Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka będzie zima? Odwilż czy rosyjskie mrozy?

Anita Czupryn
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Fot. Tomasz Holod / Polskapresse
- Tych wszystkich zapowiadanych „zim stulecia” przeżyłem chyba ze czternaście - mówi Rafał Maszewski, klimatolog. I wyjaśnia, dlaczego przepowiadanie pogody na sezon czy porę roku to loteria.

Jaka zima nas czeka w tym roku?

Synoptycy bardzo nie lubią takich pytań, bo tego typu prognozy obarczone są dużym błędem. Ale też każdy synoptyk ma swoje „typy pogodowe” na najbliższą porę roku. Nie chodzi o szczegóły typu, czy w święta będzie śnieg. Tego jeszcze dziś nikt nie wie, choć są modele, które to pokazują, tylko że niekoniecznie muszą się sprawdzić. Można określić tendencje: czy nadchodząca zima będzie mokra, czy zimna, śnieżna, czy sucha. Na tej podstawie mogę powiedzieć, że najbliższe trzy miesiące zimy jawią się jako zupełnie zwyczajne, może nawet będzie to nieco cieplejsza zima, ale jeden z miesięcy może być chłodniejszy. Na razie prognozy modelowe i doświadczenie wskazują, że być może końcówka zimy będzie bardziej ostra i sam jej początek również. Być może grudzień, luty, marzec przyniosą więcej zimowej pogody. Środek zimy zaś będzie cieplejszy, atlantycki, zbliżony do angielskiej pogody. Opadów powinno być sporo, będzie to więc urozmaicona zima. Co ważne, mogą się zdarzać incydenty wiatrowe, czyli głębokie niże z bardzo silnym wiatrem, który może nam podokuczać i narobić trochę szkód. To są jednak tylko przypuszczenia, trzeba więc traktować je z lekkim przymrużeniem oka i obserwować, czy się sprawdzą. Jesteśmy w takim miejscu, że przewidzenie, jaka będzie zima, jest bardzo trudnym zadaniem na granicy wróżenia.

Skąd się bierze ta trudność?

Składa się na to kilka czynników. Jednym z najważniejszych jest nasze położenie. Polska leży w takim miejscu, w którym pogoda często się zmienia, stąd też jest to jedno z trudniejszych miejsc na świecie, jeśli chodzi o prognozowanie pogody. Częste fronty atmosferyczne, wymiany mas powietrza, niże, wyże; leżymy pomiędzy klimatem kontynentalnym typowym dla Rosji i klimatem morskim obejmującym zachodnią Europę. Dlatego też nad nami często ścierają się różne masy powietrza, gorącego, zimnego, czego efektem są silne burze. Czasami, zwłaszcza zimą, walczą niże z wyżami, wyż znad Rosji blokuje niże znad Atlantyku i wtedy patrzymy, co zwycięży, bo od tego zależy, czy będziemy mieli odwilż, czy rosyjską mroźną zimę. Do Polski docierają praktycznie wszystkie masy powietrza występujące na świecie, oprócz powietrza równikowego, a są to powietrze zwrotnikowe, arktyczne, polarne. Na przykład w październiku mieliśmy wyższe temperatury, bo powietrze dopływało do nas nawet znad północno-zachodniej Afryki, po czym, po dwóch tygodniach, zaczęło napływać ono znad bieguna północnego i północnej Syberii. Gdyby Polska leżała na przykład w Arabii Saudyjskiej, pogoda byłaby dużo prostsza do prognozowania.

Gdzie jeszcze są takie miejsca, w których meteorolodzy mogą ze stuprocentową dokładnością przewidzieć pogodę?

Takim miejscem jest cały pas zwrotnikowy. Wyże zwrotnikowe stacjonują tam praktycznie przez cały rok, raz są silniejsze, raz słabsze, ale mocno stabilizują pogodę. W tej strefie znajduje się na przykład Sahara. Tam można na dwa tygodnie przewidzieć, że będzie słońce i upał. W Polsce zarówno latem, jak i zimą przez zmienność pogody nasi synoptycy mają trudne zadanie. Dlatego też na świecie są jednymi z lepszych pod tym względem, bo mają świetne warunki do „treningu”. Sam nie chciałbym mieszkać i prognozować pogody w Egipcie, bo chyba bym się zanudził przez większą część roku. Polska jest dla mnie idealnym miejscem właśnie z tego względu, że dużo tu się dzieje.

A te kraje, gdzie pogoda jest tak samo zmienna jak u nas, a może i bardziej - każdego dnia może być inaczej?

To są kraje Europy północnej i częściowo zachodniej, Islandia, znaczny obszar Ameryki Północnej, Alaska, ale też na przykład południowe krańce Ameryki Południowej - wszędzie tam, gdzie często naprzemiennie przemieszczają się niże, wyże oraz fronty atmosferyczne. Polska jest jednak szczególna, bo jak powiedziałem, napływa do nas też powietrze kontynentalne, ze wschodu, morskie znad Atlantyku lub Oceanu Arktycznego, sporadycznie wygrzane i zapylone powietrze znad północnej Afryki.

Dziś oczywistą prawdą jest, że pogoda wpływa na ludzi, a zatem może też wpływać na zmiany społeczne, polityczne?

Z historii znamy przypadki, kiedy pogoda wpływała na przebieg wojen, przyczyniała się do niepokojów społecznych. Tak było na przykład w czasie II wojny światowej, kiedy wielka zima w Rosji utrudniła Niemcom zwycięstwo. Na srogiej zimie w Rosji poległ też Napoleon. Wcześniej potop szwedzki spowodowany był między innymi chłodnymi latami i zimami, przyczyniającymi się do nieurodzaju, a to powodowało, że ludy z północy patrzyły na południe, gdzie pogoda była bardziej przyjazna dla upraw, stąd chęć zagarnięcia tych ziem. Ale pogoda prócz tego, że wpływa na wielkie wydarzenia, oddziałuje również na nasze organizmy. W Polsce często mamy pogodę tak zwaną bodźcową: wpływa ona bardzo na nasze samopoczucie, zwłaszcza podczas przemieszczania się frontów atmosferycznych, niżów, burz, częstych wymian mas powietrza, fal upałów i mrozów. Ilość tych zjawisk meteorologicznych jest taka, że częściej mamy warunki biometeorologiczne niekorzystne zwłaszcza dla osób już cierpiących na jakieś choroby: układu krążenia, reumatyzm, astmę, układu nerwowego. Są prowadzone wspólne badania meteorologów, klimatologów i lekarzy, które polegają między innymi na sprawdzaniu liczby pacjentów na oddziałach intensywnej terapii, wezwań pogotowia ratunkowego, które pokazują, że niekorzystne warunki pogodowe generują więcej przypadków zawałów, udarów, omdleń. Jeśli to możliwe, lekarze przesuwają nawet trudniejsze operacje, kiedy występują wyjątkowo niekorzystne warunki biometeorologiczne.

Słowem: pogoda może zabić!

Jesteśmy coraz bardziej wrażliwi na pogodę między innymi przez to, że nasze życie przeważnie toczy się w zamkniętych pomieszczeniach, a nie na łonie przyrody. Mamy samochód w podziemnym garażu, jedziemy nim do pracy - tam też jest garaż podziemny, wchodzimy do klimatyzowanych pomieszczeń, z pracy jedziemy na zakupy do dużego sklepu, gdzie też jest podziemny parking, więc nasz kontakt z przyrodą, „świeżym powietrzem” jest bardzo mocno ograniczony. A to wszystko powoduje, że z czasem stajemy się bardziej narażeni na negatywne odczucia związane z aurą, nasz organizm staje się bardziej bezbronny wobec zmian pogody. Dlatego namawiam, aby w każdą pogodę, ponieważ nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór, iść na spacer, przewietrzyć się. Pomijam sytuacje, kiedy zdarzają się burze, wichury, czyli jest niebezpiecznie.

Pan, jako praktyk, jakie ma swoje ulubione metody prognozowania?

Łączę różne metody, narzędzia, wykorzystuję te ogólnodostępne, internet, bazę informacji, czyli zdjęcia satelitarne, radary meteorologiczne, pomiary ze stacji naziemnych, pomiary aerologiczne, modele numeryczne, na których dzisiaj opierają się prognozy pogody. Ale również u synoptyka bardzo ważne jest doświadczenie. Prognozuję już kilkanaście lat i wiem, jakie sytuacje przy danych warunkach już wystąpiły, więc mogę łatwiej przewidywać. Przydaje się też wyobraźnia i częste spoglądanie w niebo, życie blisko przyrody.

Od kiedy obserwuje się pogodę?

Dobrej jakości dane mamy od początku XX wieku, ale przełom nastąpił w drugiej połowie poprzedniego wieku. Wcześniej wojny powodowały przerwy w pomiarach na wielu stacjach, ale takich pomiarów już dokonywano w XVIII i w XIX wieku. Z kolei pierwsze proste pomiary opadów datuje się na XV-XVI wiek. Te pomiary nie były standaryzowane, każdy mierzył jak chciał, na różnych wysokościach. A zatem nawet jeśli weźmiemy pod uwagę 150 lat pomiarów, to wciąż jest to mało, żeby zrozumieć pogodę. Ale dobrze, że mamy te 70 lat dobrych pomiarów.

Czy w ciągu tych 70 lat można już zaobserwować jakieś prawidłowości w pogodzie?

Owszem, widać je, na przykład zdarzają się serie lat suchych i lat mokrych. Jeśli dwa-trzy lata były mokre, to można się spodziewać, że niedługo nastąpią suche. I widać to też było ostatnio: w latach 2014-2015 mieliśmy potężną suszę, teraz pogoda odbudowuje zasoby wodne. Widać, że przyroda dąży do równowagi. Jeśli chodzi o temperaturę, to jeśli mamy na przykład trzy-cztery zimy cieplejsze, wzrasta prawdopodobieństwo zimy normalnej albo chłodnej. Z latami jest inaczej, bo od 24 lat mamy sytuację, że łącznie czerwiec, lipiec i sierpień są generalnie cieplejsze, powyżej normy, dawno nie mieliśmy zimnego lata. I tu ciekawostka, bo według statystyk zimne lato dawno już powinno wystąpić, a ono nie występuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jaka będzie zima? Odwilż czy rosyjskie mrozy? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska