Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak przeżyć najpiękniejszy dzień życia?

Katarzyna Borek
Dorota Halama, psycholog
Dorota Halama, psycholog fot. Mariusz Kapała
- Do tej pory wiele czasu poświęcano temu, jak kobieta może funkcjonować po porodzie. Bardziej omawiany był temat wyboru wózka niż tego, co może dziać się z emocjami w trakcie ciąży i porodu - mówi DOROTA HALAMA, psycholog.

- Czy do porodu trzeba przygotować się także psychicznie?
- Może nie tyle trzeba, co po prostu warto. Zyskuje na tym mama, dziecko, cała rodzina. Do tej pory wiele czasu poświęcano temu, jak kobieta może funkcjonować uczuciowo po porodzie. Bardziej omawiany był temat wyboru wózka niż emocji podczas porodu, ale i całej ciąży, gdy "rządzą" hormony. Wpływają na to, co i jak kobieta przeżywa, z jaką intensywnością. Często okazuje się również, że ciężarna, wcześniej aktywna zawodowo, już nie chce taka być lub nie może. Niektóre panie są tym sfrustrowane. Nie każdy łatwo przyjmuje zmiany. A gdy nałożymy na to stereotyp, że ciąża to czas błogosławiony, najlepszy, można sobie wyobrazić, co czuje przyszła mama, która musi zrezygnować z różnych rzeczy wcześniej, niż zakładała. Bo już na tym etapie macierzyństwa jej życie staje się inne.

- Tak trudno się z tym pogodzić?
- W dzisiejszych czasach kobieta ma mnóstwo spraw do załatwienia. W biegu, szybko. A ciąża - szczególnie taka, gdy coś się z nią dzieje - wymaga innego ustawienia priorytetów. Rezygnacji z pewnych rzeczy. To nie jest łatwe. Jednak kobiety, które już na tym etapie muszą poukładać sobie sprawy w związku z dzieckiem, łatwiej przyjmują zmianę, gdy dzieciątko pojawia się na świecie. Znam panie, które w ciąży czuły się fantastycznie, a po porodzie nagle wręcz "zderzyły się" z rzeczywistością. Piękną, ale jednocześnie trudną, szczególnie w pierwszych tygodniach.
Trochę same jesteśmy temu winne, bo zawsze i wszędzie chcemy być "supermenkami". Warto elastycznie podchodzić do rzeczywistości. Ta zasada ma znaczenie i w ciąży, i w porodzie. My w szkole rodzenia rozmawiamy, jak go sobie wyobrażamy, jakich elementów czy osób nie może wtedy zabraknąć. A potem odwracamy kota ogonem. Zaczynamy mówić, co będzie, jeżeli ten plan, w którymś momencie nie wypali: partner nie odbierze telefonu, jednoosobowa sala będzie zajęta.
Każdy ma mniej lub bardziej uświadomiony plan porodu. Zachęcam do omówienia go, wytypowania niezbędnych elementów, a potem zrozumienia, że gdy ich zabraknie, są inne rozwiązania.

- Dlaczego warto tak zrobić?
- Bo jeżeli rzeczywistość zawiedzie nasze oczekiwania, bardzo to widać. Można zaobserwować reakcję: "Aha, nie jest tak, jak sobie wymarzyłam, przyjdę później". Oczywiście nikt nie mówi tego na głos, ale ciało przekazuje właśnie taki komunikat, na przykład zatrzymuje się akcja porodowa. W szpitalu nie ma czasu na logiczne myślenie, w głowie automatycznie "odpalają" się wymarzone elementy planu. Dlatego warto wcześniej nauczyć się elastycznego podejścia. Gdy nie dopuszczamy do siebie myśli, że ten najpiękniejszy dzień w życiu może wyglądać inaczej, niż zakładałyśmy, zaczynamy przerzucać techniczne aspekty na relację z dzieckiem i z własnym ciałem.

- Gdy coś nas zaskoczy podczas porodu, o czym warto pamiętać?
- O tym, że jedną, jedyną i najważniejszą sprawą jest zdrowa mama i dziecko. A czy urodzi się w sali zielonej, pojedynczej czy wodzie, nie ma znaczenia. Dbajmy o jakość porodu i różne jego elementy, ale nie za wszelką cenę! Organizacyjne elementy tracą na sile, gdy uświadomimy sobie, że przed nami jest całe życie z dzieckiem. Że w trzeciej dobie pójdziemy do domu, w którym wszystko jest tak urządzone, jak chciałyśmy. Przyjmując taką perspektywę, traci na znaczeniu fakt, że poród nie przebiega w wymarzony sposób.

- Czyli: miejmy plan, ale się do niego kurczowo nie przywiązujmy?
- Zawsze powtarzam: wszystkim życzę najlepszego scenariusza. Ale czasami rzeczywistość go weryfikuje. Pamiętajmy też, że poród to kolejna "lawina hormonalna" przetaczająca się przez ciało. Ten stan jest ekscytujący, bo rodzi się dziecko, ale i przerażający, bo się boimy. Jeżeli na samym początku kobieta uzna, że coś idzie nie tak, rozwija się czarnowidztwo. A dobrze przeżyty, świadomy priorytetów poród, to łatwiejszy start w macierzyństwo. Z tego powodu zachęcam wszystkie kobiety, by przeszły przez szkołę rodzenia. To miejsce i czas, w którym zdobywamy wiedzę na temat tego, co się dzieje i co będzie się działo z ciałem ciężarnej. Przyszli rodzice mają różne naturalne lęki, frustracje. Szczególnie, gdy czekają na pierwsze dziecko. Gdy nałożą się na to podstawowe braki dotyczące przebiegu porodu, jego początku i konsekwencji, stres jest jeszcze większy. Rzetelna informacja wiele ułatwia.

- A jak rozwiązać w głowie problemu strachu przed bólem porodowym?
- Większość kobiet swój dobrostan psychiczny upatruje w tym, czy poród będzie bolał, czy nie. Niektóre nastawiają się na najgorsze, myśląc, że najwyżej mile się rozczarują. Nie polecam tej metody. Bo wtedy zaczyna działać mechanizm jak u osoby, która boi się dentysty. Mimo znieczulenia siedzi na fotelu w napięciu, że zaraz zaboli. Czeka na to. Wystarczy małe ukłucie, by pojawiła się myśl "A nie mówiłam!".
Z bólem porodowym jest tak, że absolutnie nie da się go porównać do niczego innego ani do historii innej kobiety. Nie wiemy, jak się zachowa nasz organizm. Jest przystosowany do rodzenia i może nam sprawić ogromną niespodziankę. Poród to doznanie ekstremalne. Rusza lawina hormonów i na kilka godzin przestajemy normalnie funkcjonować. Kobiety, które mdleją na widok strzykawki potrafią przejść przez ten czas bardzo łagodnie, i odwrotnie. Nie wiemy, czy będzie bolało, więc spróbujmy się nie bać.

- Ale jak to zrobić?
- Nastawić się, że będzie dobrze. Poznać techniki uśmierzania bólu, prawidłowego oddechu. I wierzyć ciału. Mieć do niego choć odrobinę zaufania, bo potrafi niezwykłe rzeczy. Czy pani wie, że tuż przed porodem kobiecie powiększają się nozdrza? U niektórych widać to bardziej, u niektórych mniej, ale organizm każdej robi wszystko, by mieć więcej tlenu. Skoro nasze ciało potrafi takie cuda, uwierzmy, że sobie poradzi. Złapmy z nim kontakt. Ale tego trzeba nauczyć się nie na porodówce, ale przed porodem. Na przykład takiej techniki: połóżmy się i poprośmy drugą osobę, by dotykała różnych partii naszego ciała i skupmy uwagę na nich. Gdy ktoś dotknie naszej nogę, myślmy tylko o niej. Można wykorzystać tę umiejętność na sali porodowej, gdy będzie trzeba przeć lub rozluźniać partie ciała.

- A jakieś inne "sztuczki", które ułatwiają poród?
- W psychologii mówi się o tak zwanych kotwicach, dzięki którym można odnaleźć w sobie pożądane emocje. Sportowcy nieprzypadkowo łapią się za ucho, dmuchają w pięść i tak dalej. To są kotwice zakładane na ciele: dotknięcie określonej części ciała wywołuje pożądaną reakcję. W przypadku ciężarnych stosuje się kotwice zewnętrzne: kolor, muzykę, zapach. To ma być coś, co relaksuje; czego stale używamy, co wywołuje w nas miły nastrój. Powtarzane bodźce wpisują się w mózg i da się je wykorzystać podczas porodu. Dziś właściwie w każdym szpitalu można puścić ulubioną muzykę, zapalić świeczkę. Bywa tak, że gdy na jakimś etapie porodu przychodzi zmęczenie i kryzys, wystarczy zaparzyć ulubioną herbatę, by jej zapach odblokował rodzącą.

- Dziękuję.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska