Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie skarby kryje tajemniczy, nie odkryty korytarz biegnący pod ziemią wzdłuż głównej trasy turystycznej MRU?

Dariusz Dutkiewicz
Dariusz Dutkiewicz
Rozmiar wjazdu do bunkra robi wrażenie.
Rozmiar wjazdu do bunkra robi wrażenie. Dariusz Dutkiewicz
- Jest niemal pewne, że obok głównej podziemnej trasy turystycznej Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego równolegle biegnie inny nie odkryty dotychczas korytarz – mówi największy w regionie znawca bunkrów MRU Janusz Klupsch. – Jakie skarby kryją znajdujące się tam komory? Może kiedyś poznamy tę tajemnicę.

Tylko wtajemniczeni wiedzą, że obok zakratowanego dziś wjazdu do bunkrów MRU, w lasach pod wsią Wysoka koło Międzyrzecza, funkcjonowała w czasach hitlerowskich fabryka produkująca części do samolotów. Pozostawała jedną z największych tajemnic gospodarczych III Rzeszy. Jej nikłe pozostałości widać z prowadzącej do niej drogi z kocich łbów dopiero z odległości kilkudziesięciu metrów. Zauważyć można ruiny hali produkcyjnej, a właściwie jej szkielet. – Kiedy w latach 70. to miejsce odkryłem jeszcze szyby w oknach były – wspomina 77-letni dziś Janusz Klupsch. – Dziś zostały ruiny, ale i tak mogą budzić podziw dla budowniczych.
Przechadzając się po hali nasz przewodnik pokazuje, gdzie stały frezarki, którędy doprowadzano prąd. – Kawałek stąd stały inne hale i baraki dla robotników przymusowych, których w fabryce zatrudniono – mówi nasz przewodnik. – Tutaj pracowało kilkaset osób z całej Europy.

Wjazd do bunkra MRU w Wysokiej ukryty jest wśród lasów, a obok ruiny tajnej fabryki lotniczej.
Wjazd do bunkra MRU w Wysokiej ukryty jest wśród lasów, a obok ruiny tajnej fabryki lotniczej. Dariusz Dutkiewicz

Harowało tu kilkuset niewolników

Przechadzając się po pobliskim lesie, zauważamy betonowe płyty kryjące wejścia do podziemi. Te, które sprawdzamy to ślepe zaułki. Wewnątrz widać zwały ziemi. Nic, ale to kompletnie nic, nie daje wyobrażenia, jak wielki kompleks fabryczny funkcjonował tutaj ponad 70 lat temu. Na szczęście pan Janusz wcześniej w swym gabinecie w Pniewie rozwinął przed nami archiwalne mapy. Na karcie widać zaznaczone prostokąty wielu bloków mieszkalnych. Dalej wartownia, łaźnia, warsztat samochodowy, biuro, sala konferencyjna, oczyszczalnia ścieków, kuchnia, kotłownia, transformator, a nawet restauracja, szpital i fontanna. Jest też krematorium.

Wideo: Bunkry MRU z adrenaliną. Zjazdy na linie w szybie windy poniemieckiego bunkra

Dokąd wywieziono skarby?

Jednym z tych, którzy przeżyli fabryczny koszmar pod Wysoką był znany pionier Ziemi Międzyrzeckiej, nieżyjący już Tadeusz Dunajewski. W Międzyrzeczu człowiek – legenda. Po przejściu na emeryturę mieszkał w kamienicy między targowiskiem a oddalonym o kilkadziesiąt metrów zamkiem. W styczniu 1945 r. pracował właśnie w niemieckiej fabryce części lotniczych pod Wysoką. Podczas rozmowy zeszliśmy na temat położonych przy zakładzie bunkrów MRU. I wtedy pan Tadeusz wspomniał o tajemniczym transporcie, który widział w ostatnich dniach przed wejściem Rosjan. – Było mroźno, jak to w styczniu, nagle zobaczyliśmy, jak w kierunku pobliskiego wjazdu do bunkra jedzie kilka ciężarówek – opowiadał. – Zdziwiło nas to, bo przecież Niemcy już tam nic nie instalowali. I pan Tadeusz musiał to widzieć, bowiem pracował w hali tuż przy drodze do bunkra.

To pewne, że Niemcy wtedy zimą 1945 podjeżdżali ciężarówkami pod wejście do bunkra i tutaj z podziemi dowożono wagonikami różne rzeczy. Skarby tutaj się znajdujące przewożono do podziemi Pętli Boruszyńskiej - komentuje Klupsch.

Tajemniczy drugi korytarz…

Rosjanom zaraz po wojnie udało się odkryć jedną z takich komór na Pętli Boryszyńskiej. Znaleźli ogromne skarby. Między innymi obrazy, a wśród nich ,,Stańczyka’’ pędzla Jana Matejki, złoto, precjoza. Ale takich, jak ta odkryta przez Rosjan komór może być w MRU więcej. I tu wracamy do rozmowy z Januszem Klupschem. – Powtarzam, że wzdłuż głównej trasy turystycznej prawie na pewno jest drugi równolegle biegnący nie odkryty dotychczas korytarz, może turyści przechodzą, a za ścianą leżą skarby – mówi z lekkim uśmiechem nasz przewodnik. – Była kilkanaście lat temu ekipa bardzo bogatych ludzi z Poznania, doskonale wyposażona, która była pewna, że tam jest ukryta Bursztynowa Komnata. Różnymi sposobami, także od powierzchni ziemi, z moich pól (Janusz Klupsch ma ich w okolicach Pniewa 500 ha) próbowali tam dotrzeć. Nie udało się.
Na ostatnie pytanie: Czy w bunkrach jest Bursztynowa Komnata? Pan Janusz odpowiada krótko: – Sądzę, że nie, ale co kryją te nie odkryte podziemia, komory depozytowe? Może naprawdę skarby?

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska