Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wkurzony obywatel o zasiłek stały walczył

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
- Konstytucja swoje, a życie swoje. To po co nam taka konstytucja? Obce państwa lepiej o Polaków dbają niż Polska - mówi Robert Ilnicki.
- Konstytucja swoje, a życie swoje. To po co nam taka konstytucja? Obce państwa lepiej o Polaków dbają niż Polska - mówi Robert Ilnicki. Jakub Pikulik
- Jak to jest, że obcy kraj dał mi zasiłek stały, a mój kraj nie chce mi go dać? - pyta Robert Ilnicki z Lubienia. Z konstytucją w ręku poszedł do starosty, potem do wojewody, w końcu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Po zasiłek.

Uśmiechnięty, zadbany, sympatyczny. Na karku nieco ponad 40 lat. W ręku reklamówka z plikiem dokumentów i pięknie wydana konstytucja. - To nic niewarte frazesy. Bo jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że konstytucja sobie, a życie sobie - mówi Ilnicki.
Było tak. W 2005 r. za robotą wyjechał do Irlandii. W Dublinie znalazł zatrudnienie: był operatorem w kinie. Praca miła, lubił ją. Zasuwał u prywaciarza do 2009 r. Potem, do 2011 r., żył na zasiłku. - Irlandia, obcy kraj, dał mi niemal tysiąc euro miesięcznie pomocy. Rozumie pan? Mi, Polakowi. Tysiąc euro miesięcznie - Ilnicki kilka razy podkreśla kwotę.

Ale światowy kryzys gospodarczy trwał w najlepsze, a premier Donald Tusk przy wielkiej kolorowej mapie Europy pokazywał, że w Polsce to zielona wyspa jest i żadne kryzysy się ojczyzny nie imają. To wtedy pan Robert postanowił: wraca. Tym bardziej, że wyszła u niego cukrzyca.
Zabrał wszystkie oszczędności. Przyjechał. Kupił mieszkanie, samochód. Powysyłał setkę CV i... nic. No to poszedł do pośredniaka po zasiłek. W głowie miał tysiąc euro miesięcznie od obcej przecież Irlandii, a w swojej Polsce dostał... 238 zł miesięcznie i to na zaledwie trzy miesiące. To wtedy się wkurzył. - Żyjemy w zjednoczonej Europie. Ale pomoc bezrobotnym jest u nas mało europejska. Dlaczego nie mamy zasiłków stałych? Przecież ludzie, jak nie mają pracy, to nie mają też z czego żyć - tłumaczy.
Najpierw odwołał się od decyzji Powiatowego Urzędu Pracy w Słubicach do starosty Andrzeja Bycki. Poza skargą dodał kilka słów od siebie. "Tylko Polska jest krajem, który nie daje zasiłków stałych. Ale pan premier Tusk i jego partia chcą dać Unii 7 mld euro, żeby ratować Grecję, a swoich obywateli mają głęboko w dupie!!!" - czytamy w piśmie. Nie pomogło. Urzędnicy starosty - w dużym skrócie - odpisali, że w Polsce są inne przepisy dotyczące zasiłków i tyle.

No to nasz bohater napisał skargę jeszcze wyżej. Do wojewody lubuskiego Marcina Jabłońskiego. Dodał oczywiście coś od siebie. O tym, że rządzący potrzebują takich jak on tylko na czas wyborów, a potem "rządząca partia ma swoich obywateli głęboko w dupie". I jeszcze, że "czas najwyższy, żeby władze polskie zaopiekowały się swoimi obywatelami (...)". Ale to też niewiele dało. Służby wojewody uznały, że starosta słusznie skargę odrzucił, a pośredniak słusznie zasiłku stałego nie przyznał, bo takowego w Polsce nie ma.
Co było robić? Czytelnik poszedł jeszcze wyżej: do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Poza skargą od serca dodał jeszcze: "Chcę mieć zasiłek stały, dopóki nie znajdę pracy w swoim zawodzie". Nic z tego. Sąd też stwierdził, że na stały zasiłek Polak w Polsce nie ma szans. - To czemu mi go dali w Irlandii? Nie mogę tego pojąć! - denerwuje się Ilnicki.
Może dalej pisać, odwoływać się i walczyć. Ale tym razem musiałby już iść ze swoją sprawą do Warszawy, do Naczelnego Sądu Administracyjnego, mieć swojego prawnika i pieniądze na podróże. A nie ma. - Nawet w takiej sprawie system robi z człowieka bezbronnego. Nie mam już jak dalej walczyć. Wróciłem do punktu wyjścia. Wydaję ostatnie oszczędności i nie wiem, co dalej. Chciałbym pracować. Ale w tym chorym kraju największe szanse na pracę ma albo ktoś z "plecami", albo inwalida, bo wszędzie "grupa inwalidzka mile widziana". Zdrowy, zwykły człowiek po czterdziestce nie ma żadnych szans. Takie to państwo - gorzko komentuje pan Robert.

Czego by chciał? Tylko stałego zasiłku. Wyciąga konstytucję i czyta na głos artykuł 67, punkt drugi ustawy zasadniczej: "Obywatel pozostający bez pracy nie z własnej woli i niemający innych środków utrzymania ma prawo do zabezpieczenia społecznego, którego zakres i formy określa ustawa". - No, jestem bez pracy, nie z własnej woli, zaraz nie będę miał pieniędzy. I co? Przepis jest martwy! - mówi zły.
Uważa, że kwestią czasu jest wielki społeczny bunt. Bezrobotnych oczywiście. I z nimi rząd sobie łatwo nie poradzi. Bo to nie sto tysięcy policjantów, nie tysiące lekarzy, ale miliony wkurzonych, zdesperowanych, niemających nic do stracenia ludzi bez pracy.
PS Ile tego zasiłku pan Robert by chciał? No... Tak z głowy nie odpowiada. Liczy na głos. Skoro większość ludzi zarabia jakieś 1,2 tys. zł na rękę i nie wystarcza im na życie, to zasiłek musiałby wynosić jakieś 1,5 tys. zł, a najlepiej około 2 tys. Miesięcznie. Dopóki człowiek roboty nie znajdzie.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska