Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak my kochamy derby!

Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Prawie jak całus. W bliskim kontakcie Rafał Janecki z Zastalu i gorzowianin Jakub Borowski (z piłką)
Prawie jak całus. W bliskim kontakcie Rafał Janecki z Zastalu i gorzowianin Jakub Borowski (z piłką) fot. Kazimierz Ligocki
Pokazy break dance i hop-hopu, freestyle koszykarski i konkurs wsadów oraz emocje do ostatniej sekundy. Mecz zawodowej ligi NBA? Takie atrakcje już nie tylko w Ameryce!

Gdy przeciwko sobie walczą zespoły z Gorzowa i Zielonej Góry, zawsze jest gorąco. Na parkiecie, boisku czy torze - to bez znaczenia. Poziom adrenaliny rośnie też na trybunach. Bo dla kibiców i zawodników nie ma znaczenia, czy jest to żużel, piłka nożna czy siatkówka. W niedzielę derbowego święta doczekali się też sympatycy basketu.

Magia przysłowia
NGR Technologie AWF Gorzów i SKM Zastal Wiecko Zielona Góra to drużyny, które występują w rozgrywkach o wejście do drugiej ligi. Przed meczem zdecydowanym faworytem był beniaminek z Gorzowa, który dzierżył miano niepokonanego. Na drugim biegunie byli przedostatni w tabeli młodzi podopieczni znanego trenera Grzegorza Chodkiewicza. Wynik łatwy do przewidzenia? Nic z tego, bo po raz kolejny sprawdziło się przysłowie, że derby rządzą się swoimi prawami!

Po dramatycznym meczu minimalnie lepsi okazali się zielonogórzanie, którzy wygrali 80:79. decydujące punkty zostały zdobyte... po końcowej syrenie. Adam Chodkiewicz, syn szkoleniowca, wykonał rzut w stronę kosza, a opadającą już piłkę wybił jeden z gospodarzy. Chwila ciszy i... ogromna radość młodych chłopców, którzy zasłużenie pokonali faworyta. Zaskoczeni porażką gospodarze hurtem uciekli do szatni.

Ale się zdziwił!

Między dwoma lubuskimi stolicami iskrzy od... zawsze. - Pewnie, że pokonamy Falubazów - zapewniał z uśmiechem gorzowianin Stanisław Monastyrski. Na mecz przyszedł z wnukami. - Lubię kosza i regularnie chodzę na nasze dziewczyny. O derbach dowiedziałem się z prasy i radia, więc z przyjemnością wybrałem się na mecz.

Ale nie tylko takich fanów spotkaliśmy w hali przy Szarych Szeregów, gdzie na co dzień trenują i grają piłkarze ręczni. - Jaki basket?! Ja tu przypadkiem trafiłem - mówił lekko podchmielony Mieciu (tak kazał nam zwracać się do siebie). - Mieszkam dwa kroki stąd, zobaczyłem światła, pełno samochodów, myślę sobie "szczypiorki" grają. No i zdrowo się zdziwiłem.

Gdy pytamy go, czy mecz się mu podoba, odpowiada: - Jasne. Sport to zawsze sport, a w dodatku derby!
Takich widzów jak oni było prawie 400, czyli tylu, ile regularnie chodzi na ekstraklasę ręcznych.

Tym razem bez ciotek

Oprócz emocji i zaangażowania, były też i humor. Prym wiódł zwłaszcza trener Zastalu, po którego tekstach, kibice co rusz zanosili się od śmiechu.

- Ładnie to tak skarżyć? - reagował Chodkiewicz na sugestię Michała Żyłczyńskiego z NGR, który zwrócił uwagę sędziemu, że był faulowany. Albo: - Weź się rozgrzej, widzę, że jesteś zimny. Wybierz sobie jakąś laskę z trybun - skierowane do podopiecznego. Do piknikowej atmosfery dostroili się też fani i jak na derby przystało, nie zabrakło tradycyjnych przyśpiewek pod adresem... Falubazu.

- Meczyk, jak meczyk. Poziom średnio na jeża - ocenił Chodkiewicz. - Fajnie, że chłopcy mogli pograć przy pełnych trybunach, a nie przy dwóch ciotkach, jak to zwykle bywa. Przy okazji gratuluje ekipie, która podjęła się trudnej pracy odbudowy męskiego kosza w Gorzowie.

Słowa tak znakomitego fachowca, niech będą dla działaczy NGR zachętą do kolejnych wyzwań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska