Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie powinno być auto egzaminacyjne

Wachnik Czesław
Przed dwoma laty rywalizację na auta egzaminacyjne wygrały renaulty clio. Wydaje się, że obecnie także clio obok fiatów punto, mają największe szanse.
Przed dwoma laty rywalizację na auta egzaminacyjne wygrały renaulty clio. Wydaje się, że obecnie także clio obok fiatów punto, mają największe szanse. Fot. Marcin Marcinkowski
Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Zielonej Górze chce kupić 10 aut, które mają służyć jako pojazdy egzaminacyjne. Problem jednak w tym, że auta mają być inne, niż to wynika z przepisów.

Wcześniej zielonogórski WORD kupił auta egzaminacyjne w 2007 roku. Wtedy też protestowały szkoły nauki jazdy. Głównie dlatego, że szkołom auta oferowano po prawie 40 tys. zł, kiedy WORD za podobne clio musiał zapłacić 32 tys. zł. Wydaje się, że historia lubi się powtarzać.

Chcą zdawać w przyzwoitych warunkach

Obecnie WORD chce kupić 10 samochodów egzaminacyjnych, ale nim doszło do transakcji już zaczęły się protesty. Problem w warunkach jakie ogłosił ośrodek egzaminowania. Otóż chce on, by długość auta wynosiła minimum 395 cm, silnik miał od 1,1 do 1,3 litra a ponadto była możliwość zamontowania instalacji gazowej, bez utraty gwarancji. Warunki te nijak się mają do rozporządzenia z 2002 roku, o warunkach technicznych, jakie mają spełniać pojazdy egzaminacyjne.

Otóż tam jedynymi warunkami są m.in.: długość nie mniej niż 3,5 metra i prędkość powyżej 100 km/godz. Dlatego wszystko co jest ponadto, to delikatnie mówiąc wymysły urzędników. A pamiętajmy, że po wyborze aut przez WORD, podobne samochody będą musiały kupić ośrodki szkolenia. A wtedy w grę wchodzi zakup nawet kilkuset samochodów. Jeśli weźmiemy pod uwagę obecny kryzys na rynku, sprawa jest tym bardziej delikatna.

Dyrektor WORD Ireneusz Pechan, którego zapytaliśmy skąd takie warunki odpowiedział:
- Długość wynika stąd, że chcemy, by egzaminowano w przyzwoitych warunkach. Pamiętajmy, że egzaminatorzy jeżdżą po kilka godzin dziennie. A jeśli chodzi o możliwość przeróbki na autogaz, to uwzględniliśmy sugestie szkół nauki jazdy. My na pewno nie będziemy przerabiali aut, by spalały autogaz, dodał Plechan.

Ale to nie wszystko. Warunek, by auto miało minimum 395 cm sprawia, że te krótsze, odpadają już na starcie. Przykładem jest tu chociażby toyota yaris, auto, które jest pojazdem egzaminacyjnym w kilku województwach. Przykład yarisa pokazuje też o postępie jaki dokonał się w silnikach. Jeszcze przed laty można było mówić o warunkach dotyczących pojemności silnika. Ale nie dziś, kiedy z jednego litra pojemności silniki uzyskują ponad 100 KM. Dlatego bardziej rozsądnym byłoby ustanowienie pułapu np. minimum 100 czy 90 KM a nie pojemności silnika. Tym bardziej, że nowoczesne jednostki napędowe, mimo mniejszej pojemności, są mniej szkodliwe dla środowiska naturalnego.

Odpadną, bo są za krótkie

Jednak decyduje tu długość. W rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 2002 ustanowiono, że minimalna długość auta egzaminacyjnego powinna wynosić 3,5 metra. Dyrektor Plechan zdecydował, że ma ona wynosić 395 cm. Stąd pytanie, czy w toyocie yarisie, która nie spełnia tych warunków, jest mniej komfortowo niż np. w renaulcie clio.

Dlatego bardziej słusznym wydaje się ogłoszenie takich warunków przetargu, które już na starcie nie utrącałyby niektórych aut. Warto też, by zarówno szkoły nauki jazdy jak też WORD kupowały auta na podobnych warunkach. Dyrektor Plechan mówi, że to niemożliwe.
- Ja mam kupić jak najtaniej, a warunki sprzedaży dla szkół, to już inna sprawa, dodaje.

Może i racja, ale w takiej sytuacji dilerzy dla WORD zaoferują auta np. po 30 tys. zł, a szkołom po 40 tys. zł, a nawet więcej. Z uczciwością niewiele ma to wspólnego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska