Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka bieda?! Jakie bezrobocie?!

Krzysztof Fedorowicz
- Stworzyłem wszechstronny Program Odnowy Wsi - chwali się Krzysztof Burzyński, a siedząca obok niego Elżbieta Krupińska przekonuje, że każdy ma dwie ręce do roboty
- Stworzyłem wszechstronny Program Odnowy Wsi - chwali się Krzysztof Burzyński, a siedząca obok niego Elżbieta Krupińska przekonuje, że każdy ma dwie ręce do roboty fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Nie mamy nic wspólnego z Irakiem! - protestują mieszkańcy Długiego

- Ja jestem otwarta i mogę rozmawiać z każdym, nawet z Arabami. W Długiem nie ma rasizmu - mówi mieszkanka podszprotawskiej wsi.

Po tekście "Jak na Bliskim Wschodzie", który opublikowaliśmy tydzień temu, w Długiem zawrzało.

- Byłem w Syrii, na wzgórzach Golan, bo brałem udział w misjach ONZ - opowiada Józef Gnach, sołtys. - Więc dobrze wiem, jak jest na Bliskim Wschodzie i nie zgadzam się, że u nas jest jak w Iraku.

- Po artykule w "Gazecie Lubuskiej" odwiedziła nas telewizja TVN, sfilmowali tablicę z napisem "IRAK" i rozmawiali z mieszkańcami - denerwuje się mieszkanka osady. - To obciach na cały kraj. Po emisji, a pokazywali ten materiał we wtorek w TVN kilka razy, dzwoniła do mnie znajoma z Kostrzyna i pytała, czy to "IRAK". Byłam wstrząśnięta! '

- A ja dostałem sms-a, że podobno pracuję w szkole w Iraku - żali się Kazimierz Kuligowski, dyrektor szkoły podstawowej w Długiem.

W środę ponownie odwiedziliśmy podszprotawską wieś. Umówiliśmy się z mieszkańcami w sali szkoły podstawowej. Na twarzach prawie 20 osób można było wyczytać napięcie. W milczeniu oglądali nagrany na DVD reportaż o swojej miejscowości.

Jestem dumna z Długiego

- Ja jestem dumna, że mieszkam w Długiem - zauważa Halina Kani-Maina. - I dobrze wiem, że Długie jest zupełnie inne niż jego obraz przedstawiony w mediach. U nas nie ma biedy i beznadziei, a porównanie do Iraku jest obraźliwe.

Na spotkaniu, niestety, nie pojawili się bohaterowie wspomnianych relacji, mieszkańcy Długiego, którzy mówili o podobieństwach swojej wsi do kraju na Bliskim Wschodzie. Przypomnijmy, że rozmawialiśmy z nimi przy popegeerowskich blokach.

Ale kiedy w środę pojawiało się nasło "PGR", zdecydowanie sprzeciwiała się Elżbieta Krupińska, która zarządza wspomnianymi blokami: - W Długiem nie mieliśmy PGR-u, ale znaną na cały kraj Stację Hodowli Roślin, która gospodarowała na trzech tysiącach hektarów.

- Przed rokiem 1990 Długie dwa razy było uznane za najbardziej produkcyjną wieś w województwie zielonogórskim - wspomina z dumą Krzysztof Burzyński. - Było u nas 160 świetnych gospodarstw.

A ilu dzisiaj jest rolników w Długiem? - Może 15, a może 16, ale takich solidnych, którzy mają przyszłość - przyznaje Burzyński. - Upadek SHR-u wywołał i u nas totalne bezrobocie, degradację społeczną i szybki wzrost patologii. Jednak dziś jest o niebo lepiej niż przed dziesięciu laty.

Nie ma biedy, bezrobocia ani... rasizmu

- Ale kto chce, to pracę u nas znajdzie - przekonuje Gnach. - Najbardziej zbulwersowało mnie, że gazeta napisała, że tu pracy nie ma.

- Do pracy dorywczej znaleźć kogoś jest niemożliwością - rzuca ktoś z sali.
- Nie ma u nas biedy i bezrobocia - denerwuje się sołtys.
- Bieda to jest pojęcie względne - stwierdza Krupińska. - To że na 110 dzieci 60 jest dożywianych z opieki społecznej, wcale nie świadczy o biedzie.
- Każdy gdzieś pracuje. Albo na czarno albo za granicą. Nie ma biedy w Długiem - potwierdza ktoś z sali. - Jeśli ludzie biedują, to tylko z lenistwa.

Czemu jednak mieszkańcy bloków mówią, że wieś jest podzielona na część ,,popegeerowską'' i tę lepszą?

- Na blokach panują egipskie ciemności - zauważa jedna z nauczycielek. - Czas je zlikwidować.
- Większość z tych ludzi nie uczestniczy w życiu wsi. Rzeczywiście żyją na marginesie - przyznaje sołtys.
- Ale ja jestem otwarta i mogę rozmawiać z każdym, nawet z Arabami. W Długiem nie ma rasizmu - stwierdza Krupińska.
- W 2000 roku stworzyłem wszechstronny Program Odnowy Wsi - mówi spokojnie Krzysztof Burzyński. Wyciąga publikację pod tym tytułem i spokojnie tłumaczy: - Jest w nim mowa o aktywizacji i przedsiębiorczości mieszkańców czy integracji środowiska popegeerowskiego z resztą społeczności. Liczyłem jednak na szerokie wsparcie programu ze strony władz czy Unii Europejskiej, tymczasem pieniądze skończyły się w 2002 roku.

Nasza wieś tętni życiem

- Ale udało się wyremontować budynek świetlicy z pokojami gościnnymi - zauważa Maria Miszczyk, szefowa koła gospodyń wiejskich. - Mieszkańcy sąsiednich miejscowości zazdroszczą nam festynów i imprez okolicznościowych. Takich choćby jak w dzień świętej Anny czy świętego Floriana. Gościliśmy chyba jak żadna inna wieś artystów Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego. Mamy też swoje zespoły taneczne, folklorystyczne, no i własny kabaret.

- I z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że nasza wieś tętni życiem - przekonuje Krupińska. - Nie rozumiem, czemu jeden z panów powiedział do gazety, że nic tu się nie dzieje, skoro jakiś miesiąc temu bawił się z nami podczas spotkania opłatkowego?

- Jeśli tym ludziom jednak jest źle, to najczęściej sami są temu winni - stwierdza prosząca o anonimowość nauczycielka. - Odpowiedzialność ponosi też państwo, ale na pewno nie wolno za to winić sołtysa.
- Media zrobiły nam krzywdę, jednak publikacje, może paradoksalnie, dobroczynnie wpłynęły na społeczność wsi. Dzięki nim będzie ona bardziej zwarta - mówi Burzyński.
- Raczej bardziej skłócona - stwierdza nauczycielka.

Po prawie dwóch godzinach gorącej dyskusji emocje nieco opadają. Kiedy wychodzimy ze szkoły, sołtys wyznaje: - Ja pomagam jak mogę. Co roku daję im zarobić. Robię wszystko, by ludzi zintegrować...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska