Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak się zostaje Świętym Mikołajem i Elefem, czyli fajna praca

Magdalena Bogiel, Julia Gradziuk, Julia Kolendowicz
Jak co roku Joanna i Damian Pilarscy wcielają się w role Świętego Mikołaja i Elfa
Jak co roku Joanna i Damian Pilarscy wcielają się w role Świętego Mikołaja i Elfa Archiwum Joanna Pilarska
Rozmowa z Joanną i Damianem Pilarskimi, którzy co roku wcielają się w rolę Elfa i Świętego Mikołaja. Jak się pracuje w świątecznym okresie z dziećmi, które czasem potrafią zaskoczyć

Skąd wziął się pomysł, by co roku przed świętami stać się Mikołajem i Elfem?

Joanna: - Pracuję z dziećmi już ponad 20 lat, a od 5 lat prowadzę swoją działalność (głównie animacje, zajęcia kreatywne dla dzieci, zajęcia muzyczno-rytmiczne). I tak w trakcie wymyślania nowych pomysłów, pojawił się ten z byciem Elfem i Mikołajem. Trudno sobie wyobrazić przed świętami zabawy bez tych symbolicznych postaci.

Jak co roku Joanna i Damian Pilarscy wcielają się w role Świętego Mikołaja i Elfa

Jak się zostaje Świętym Mikołajem i Elefem, czyli fajna praca

No i kiedy pomysł wszedł w życie?

Joanna: - No właśnie te 5 lat temu, kiedy rozpoczęłam swoją działalność. To nie tylko była nasza inicjatywa, ale była też taka potrzeba. Bo prowadząc zajęcia w żłobkach, słyszałam od dyrektorów tych placówek, że dobrze by było, gdybyśmy zostali Elefem i Mikołajem. Chodziło o to, żeby zagrał rolę świątecznych postaci ktoś, kto na co dzień zna dzieci i placówkę. Tak też się stało. Potem pojawił się pomysł z balami karnawałowymi i tak co jakiś czas dochodzą nowe propozycje.

Co państwa motywuje do wykonywania tej pracy?

Damian: - No ja właściwie tylko pomagam żonie. Pracuję zupełnie w innej branży. Ale żona wymyśliła Świętego Mikołaja i Mikołaj musiał być!
Joanna: - Potrzebowałam mężczyzny, ja mogę być Elfem, ale nie Mikołajem.
Damian: - A ja chciał nie chciał, musiałem zostać Mikołajem.

Czy wykonywanie tej pracy sprawia państwu radość?

Joanna: - Tak, jakby nie było to przyjemne, to pewnie byśmy tego nie robili, bo to też nie chodzi tylko i wyłącznie o pracę i zarobek, tylko o to, żeby też sprawiało to przyjemność... W pracy z dziećmi nie da się robić nic na siłę, bo dzieci są takim odbiorcą, że wyłapią to, że ktoś jest tam z przymusu.
Damian: - Dla mnie to był stres. Chciałem pomóc, ale nie do końca byłem przekonany do tej roli. Miałem wątpliwości, czy się dobrze w tym odnajdę, ale okazało się to całkiem przyjemne.

Co jest fajnego w byciu Mikołajem czy Elefem?

Damian: - Ostatnio byłem w domu, gdzie zastałem trójkę dzieci. Od razu było widać, że moja wizyta sprawia im dużą radość. Że to spotkanie było bardzo wyczekiwane. One były naprawdę szczęśliwe, że odwiedził je Mikołaj. Radość dzieci jest najfajniejsza w tej nietypowej pracy.
Joanna: - To jest zawsze miłe wspomnienie, bo w zasadzie nie zdarzają się jakieś sytuacje nieprzyjemne. Obojętnie czy pójdziemy na imprezę mikołajkową, czy pójdziemy do prywatnego domu, czy do przedszkola, żłobka, szkoły, to zawsze jest radość.
Damian: - Jedyne co nieprzyjemne przychodzi mi do głowy, to na przykład jak dzieci w żłobku płaczą, bo są wystraszone. Wystarczy, że jedno zacznie płakać i już jest po kolei lawina.

Dużo dzieci wierzy w to, że jest pan prawdziwym Mikołajem?

Damian: -Im starsze są dzieci, tym mniej z nich wierzy... Maluchy w żłobkach często płaczą, a największą frajdę z odwiedzin Świętego Mikołaja mają jednak przedszkolaki. W tych starszych grupach już jest tak, że część wierzy albo chce wierzyć, a część już nie wierzy, ale mimo wszystko się cieszą.
Joanna: -Niektórzy już zdają sobie sprawę z tego, że to nie jest prawdziwy Mikołaj, ale radocha i tak jest. Potem opowiadają dookoła, że był u nich Święty Mikołaj. Całkiem inną sytuacją są wizyty prywatne w domach. Zawsze proszę rodziców o przesłanie SMSa z informacjami o dzieciach, np. jak się nazywają, ile mają lat, czym się interesują, jakie mają ulubione zwierzątko, jaka jest ich ulubiona bajka. I wtedy jest szał, jak wchodzi Mikołaj i mówi o takich rzeczach, o których w zasadzie nie powinien nikt spoza domu wiedzieć. Są wtedy takie wielkie oczy i padają słowa: - „Ojej, to musi być prawdziwy Mikołaj”.

Czy ta radość i zdziwienie dzieci są rzeczami, które najbardziej państwo cenią w tej pracy?

Joanna: - Chyba to, żeby im sprawić tę radość właśnie.
Damian: - Mam wielką radochę też, jak jedziemy przebrani przez miasto i ludzie nas widzą i pozdrawiają, machają. W tym roku spotkaliśmy grupę przedszkolaków na przejściu, to o mało nie oszaleli z radości...

A jak dorośli reagują, kiedy państwa widzą w strojach?

Damian: -Zdarzają się przypadki, że ludzie widzą Mikołaja i zamieniają się od razu w... dziecko! Zaczynają machać, cieszyć się, śpiewać. Ale czasem też dziwnie patrzą i zadają pytanie, dlaczego właściwie ja tak inaczej chodzę?
Joanna: -Niektórzy też są zdziwieni naszymi strojami. Bo u nas jest tak, że jak Mikołaj jedzie gdzieś, to jest już przebrany, przecież może w każdej chwili spotkać dziecko, które w niego wierzy. No i ta nasza gotowość niektórych wprawia w osłupienie. No jak to, nie jesteśmy wśród dzieci, a już się przebraliśmy. Co dorośli zwykle już całkiem się odcinają od takich spraw najwyraźniej. Chyba, że mają dzieci albo wnuki i sami dzwonią, żeby przyjechał Mikołaj, wtedy odbierają nas inaczej.

Czy zdarzyła się sytuacji, w której dziecko zadało panu pytanie, na które nie znał pan odpowiedzi?

Damian: -W tym roku miałem taką sytuację, że spotkałem się z grupą dzieci, a jedna z dziewczynek stwierdziła: - A ja wiem, że ty masz sztuczną brodę! No to ja jej na to: - Ale wiesz, dlaczego mam taką sztuczną brodę? I już miałem przygotowaną odpowiedź, że mnie dzieci ciągnął za tę brodę i dlatego zakładam drugą, sztuczną. Tymczasem ona powiedziała, że wie, bo jestem Świętym Mikołajem i muszę mieć brodę. To mnie trochę zaskoczyło.

Jak sobie państwo radzą w sytuacjach, kiedy dziecko jest niegrzeczne lub płacze?

Joanna: - Rodzice oczekują, że dzieci będą miały zdjęcia z Mikołajem ze świątecznej imprezy. Ale nie zawsze jest to możliwe czy łatwe do realizacji. Niestety małe dzieci najczęściej płaczą, bo muszą podejść do Mikołaja. A to je stresuje. Jeśli siedzą i tylko obserwują, to jest okej. Ale przychodzi moment, kiedy trzeba odebrać prezent i zrobić zdjęcie, wtedy zaczyna się płacz, a w oczach widać przerażenie. Nigdy na siłę takiego dziecka nie przygarniam... Wtedy zawsze podchodzi z dzieckiem opiekunka z grupy albo my podchodzimy z tym prezentem do malucha. Mikołaj sam wręcza prezent i odchodzi, żeby nie zaostrzać sytuacji i dodatkowo nie stresować dziecka.
Damian: - Zdarza się też tak, że prezent czyni cuda, kiedy trzeba go odebrać, to dziecko się mobilizuje i podchodzi mimo początkowych obaw.
Joanna: - Jako Elf próbuje wprowadzić trochę humoru, powygłupiać się, pośpiewać piosenki, czasem uda się zająć dzieci moimi butami z dzwoneczkami. Staramy się, by nasz Mikołaj też nie siedział na tronie, tylko bawił się z dziećmi, tańczył..

Dzieci się czasem stresują, a państwo też czasem macie jakieś obawy?

Joanna: -Zawsze jest taki lekki niepokój, że coś pójdzie nie tak. Chodzi o to przecież, żeby dzieci miały poczucie, iż przyszedł do nich Święty Mikołaj i Elf i to jest bardzo miły moment. Dlatego czasem się stresujemy, żeby z czymś „nie nawalić”, żeby to wydarzenie było wiarygodne. Duży stresik pojawia się przy dzieciach sześcioletnich czy starszych. Czy nie zadadzą nam jakiegoś pytania, na które trudno będzie odpowiedzieć, a przecież jakoś trzeba wybrnąć. Nie mogę się w pewnym momencie przyznać, że jestem podrabiana, nie jestem prawdziwym Elfem. Do końca trzeba się wczuć w postać i starać się być jak najbardziej wiarygodną.

Pewnie trudno nie lubić takiej pracy?

Joanna: -Pewnie, że lubimy nasze zajęcie. Jakbyśmy tego nie lubili, to byśmy tego nie robili. Tak jak Damian na początku powiedział, najpierw trochę się przymusiliśmy, a później okazało się, że jest to naprawdę fajna przygoda. Zawsze jest to dla dzieci efekt wow!
Damian: -Dzieci mają być zadowolone z tego spotkania. Zależy nam na tym. Dla nas o największa nagroda, gdy widzimy, że ktoś jest wesoły, że mu się podoba.
Joanna: - Mamy satysfakcja, gdy wszystkie dzieci są zadowolone. I że było tak, jak wszyscy chcieli.

Dziękujemy za rozmowę.

Zobacz też

Bożena Mania, prezes lubuskiego ZNP. W świąteczny klimiat wprowadzają nas ozdoby i życzenia. Warto o nie zadbać...

ZIELONA GÓRA: Podpowiadamy, jak pisać świąteczne życzenia. G...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska