Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie historie wymyślają kierowcy, żeby uniknąć mandatu?

Piotr Jędzura 68 324 88 80 [email protected]
Najczęściej płacenia mandatów unikają kierowcy z Białorusi oraz Ukrainy (fot. Piotr Jędzura)
Najczęściej płacenia mandatów unikają kierowcy z Białorusi oraz Ukrainy (fot. Piotr Jędzura)
Białorusini, Ukraińcy i Niemcy z byłego NRD najczęściej unikają płacenia mandatów. Twierdzą, że nie mają pieniędzy. Przypominają sobie o gotówce, kiedy zobaczą kratę celi. Polacy wymyślają na trasach różne historie, żeby tylko uniknąć kary.

Czytaj też: Mandat, który dostaniemy za granicą zapłacimy w kraju

Polskie prawo mówi wyraźnie, że obcokrajowcy muszą płacić mandaty gotówką. Po zatrzymaniu za wykroczenie przez drogówkę muszą wysupłać gotówkę. I to w złotówkach. Mandat kredytowy dostanie tylko obywatel Polski, który ma miejsce zameldowania w kraju. On jednak nie może liczyć na płacenie gotówką u policjanta bezpośrednio po rozliczeniu go na trasie za przewinienia. Zostaje mu przelew.

Okazuje się, że wyegzekwowanie mandatu gotówkowego od wielu obcokrajowców nie jest łatwym zadaniem. Doskonale wiedzą o tym policjanci ze Świebodzińskej drogówki. Przed weekendem zatrzymali Niemca. Prowadząc seata przekroczył dozwoloną prędkość o około 30 km. Wychwycił to laserowy radar. I zaczęło się.

Najpierw kierowca udawał, że niczego nie rozumie. Twierdził, że nie wie, o co chodzi. Pokazał dokumenty i milczał. Kiedy jeden z policjantów zaczął mówić po niemiecku, że przekroczył prędkość, kierowca twierdził że to nie on. W pewnej chwili obywatel Niemiec z terenów byłego NRD zaczął krzyczeć na policjanta.

Czytaj też: Dwa miliony złotych wydali kierowcy na mandaty pod Świebodzinem

Funkcjonariusz wyjaśnił, że musi zapłacić mandat, gotówkowy. Wtedy Niemiec powiedział, że nie ma gotówki i poszedł do swojego samochodu. Po chwili w aucie zaczęło głośno płakać kilkuletnie dziecko.

Policjanci podeszli do auta i wyjaśniali, że musi zapłacić mandat. Gotówkę może wymienić w kantorze lub wyjąć w bankomacie. Niemiec histerycznie wykrzyczał, że nie ma kart bankomatowej ani kredytowej. Wtedy też do akcji włączyła się jego żona, Ukrainka. Powiedziała, że jadą z Ukrainy do domu. Pieniądze na paliwo dała jej mama, ale już nie mają nawet jednego euro. Chcą mandat kredytowy i tylko taki zapłacą.

Policjanci zapewnili, że jeżeli mąż nie zapłaci mandatu, to zostanie zabrany na komendę i w trybie przyspieszonym stanie przed sądem. Zapewnili, że ona mając prawo jazdy, może pojechać.

Wtedy rozhisteryzowany mężczyzna wskoczył na przednie siedzenie i wziął na ręce małą córeczkę. Dziecko płakało. Mężczyzna nadal krzyczał na policjantów. Zasłaniał się dzieckiem w obawie przed wyjęciem go z auta przez funkcjonariuszy. Ci nadal spokojnie prosili o to, żeby pojechał za nimi i z bankomatu wyjął gotówkę na mandat. W przeciwnym wypadku zabiorą go na komendę. Ten wtedy stwierdził, że poda policji numer polisy. Mandat zapłaci firma ubezpieczeniowa.

W końcu Niemiec zdecydował się jechać na komendę. Przed budynkiem zmienił nagle zdanie. Okazało się, że... ma przy sobie kartę bankomatową. Ostudziła go wizja krat w celi świebodzińskiej policji.

To tylko jeden z przypadków. Podobnie zachował się Włoch zatrzymany na krajowej "dwójce” przez Marka Zawadkę ze świebodzińskiej drogówki. - Na drodze krzyczał zapewniając, że nie ma gotówki i nie zapłaci grzywny. Kiedy zobaczył celę, nagle przypomniał sobie, że jednak ma złotówki i natychmiast zapłacił mandat - wspomina policjant.

Czytaj też: Kierowcy BMW i citroena ścigali się na "trójce” (wideo)

Pewien tirowiec z Białorusi płakał zapewniając, że nie ma przy sobie nawet pół centa. Klękła wręcz przed policjantami błagając o anulowanie grzywny. Kiedy kazano mu wsiąść do radiowozu z zapewnieniem, że zostanie zatrzymany nagle zdjął but. Ze skarpetki wyjął plik banknotów. Bez słowa zapłacił mandat i pojechał dalej.

Najczęściej płacenia mandatów unikają kierowcy z Białorusi oraz Ukrainy. Dołączają do nich również kierowcy z byłego NRD. Ci przyznają jednak, że z niemiecką policją nigdy nie dyskutują. Potwierdzają to polscy policjanci, którzy byli na szkoleniach w Niemczech. - Żadnej dyskusji kierowca nie podejmuje. Pokornie płaci mandat, a u nas na drodze ciągle się targują. Płaczą, narzekają i wymyślają różne historie. My również nie stosujemy taryf ulgowych. Mamy taryfikator i nim się kierujemy - mówi anonimowy funkcjonariusz lubuskiej drogówki.

Polscy kierowcy chcąc uniknąć kary wymyślają za to przeróżne historie. - Zdarza się, dzień że mamy trzech kierowców pędzących do rodzącej żony - opowiadają policjanci z drogówki. Częsta wymówka to również choroba w rodzinie. Właściciele drogich aut zapewniają, że ich firmy padają, są na skraju bankructwa. Oczywiście negocjacja mandatu jest na porządku dziennym. Kiedy się nie da, bo taryfikator określa wysokość kary, zaczyna się żebranie o jak najmniejszą liczbę punktów karnych. Ich wysokość za konkretne przewinienia jednak również określa taryfikator. Wizyta w radiowozie kończy się więc... smutną miną.

Czytaj też: Sposoby kierowców na uniknięcie zdjęcia z fotoradaru

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska