Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak założyć sklep wędkarski

Stefan Cieśla
Danuta i Roman Richterowie są dobrze znani wędkarzom z Gorzowa i okolic. - Większość naszych klientów kupuje u nas od lat, niektórych znamy niemal od dziecka - mówią.
Danuta i Roman Richterowie są dobrze znani wędkarzom z Gorzowa i okolic. - Większość naszych klientów kupuje u nas od lat, niektórych znamy niemal od dziecka - mówią. fot. Kazimierz Ligocki
Jeśli ktoś nie jest znawcą i hobbystą wędkarstwa, w ogóle nie powinien zabierać się za otwieranie sklepu wędkarskiego.

Założenie sklepu wędkarskiego nie jest dziś tanie. Trzeba mieć przy tym świadomość, że co najmniej przez dwa-trzy lata trzeba będzie pracować na renomę i zaufanie klientów. A w tym czasie dokładać do interesu. W biznesplanie zakładać trzeba również, że jest to branża bardzo podatna na sezonowość obrotów, a także wrażliwa na zamożność klientów. W większości są to emeryci i renciści, którzy lubią łowić ryby, a czasu mają więcej niż pieniędzy.

LOKAL I WYPOSAŻENIE. Aby mieć w sklepie podstawowy asortyment wędkarski i właściwie go wyeksponować, powierzchnia nie może być mniejsza niż 60 m kw. Lokal musi też być położony w dobrym miejscu, w centrum miasta czy dużego osiedla, albo wewnątrz lub obok dużego marketu, gdzie zawsze panuje duży ruch klientów.

Kupno takiego lokalu może kosztować 300 tys. zł, dzierżawa mniej, tyle że będzie stałym wydatkiem. Wyposażenie - regały, sprzęt biurowy, aranżacja, chłodziarka na przynęty - to wydatek 20-30 tys. zł. Dobrze jest także mieć samochód dostawczy, aby nie być całkowicie zależnym od kaprysów hurtowników.

.

Ponieważ w sklepie wędkarskim trzeba mieć towar dla każdego i na każdą kieszeń, zapełnienie nim półek kosztować może co najmniej 150 tys. zł. Jeśli właściciel sam nie może pracować w nim od rana do wieczora i również w soboty, bo tak czynny musi być sklep, konieczne jest zatrudnienie pracownika. A to oznacza kolejny stały i z reguły największy wydatek, który okazać się może trudny do pokrycia w czasie jesienno-zimowego spadku klientów i obrotów.

SEZON NA RYBY I KLIENTÓW. - Ruch w interesie zaczyna się kwietniu i trwa do września. Potem jest martwy okres do pierwszego lodu, kiedy pojawiają się wędkarze podlodowi - wyjaśnia Danuta Richter z Gorzowa Wlkp., od 1985 r. właścicielka rodzinnej firmy Sazan, prowadzącej w mieście cztery sklepy wędkarskie. Współpracuje z wielkimi hurtowniami, kupuje też towar u importerów.

Większość, ok. 90 proc. towaru jest dziś z importu. Wybór wędek, żyłek, kołowrotków, przynęt, strojów i innego wyposażenia wędkarza jest ogromny, dlatego jeśli samemu się nie wędkuje, można się w nim pogubić. - A na przykład zanęty dobiera się na konkretną rybę i akwen. Trzeba więc dobrze znać okoliczne wody, korzystać z doświadczeń mistrzów wędkarskich, aby dobrze doradzić klientowi. Mam towar na każdą kieszeń, a jeśli ktoś chce coś wyjątkowego, np. drogą echosondę, jestem w stanie mu to szybko sprowadzić - zapewnia Richter.

Nie obawia się konkurencji sklepów internetowych, bo jednak wytrawny wędkarz musi dotknąć tego, co kupuje i pogadać przy tym ze sprzedawcą-wędkarzem. Bo ten biznes opiera się na pasji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska