodzin.
Babcię Noncię docenił też Gorzów. Została honorową obywatelką miasta.

„Nie chcę już pamiętać”

Dlaczego Noncia swoją historią zaczęła dzielić się ze światem dopiero w tym wieku?
„Ona nie opowiadała swojej wojennej historii, ponieważ część dzieci, które uratowała, była Żydami, a w Polsce być jednocześnie Cyganem i Żydem to naprawdę za dużo” - mówiła reżyserka filmu o gorzowiance.

Nie bez znaczenia musiało być też to, że wspomnienia były bolesne.
„Ja już ni chcę o tym pamiętać. Nie chcę o tym gadać, a wszystko wraca. Wraca nocą. I wszystko dzieje się jak żywe. Powiem tylko tyle, że jak mi rodzinę wybili, to już mi się żyć nie chciało, na życiu mi nie zależało, no to ratowałam, kogo się dało i kogo trzeba było” - mówiła Małgorzacie Jańczak Noncia.

„Pamiętać, to mama pamięta. Całymi nocami nieraz płacze, bo to wszystko do niej wraca. Całe noce jej się śni, nawet bierze z krzesła sweterek czy spódnicę i zwija tak jak becik, potem wstaje i nawet z poduszek poukłada takie beciki, okrywa je i tuli, a potem woła, żeby wstawiać kocioł i obierki gotować, bo będą głodne” - dopowiadała sześć lat temu córka Alfredy Markowskiej.

Babcia Noncia we wtorek 2 lutego została pochowana na cmentarzu komunalnym w Gorzowie. Na jej pogrzeb przyszły setki osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska