Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak pani Irenka bandytę pogoniła

(beb)
O kwotach, jakie zdołał wynieść we wtorek, z kantoru w Świecku, zamaskowany sprawca nikt nie chce mówić, ale o kasjerce, która zabrała mu broń, opowieściom nie ma końca. Bo kobieta swoją odwagą mogłaby zawstydzić niejednego mężczyznę.

Jej szef Ryszard Pawlukowski nie może się nadziwić, że 45-letnia pani Irenka, nie bacząc na niebezpieczeństwo wyrwała broń przestępcy (jak się później okazało był to pistolet gazowy) i "wykurzyła" go z pomieszczenia, w którym pracuje.

Był wtorek, koło trzeciej nad ranem. Do kantoru, na byłym przejściu granicznym w Świecku, wszedł wielki mężczyzna z pszczelarską siatką na głowie. W jednej ręce trzymał parasol, którym dodatkowo zasłaniał twarz, w drugiej broń.

Stój, bo będę strzelać!

Zażądał od kobiety pieniędzy. Gdy usłyszał, że mu ich nie odda, zaczął straszyć, że ją zabije.
- Dopiero wtedy sięgnęła po nie, dając mu świadomie pojedyncze banknoty, a nie paczki - mówi jej szef.

Gdy opowiada o tym, co się zdarzyło chwilę później, nie kryje zdumienia. - Pani sobie wyobraża? Ona wyrwała draniowi broń z ręki! Wykorzystała moment, gdy się schylił i oparł na ladzie, żeby schować pieniądze. A potem stwierdziła, że teraz to ona może go zabić - relacjonuje.

Bo sama pani Irenka nie chce już wracać do tego, co się wydarzyło we wtorek. Tłumaczy, że dopiero teraz dotarło do niej, w jakim była niebezpieczeństwie.

W szczegółach opowiedziała jednak o całym zajściu zarówno policji, jak i szefowi. Od niego właśnie wiemy, że gdy sprawca ruszył do ucieczki, kobieta pobiegła za nim, krzycząc, że ma się zatrzymać, bo będzie strzelać.

- Później mi powiedziała, że nie wiedziałaby nawet gdzie ma nacisnąć spust - wspomina tę rozmowę R. Pawlukowski.

Policja szuka sprawcy

Przestępca zdołał uciec, ale w kasie została większość utargu. Szef kantoru opowiada, że koledzy z branży natychmiast zaproponowali, że gdyby kiedykolwiek chciał zwolnić panią Irenkę od razu ją zatrudnią. - Absolutnie nie mam takiego zamiaru. Ma u mnie pracę dożywotnio - deklaruje. Póki co dał jej 5 tys. zł premii.

Słubiczanin przyznaje, że nie wie jakby się zachował w sytuacji, z którą przyszło zmierzyć się jego pracownicy. Co więcej, gdy po całym zdarzeniu zaproponował, żeby poszła do domu usłyszał, że zostaje.

Podziwu nie kryje też rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny. - Odwagi to tej pani na pewno odmówić nie można - komentuje.

Policja nie zdołała jeszcze zatrzymać bandziora. - Jest duża szansa, że uda się to zrobić, bo rzadko się zdarza, że sprawca traci broń, na której mogą być przecież odciski jego palców - mówi z nadzieją R. Pawlukowski.

Jego słów nie chce jednak komentować rzeczniczka słubickich policjantów Magdalena Michlewicz. - Na tę chwilę nie możemy udzielać żadnych informacji w sprawie napadu na kantor w Świecku - mówi.

Od S. Koniecznego wiemy, że sprawą zajmują się zarówno policjanci z powiatu słubickiego jak również z komendy wojewódzkiej.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska