Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak koty w worku

DARIUSZ CHAJEWSKI
Mężczyzna pokazuje odznaczenia i ordery, ukradkiem ocierając łzy. Nie kryją ich kobiety. Jedna załamuje ręce i twierdzi, że pójdą mieszkać do bunkrów nad Odrą. Sprzedano ich, wraz z mieszkaniami, prywatnemu przedsiębiorcy. Trudno powiedzieć, czy budynek przy ul. Łężyckiej w Czerwieńsku jest jeszcze domem, czy już magazynem. Kilkunastu lokatorów mieszka nad warsztatem, magazynami, które stanowią część młyna. W młynie przez wiele lat pracowali, w młynie mieszkali... - Młyn nas oszukał twierdzi Franciszka Marchewka. Najpierw powiedzieli, że sprzedadzą nam mieszkania, nawet wyceny podali. Potem wszystkich jak koty w worku sprzedali. Zrobili nam piękny kapitalizm.
Piękny socjalizm

Młyn, podobnie jak całe Państwowe Zakłady Zbożowe ledwie zipał od lat, a kolejne kierownictwa miotały się jak myszy w łapce młynarza. W połowie lat 90. pojawiła się koncepcja sprzedania mieszkań zakładowych lokatorom. Zaczęło się od wycen przy cenie około 100 zł za metr kw. mieszkania kosztować miały od 3,2 tys. do 5,7 tys. zł. Mieszkańcy czekali na wycenę podatków i ulg za zużycie lokali.
Czekali, lecz się nie doczekali.
- W prasowym ogłoszeniu było napisane, że pod młotek idą obiekty młyna, nie było ani słowa o naszych mieszkaniach denerwuje się Marian Zaboklicki. Mniej więcej po miesiącu dowiedzieliśmy się, że kupił nas Henryk Olizarowicz. Mieszkania i nas kupił jakby przy okazji, jako dodatek do młyna.
Gdy mieszkańcy próbowali się dowiedzieć skąd ta zmiana, PZZ odpowiedziały, że ich mieszkania są integralną częścią magazynu i tego obiektu rozdzielić się nie da. Po okresie krótkotrwałego buntu zacisnęli zęby i powiedzieli sobie, że taki jest kapitalizm. Starali się nowego właściciela nie drażnić, płacili czynsze, najpierw 1,75 zł za metr, od stycznia 2,25. Czasem wybuchał drobny konflikt o brak remontu dachu, zaniedbany korytarz i ścieki, które płyną wprost do rzeki.
- Pracowałem tutaj 45 lat, o proszę jakie dyplomy i medale dali pokazuje dorobek życia Mieczysław Dekiert. Teraz nas zostawili jak, jak... śmiecie. A socjalizm był niby taki piękny.

Piękny kapitalizm

Nadzieja zaczęła się od lektury kolorowego tygodnika. Między poradą jak ugotować zupę pieczarkową i w jaki sposób odmienić życie erotyczne małżeństwa z wieloletnim stażem, jedna z kobiet znalazła informację, że nowy właściciel mieszkań zakładowych przedsiębiorstw państwowych ma obowiązek sprzedać te mieszkania podobnie jak firmy państwowe. Później dotarła wiadomość, że za 5 proc. wartości można stać się właścicielem dotychczas użytkowanego metrażu. Poszli z wycinkiem prasowym do właściciela, który o sprzedaży mieszkań, zwłaszcza za tę kwotę, nie chciał nawet słyszeć.
- Poszliśmy do adwokata opowiada Genowefa Wasilewska. Zażądał na początek 400 zł od każdego z lokatorów. Sprawy mają być prowadzone oddzielnie. Na to nas nie stać. Nie stać nas na sprawiedliwość.
Lokatorzy pokazują kolejne wycinki prasowe. Mieszkania wykupują wszyscy. Za lokum w bloku płacą po kilkaset złotych. Przecież miała być sprawiedliwość, przecież miała być prawdziwa demokracja... A wojskowi w Czerwieńsku za luksusy płacą po 200, 300 zł.
- Teraz nie jest źle, lecz co się stanie, jak właściciel podniesie nam czynsz do 7 zł za metr a twierdzi, że tak zrobić może zastanawia się Stanisława Karbownik. Do niego to nawet pretensji nie mamy, dawali, to brał. Jednak PZZ nam ogromną krzywdę wyrządziły. Po tylu latach pracy po prostu oszukać.

Piękna demokracja

Wykładnię racji właściciela otrzymali na piśmie.
W związku z ustawą, na którą się państwo powołujecie, pozwolę sobie ją zacytować. DU Nr 39 poz. 442 z dnia 14 kwietnia 2000 r mówi o zmianie ustawy o zasadach przekazywania zakładowych budynków mieszkalnych przez przedsiębiorstwa państwowe. Czyli ta ustawa nie dotyczy osób fizycznych, a dokładniej mówiąc dotyczy ona tylko przedsiębiorstwa państwowego i spółek handlowych z udziałem Skarbu Państwa. Poza tym jako właściciel tego obiektu nie mogę i nie chcę sprzedawać tych lokali dlatego, że młyn wraz z mieszkaniami został zakupiony za kredyt z banku, czyli dopóki nie zostanie on spłacony, ciąży na nim hipoteka, a jak wszystkim wiadomo w tej sytuacji cały obiekt jest własnością banku do chwili spłaty kredytu.
- Mamy kapitalizm, mamy demokrację uważa Henryk Olizarewicz. Kupiłem te obiekty za pieniądze zdobyte ciężką pracą. To moja własność. Jak trafi się dobry kupiec, sprzedam je, jak trzeba będzie, podzielę. Nie zamierzam mieszkań sprzedać, zgodnie z przepisami nie jestem zobowiązany tego uczynić.
Zajmująca się administrowaniem mieszkaniami żona właściciela mówi o kapitaliźmie z ludzką twarzą, którego oboje są wyznawcami. Czynsze są umiarkowane, ludzie mający zaległości nie są eksmitowani, a na obiekcie właściciele zarabiają naprawdę niewielkie pieniądze, mowa jest o 700 zł miesięcznie. A socjalizm W dobie PZZ wszyscy lokatorzy mieli zastrzeżone w umowach najmu, że lokale zajmowane są na zasadzie hotelu robotniczego lub mieszkania służbowego. Na czas określony trwania stosunku pracy.
- Za darmo nic nikomu nie dają mówi właściciel. Nie zamierzam jednak nikogo pozbawiać mieszkania, chyba że zaistnieje przymusowa sytuacja jaka ujęta jest w umowach najmu.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska