- Tu przy świetlicy, niemal codziennie, młodzież przesiaduje na murku. Najgorzej w weekendy. Piją, krzyczą, sikają, rzygają, w piłkę grają na ulicy. Co i rusz jakaś wpada na moje podwórko, bo o mój płot kopią. Cały jest powyginany od skakania po nim. Nigdy po sobie nie sprzątną. Pełno butelek i puszek - mówi J. Mordal.
- Te grupki zbierają się tu z okolicznych wiosek. Z samego Konradowa, ale także z Otynia, Zakęcia i również z Nowej Soli. Nigdy nie wejdą do świetlicy, bo zwyczajnie ich się tam nie wpuszcza. Z obaw o zniszczenia. Ostatnio wyjątkowo dostali zgodę na zrobienie osiemnastki w świetlicy. Trzeba było dwóch patroli policji, żeby tym dzikim zabawom zaradzić - dodaje.
Interwencje u służb mundurowych nie pomagają. - Dzwoniłam do dzielnicowego kilka razy. Ale ile można. W końcu przestaną na mnie reagować, jak na jakąś czepiającą się wszystkiego z nudów. I to ze mnie wówczas zrobią intruza. Sąsiedzi boją się odezwać, widzą jak młodzież mnie traktuje - wyzwiska, lekceważenie i zniszczenia. Ja się jednak do nich nie wtrącam, nie chcą pomóc, ich sprawa. A zresztą żadne pouczenia mundurowych na te niewychowane dzieciaki nie działają - żali się kobieta.
Nieskuteczność pouczeń to jedna sprawa. Druga, że w odwecie wandale niszczą posesję pani Jadwigi. - Jak któregoś razu dom został pusty to urzędowali jak u siebie. Raz ktoś wylał na ten ich murek jakiś olej. Żeby nie siedzieli. Widać więc, że nie tylko mi przeszkadzają. Założyli, że to pewnie ja i w rewanżu polali moje drzewka przepalonym olejem silnikowym.
W gminie zatrudniony jest tylko jeden strażnik. Nie ma on więc partnera do przeprowadzania patroli i interweniowania w sprawie wandali.
- Udało się tam kiedyś wybrać w asyście policjanta na patrol. Skończyło się na mandatach za śmiecenie. Trzeba jednak złapania na gorącym uczynku, podczas tych imprez i chuligańskich zachowań. Wtedy coś może się zmienić. Ja wieczorem jestem już po służbie, ale jest policja. Tylko, że pani Mordal nie chce do nich dzwonić. Nie wierzy w ich skuteczność. Może też robić dzieciakom zdjęcia. To będzie niepodważalny dowód w sądzie - informuje strażnik gminny Adrian Michnacki. - Nie stać mnie na założenie sprawy w sądzie - odpowiada J. Mordal.
Wójt gminy Otyń Teresa Kaczmarek obiecuje wzmożone zainteresowanie problemem. - Gdyby nawet zatrudnić drugiego strażnika, to nie wydaje mi się, żeby to zakończyło sprawę. Teraz i tak nasze środki finansowe na to nie pozwalają. Z niektórych inwestycji trzeba by zrezygnować na rzecz nowego etatu. Zapewniam, że wyślę tam strażnika, że będziemy działać i nie zostawimy tak tej sprawy - uspokaja wójt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?