Piłkarze Barcelony na bezludnej wyspie z podpisem „Zagubieni” – tak wygląda czwartkowa okładka katalońskiego „Sportu”. „Rozbita Barca zderzyła się z Atletico i arbitrem. Teraz musi się podnieść, by zdobyć dublet” – tłumaczy dziennik.
Rzeczywiście, Nicola Rizzoli w doliczonym czasie gry nie podyktował rzutu karnego dla Barcelony za zagranie ręką Gabiego (zarządził rzut wolny). Chwilę wcześniej kibice Barcelony cieszyli się jednak z równie poważnego błędu Włocha, który nie wyrzucił z boiska Andresa Iniesty za zatrzymanie piłki ręką w „szesnastce”. – Po meczu powiedziano mi, że powinien być karny. Tak też widziałem to na boisko. Ale sędzia podjął inną decyzję, a my powinniśmy atakować zamiast rozpamiętywać tę sytuację. Na błędach arbitra raz się zyskuje, raz traci. A Rizzoli przez cały mecz sędziował dobrze – przyznał po spotkaniu Jordi Alba.
– Gratulacje dla Atletico, byli od nas lepsi. Wyraźnie widać, że nie przechodzimy teraz najlepszego okresu. Trzeba wziąć pod uwagę, na jakim poziomie graliśmy od początku sezonu. Taka jest piłka. Musimy się odbić i znów zacząć wygrywać. Porażka jest w stu procentach moją winą, biorę za nią pełną odpowiedzialność – skomentował trener Barcelony Luis Enrique.
W zupełnie innych nastrojach są media i kibice z Madrytu. „Zakochani w Atletico” – czytamy na okładce „Asa”.
„Simeone ma 22 wojowników. I 55 tysięcy na trybunach starego Calderon, które przetrwało dla takich nocy jak w środę. Nocy odrabiania strat, szalików nad głowami i pieśni w powietrzu. Nocy, jakie potrafi stworzyć tylko Atleti. Nocy, podczas których dotyka się niebios opuszkami palców. Święta drużyna. Święty trener. Święte szaleństwo” – wyjaśnia autor. „To epickie Atletico, pod każdym względem. Przypomnijcie sobie, gdzie był klub zanim przyszedł tam Diego Simeone. W pewnym sensie Argentyńczyk jest dla nich tym, kim Johan Cruyff był dla Barcelony. Zmienił bieg historii” – podkreśla dziennik „El Pais”.
W drugim ze środowych ćwierćfinałów Bayern zremisował 2:2 z Benfiką.
Dzięki wygranej 1:0 w Monachium tydzień wystarczyło to do awansu. – Teraz cel może być tylko jeden, finał. Przed meczem media sugerowały, że brak zwycięstwa w Champions League będzie dla nas porażką. Nic na to nie poradzę. W ostatnich trzech sezonach wygraliśmy tyle spotkań, że wszyscy mają wobec nas wysokie oczekiwania – przyznał po meczu Pep Guardiola.
Dopiero w końcówce na murawie pojawił się Robert Lewandowski. Media spekulowały, że może być to wynik wypadku samochodowego, do którego doszło w niedzielę. Kapitan reprezentacji Polski potwierdził, że doszło do kolizji, ale spowodował ją kierowca drugiego pojazdu, a nikomu nic się nie stało. – Była we mnie złość, że nie zagrałem od początku, to naturalne. Ale na dobrą sprawę odpoczynek może mi się bardzo przydać, bo mnie i Bayern czeka jeszcze sporo spotkań – powiedział przed kamerami Canal+.
W piątek, 15 kwietnia zostaną wylosowane pary półfinałowe. Możliwe, że dojdzie do derbów Madrytu (Atletico – Real) oraz meczu Bayernu z Manchesterem City, który Guardiola obejmie po zakończeniu sezonu. – Dla mnie rywal nie ma znaczenia. Z każdym zagramy najlepiej jak potrafimy – ucina hiszpański trener. Początek losowania o godz. 11.30 na kanale Eurosport 1.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
