Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak ważny jest ratownik na plaży?

Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik
W powiecie krośnieńskim nie brakuje miejsc, gdzie turyści mogą popływać. Ale tych strzeżonych jest zaledwie kilka. - Uważam, że ratownik jest na kąpieliskach niezbędny. Osobiście czuję się bezpieczniej, gdy jestem nad wodą sama z maluchami. Nie potrafię pływać, a tak gdyby coś się stało, ktoś może zareagować - mówi Jolanta Puzyrewska, którą spotkaliśmy na plaży w Łochowicach.

Zobacz, jak ratować tonącego

Należy ona do gminy Krosno Odrzańskie i z roku na rok coraz bardziej się rozwija. - Szczycimy się tym, że mamy kąpielisko, które odpowiednio przygotowaliśmy dla wypoczywających. Poprawialiśmy infrastrukturę krok po kroku i ciągle to robimy - twierdzi burmistrz Marek Cebula. - Plaża oczywiście jest strzeżona, ratownicy czuwają od godziny 10.00 do 18.00 - zapewnia. Jak zauważa, nad jeziorem nie doszło do żadnych tragicznych zdarzeń: - Staramy się zapewnić komfort wszystkim użytkownikom, ale to też zależy od nich.

To nie jedyne miejsce, które jest pod opieką ratowników wodnych. - Jesteśmy na wszystkich kąpieliskach, które zostały zgłoszone przez właścicieli - podkreśla Jacek Czerepko, szef gubińskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Mamy jezioro Borek, gdzie za chwilę zostanie otwarte pełnoprawne kąpielisko z plażą. Kolejnym punktem jest Dąbie, a następnym Gryżyna - wylicza Czerepko. - Nasi ratownicy pracują też między innymi w Dziwnowie, współpracują z Żarami.
Wciąż jednak wiele jezior nie jest strzeżonych, jak te znajdujące się w Osiecznicy, Bronkowie, Lubogoszczy czy też Strudze.
- Kiedyś nie było takiego problemu z zatrudnianiem ratowników na plażach. Głównie chodzi o tych młodych, gdyż jest to bardzo wymagająca praca sezonowa. Wymagania ustawowe są jednak bardzo wysokie. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chce od ratowników coraz więcej, nie zastanawiając się, skąd wziąć na to pieniądze. Nowe wytyczne MSW mówią, że WOPR, chcąc zajmować się ratownictwem wodnym musi organizować całodobowe dyżury.

Według przepisów każdy właściciel kąpieliska jest zobowiązany zapewnić bezpieczeństwo. Jeśli zdarzy się wypadek na plaży niestrzeżonej, odpowiada właśnie właściciel.

Zobacz też: Dramat na kąpielisku. Sześciolatek nie żyje (wideo)

Trzeba wypoczywać odpowiedzialnie

Ratownicy mówią, że spędzanie czasu nad wodą w czasie wakacji jest oczywiście czymś normalnym, ale - podkreślają - trzeba wypoczywać odpowiedzialnie.

- Zdarzały się sytuacje, które były naprawdę niebezpieczne - przyznaje Jan Zastawny, ratownik na plaży w Łochowicach. - Na szczęście nie doszło do żadnych tragedii, właśnie dzięki naszym interwencjom.

Jego kolega Daniel Jarysz, z którym razem pracują na tym miejskim kąpielisku, podkreśla, że do niebezpiecznych sytuacji często doprowadzają osoby, wchodzące do wody po alkoholu: - Pamiętam taką interwencję, kiedy pijana osoba weszła do wody i zaczęła się topić. Musieliśmy udzielić pierwszej pomocy

Na szczęście w regionie rzadko dochodzi do utonięć, co podkreśla Justyna Kulka, rzeczniczka Komendy Powiatowej w Krośnie Odrzańskim. - W zeszłym roku w okresie letnim odnotowano dwa takie zdarzenia. Jedno to samobójstwo, a drugie to utonięcie wędkarza, który był pod wpływem alkoholu - wymienia policjantka.

Młodzi ratownicy z plaży w Łochowicach przyznają, że w sezonie bywa trudno, zwłaszcza w weekendy. - Zdarza się, że we dwójkę musimy pilnować do trzech tysięcy wypoczywających. Wydaje się sporo, ale dajemy sobie radę. Być może będziemy mieli do pomocy trzeciego kolegę - mówi Jan.

Ponieważ w tym tygodniu pogoda była idealna dla turystów, na plażach można ujrzeć wielu opalających się i pływających. Czym się kierują, wybierając miejsce wypoczynku? Czy zwracają uwagę na obecność ratowników?

- Często przychodzimy na łochowicką plażę z dziećmi. W zasadzie mieszkamy bardzo blisko, dosłownie 500 metrów stąd. Uważam, że ratownik jest na kąpieliskach niezbędny - twierdzi Jolanta Puzyrewska. - Czuję się wtedy bezpieczniej, zwłaszcza gdy jestem sama z maluchami. Nie potrafię pływać, a tak gdyby coś się stało, ktoś może zareagować. Nad "dzikie" jeziora nie jeździmy w ogóle, gdyż nie ma tam tego poczucia bezpieczeństwa. Podobnie wypowiadają się przyjezdne z Leśniowa Wielkiego. - Choć z maluszkiem nie wybieramy się na głęboką wodę, dobrze wiedzieć, że ktoś tutaj czuwa nad bezpieczeństwem pływających, nad naszym bezpieczeństwem - stwierdza Barbara Wojtaszewska, która z wnuczkiem Robertem bawiła się przy samym brzegu. Przytakuje jej matka dziecka, Milena Boguszewicz: - Gdyby ktoś się topił, to co wtedy?Dobrze, że są ratownicy. Bożena Balińska przyjechała do Łochowic na plażę po raz pierwszy. Z czwórką dzieci. Iteż cieszy się z obecności ratowników. - Jestem dzięki nim spokojniejsza. Zwracają uwagę, gdzie nie można wchodzić i ogólnie pilnują - mówi.

Również młodzież podkreśla, że ratownicy są potrzebni. - Zwłaszcza w tym okresie, gdy na plażę przyjeżdża naprawdę wielu turystów - zauważa Monika Grałat.

Ale wielu młodych ludzi uważa, że nie ma wielkiej różnicy czy nad jeziorem jest ratownik, czynie. Dlatego wybierają tzw. "dzikie" kąpieliska. - Do czasu aż coś się stanie - stwierdza Adrian Chudy, przebywający na plaży w Łochowicach.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska