- Wszystko przez ludzką zawiść oraz pieniądze, jakie dostaliśmy z Unii - uważa Beata Ostrycharczyk z Rodzinnego Centrum Edukacji "Tup Tup". - Mieliśmy już trzy kontrole, które nie wykazały nieprawidłowości w realizacji projektu. Teraz na głowie mamy dziennikarzy.
Zainteresowała nas sprawa zakupu mebli do przedszkola tuż po otrzymaniu unijnych pieniędzy. Według jednego z naszych informatorów meble zostały kupione w firmie brata dyrektorki departamentu Europejskiego Funduszu Społecznego. Na fakturach za 7 tys. i ponad 6 tys. zł figuruje nazwa firmy oraz imię i nazwisko brata dyrektorki. Próbowaliśmy znaleźć firmę przez internet, ale nigdzie jej nie ma. Na ulicy, gdzie ma się mieścić jej siedziba, nikt o niej nie słyszał. Tymczasem to firma Asmar wygrywa i dostarcza meble do Regionalnego Centrum Edukacji "Tup Tup". - Byli najtańsi i dlatego wygrali - twierdzi B. Ostrycharczych. - Poza tym kontrola nie wykryła nic nagannego.
Dyrektor departamentu Iwona Miś-Kwiatkowska przebywa na zwolnieniu lekarskim. Jednak za pośrednictwem biura prasowego otrzymaliśmy odpowiedź: "Nie mam wpływu na wybór wykonawców przez beneficjentów, zaś firma Asmar została wyłoniona przez beneficjenta, a nie przez mnie. [...] Po uzyskaniu informacji o fakcie, że firma Asmar wykonała zlecenie dla beneficjenta, niezwłocznie poinformowałam o tym Pana Tomasza Wontora, wicemarszałka województwa lubuskiego". - Nie podjąłem decyzji, bo to nie dotyczyło bezpośrednio departamentu - wyjaśnia były wicemarszałek Tomasz Wontor.
Inna sprawa dotyczy kolejnego projektu złożonego w departamencie przez Regionalne Centrum Edukacji "Tup Tup". Jak twierdzi nasz informator, nie spełniał on wymogów formalnych. - Na polecenie dyrektorki dokonano ponownego przeliczenia wymaganej kwoty ze strony beneficjenta . Udało się, projekt dostał dofinansowanie - wyjaśnia nasz informator.
Z tym zarzutem nie zgadza się B. Ostrycharczyk: - Projekt był dobry, dlatego złożyliśmy protest i wygraliśmy.
O sprawie związanej z Tup Tup od dziennikarzy dowiedział się wicemarszałek Maciej Szykuła. - Będziemy to sprawdzać po raz kolejny. Również pod kątem etycznym - zapowiada.
Sprawdziliśmy też inny wątek, który pojawia się wśród informacji dotyczących departamentu. Okazało się, że firma kierowana przez męża zastępcy dyrektora departamentu wzięła udział w jednym z konkursów na pieniądze unijne. Decyzją Ministerstwa Rozwoju Regionalnego projekt nie został w ogóle rozpatrzony.
Komentarz
Wybieramy dobrych, ale swoich
Błędy, bałagan i klapa w rankingu unijnym to jedyne określenia na to, co się dzieje departamencie Europejskiego Funduszu Społecznego. Gołym okiem widać, jak toczy się walka o stanowisko dyrektora. Byłaby jedna recepta. Konkurs. Jednak dziś nikt nie uwierzy w uczciwe i merytoryczne rozstrzygnięcie. Proponuję skończyć z konkursami i przyjąć uczciwe kryterium - wybieramy dobrych, ale swoich.
Robert Gromadzki
68 324 88 12
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?