Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Teatr Osterwy kusi ludzi

Aleksandra Szymańska Renata Ochwat 95 722 57 72 [email protected]
Spotkania z aktorami w teatralnym bufecie czy kawiarence to już tradycja gorzowskiego przeglądu.
Spotkania z aktorami w teatralnym bufecie czy kawiarence to już tradycja gorzowskiego przeglądu. fot. Krzysztof Tomicz
We foyer spotykasz lokalne VIP-y, w kawiarni Teatralka - sławnych aktorów, których wcześniej oklaskiwałeś. Tak działają Gorzowskie Spotkania Teatralne. 26. zakończyły się tydzień temu. Od ręki sprzedano 35 abonamentów na przyszły rok!

Jeśli na imprezę, o której wiadomo tylko tyle, że się odbędzie, ludzie rezerwują wejściówki na rok z góry, to już jest sukces. Jeśli dzieje się to w mieście, gdzie z powodu niskiej sprzedaży biletów odwołuje się co drugi koncert, to sukces ogromny. Gorzowianie ociągają się, żeby np. wydać 40 zł za występ Dody, ale płacą po 40, 65 i 75 zł albo nawet o po 500 (karnet) na teatr.

Na wszystkich ośmiu spektaklach tegorocznego przeglądu widownia (około 360 miejsc) była wypełniona po brzegi i jeszcze dostawiano krzesła. Rozpoczynający spotkania monodram "Niżyński" (w opinii wielu, hit edycji) grany był dwukrotnie, bo jednorazowo mogło go zobaczyć tylko 200 osób.

Dwa razy przy komplecie widowni poszła też "Hipnoza", modny warszawski spektakl z Beatą Ścibakówną i Rafałem Królikowskim. W programie były też "Kamienie w kieszeniach", spektakl "blogi.pl" (zresztą przereklamowany), "Sarabanda" z tuzami polskiej sceny Teresą Budzisz-Krzyżanowską i Marianem Kociniakem, kontrowersyjny "Blackbird", w którym po latach spotykają się kobieta (jedna z najlepszych aktorek młodego pokolenia Julia Kijowska) i mężczyzna (znany i ceniony Adam Ferency), sypiali ze sobą, gdy ona miała 12 lat, a on 40. Taki repertuar - spektakle trudne oraz łatwe i przyjemne, jedne nazwiska znane wszystkim, inne tylko tym, którzy się interesują - to sprawdzony przepis dyrektora Jana Tomaszewicza na udaną imprezę.

Iwona Kusiak, kierownik literacki Teatru Osterwy, o doborze tytułów: - Staramy się z dyrektorem oglądać maksymalnie dużo przedstawień. Teatry przysyłają nam swoje oferty. Śledzimy prasę fachową z omówieniami.

Tomaszewicz: - Dobrze, gdy któryś spektakl budzi kontrowersje. Jedni go skreślają, a inni mówią, że był potrzebny.

Kusiak o udziale znanych nazwisk: - To zawsze jest ciekawe doświadczenie dla widzów, gdy mogą sprawdzić, jak gwiazda wypada na scenie.

Widzowie mogą też sprawdzić - i to kolejny atut gorzowskich spotkań - czy gwiazda to równy facet/babka, czy też bufon/megalomanka. Aktorzy są na wyciągnięcie ręki, gdy po spektaklach przychodzą do kawiarenki Teatralka, żeby pogadać o sztuce i nie tylko. Rozdają autografy, ustawiają się do pamiątkowych zdjęć.
- Nie są jak ten cukierek w papierku, którego nie można posmakować - porównuje Krzysztof Dołganow, prezes Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, którego można było zobaczyć prawie na wszystkich spektaklach. Podobnie inne VIP-y, które od czasu, jak u Osterwy nastał Tomaszewicz, lgną do świątyni sztuki chyba nie tylko z obowiązku. Dyrektor ma wśród nich opinię sprawnego menedżera.

- Tak, o panu Tomaszewiczu zdecydowanie można powiedzieć: menedżer kultury - przyznaje Mirosław Marcinkiewicz, dyrektor jednego z banków PKO BP w Gorzowie, sponsora spotkań teatralnych. - Bank daje teatrowi pewną sumę, a w zamian mamy m.in. zaproszenia na spektakle, które rozdajemy wybranym klientom. Ci bardzo to sobie chwalą.

PKO to nie jedyna firma, która "przysyła" do teatru swoich ludzi. Bilety dla pracowników kupują lub dopłacają do nich choćby gorzowska Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa czy Biowet. Ale w kolejce po wejściówki ustawiają się też ludzie z Poznania, Szczecina, Świebodzina, Polkowic, Zielonej Góry, Słubic, Drezdenka czy Strzelec Kraj.

- Nasze spotkania są coraz bardziej znane i wśród widzów, i w branży - przyznaje Tomaszewicz. Z dumą opowiada, jak o przegląd dopytywał Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego w Warszawie, jak Budzisz-Krzyżanowska czekała, aż Gorzów ją zaprosi. - Wiemy, że tu jest dobry zespół aktorski i techniczny. Słyszeliśmy od kolegów - wyznali Budzisz-Krzyżanowska i Kociniak na spotkaniu po spektaklu u Osterwy. - W Polsce Gorzów jest znany z teatru, z Jazz Clubu Pod Filarami i ze sportu - dodaje Dołganow, potwierdzając sukces Tomaszewicza.

Ten sukces to jeszcze jedno, a może przede wszystkim to - ściągnięcie do teatru młodych i starszych, biednych i bogatych, snobów i prawdziwych miłośników sztuki. - Dla mnie spotkania to zawsze wielkie święto. W ciemno kupuję karnet - stwierdza Małgorzata Łukasiewicz z Gorzowa, od lat wierna bywalczyni. To samo może o sobie powiedzieć coraz więcej osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska