Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak dojechać na czas?

Piotr Jędzura
- Latem wstać w środku nocy jeszcze jakoś się uda, ale zimą to wielki problem - mówi Radek Spilszewski ze Szczańca. Dojeżdża do Zespołu Szkół Zawodowych w Świebodzinie.
- Latem wstać w środku nocy jeszcze jakoś się uda, ale zimą to wielki problem - mówi Radek Spilszewski ze Szczańca. Dojeżdża do Zespołu Szkół Zawodowych w Świebodzinie. fot. Piotr Jędzura
Na biurko starosty trafiają listy od mieszkańców Toporowa, Zbąszynka, Szczańca, Kupienina i innych miejscowości. Ludzie protestują przeciwko likwidacji połączeń kolejowych.

- Protesty są podpisane przez setki mieszkańców - mówi Zbigniew Szumski.
W piątek PKP i marszałek nie porozumieli się w sprawie pociągów. A chodzi o dodatkowe 5 mln zł, których chcą kolejarze.

- Z powodu pieniędzy cierpią dzieci, których jakby nikt nie wziął pod uwagę - dodaje radna Urszula Miara.

Grzegorz Dwojak, dyrektor Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Zielonej Górze zapewnia, że rozmowy trwają. I że kolej robi wszystko, aby problem rozwiązać jak najkorzystniej dla dzieci.

Wicemarszałek lubuski Sebastian Ciemnoczołowski jest spokojny o dzieci. Informuje, że samorząd prowadzi rozmowy z innymi przewoźnikami. Gdyby rzeczywiście zabrakło porozumienia z PKP, prawdopodobnie oni zajmą się dowożeniem uczniów do szkół.

Zabraknie połączeń

Mieszkańcy chcą przywrócenia kilku połączeń. Jednym z wymazanych z rozkładu jazdy jest pociąg ze Zbąszynka. Jeździł do Świebodzina, zatrzymując się w Szczańcu oraz Kupieninie. Wsiadali do niego uczniowie i dorośli, którzy uczą się lub pracują w Świebodzinie. Drugim ważnym połączeniem jest pociąg z Rzepina do Świebodzina przez Toporów.

- Jedną decyzją odcina się szansę na dojazd do szkoły i pracy tysiącom osób - martwi się radna Miara.
Teraz wiele dzieci może nie dojechać na pierwsze lekcje. Żeby zdążyć, będą musiały wstawać o 4.00. W Świebodzinie będą ok. 6.00. Gdzie podzieją się przez niemal dwie godziny?

Rodzice się martwią. - Będę szukać po sąsiadach, może ktoś jeździ do Świebodzina autem - przyznaje Wiesława Spilszewska. Jej syn Radek jest jednym z półtora tysiąca dzieci, którym grozi pobudka w środku nocy i dwugodzinny pobyt w dworcowej poczekalni.

Problem dotyka też dorosłych. - Pociągiem po 6.00 ze Zbąszynka do pracy w Świebodzinie dojeżdżam na czas. Gdy zabraknie połączenia, nie mam na to już szans - mówi jedna z urzędniczek.

Sprawdzą frekwencję

- Nie pamiętam, żeby kolej likwidowała pociągi szkolne - przyznaje Tadeusz Traczyński dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych. Wielu jego uczniów już ma kłopoty z dojazdem. Część zanim dotrze na stacje kolejowe, pokonuje wiele kilometrów na rowerach. Teraz sprawa bardziej się skomplikuje. Ci z miejscowości bez stacji kolejowych, żeby zdążyć na pociąg ok. 5.00, będą musieli wstawać już po 3.00.

- Od dziś zaczniemy przyglądać się frekwencji, przez kilka najbliższych dni sprawdzimy, ile osób i z jaki miejscowości na lekcjach nie ma - zapowiada dyrektor Traczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska