Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakim autem jeździ władza w Szprotawie? Radni opozycji zarzucają burmistrzowi, że ma zbyt drogi samochód służbowy

Zbigniew Janicki
O służbowej toyocie burmistrz na kwietniowej sesji powiedział, że to taksówka dla wszystkich urzędników.
O służbowej toyocie burmistrz na kwietniowej sesji powiedział, że to taksówka dla wszystkich urzędników. fot. Zbigniew Janicki
Przez szprotawski urząd, w czasie niespełna dwóch kadencji przewinęły się trzy służbowe auta. Czym władza kierowała się, podczas zakupów? Na to pytanie nie dostaliśmy odpowiedzi z urzędu miejskiego.

Od ubiegłego roku w temacie motoryzacyjnym w Szprotawie wrze. Ciągle dzwoni w tej sprawie redakcyjny telefon, powstał nawet odrębny temat na forum internetowym "GL". - W dzisiejszych czasach podatnika ma się za nic. Moje pieniądze poszły na niezbyt potrzebny, za to wypasiony samochód - to jedna z wypowiedzi na forum. Inne podkreślają ostro i wprost prywatę, wygodnictwo, wręcz szpanerstwo burmistrza.

Lakier z połyskiem

Wróćmy do ubiegłego roku, wtedy wszystko się zaczęło. W marcu burmistrz Franciszek Sitko ogłosił przetarg na samochód osobowy dla urzędu miejskiego. Wóz dla urzędników musiał mieć odpowiednio reprezentacyjny lakier z połyskiem, silnik ze wspomaganiem o sporej mocy i odpowiednio dobrym przyśpieszeniem.
Rygorystyczne wymagania dotyczyły także wyposażenia.

Auto miało być pięciodrzwiowe, dokładnie miał to być pięciomiejscowy sedan o kolorze grafitowy metalik. Zamówienie dotyczyło diesla o pojemności 1.900 - 2.000 cm sześc., o mocy od 125 do 130 koni mechanicznych. Silnik miał być z bezpośrednim wtryskiem paliwa połączonym z turbosprężarką. Jednostka napędowa nie mogła mieć mniejszego przyśpieszenia od 0 - 100 km/h niż w 10,7 sekundy.

Jako wyposażenie dodatkowe w specyfikacji przetargu wpisano m.in. radioodtwarzacz, klimatyzację i co najmniej cztery poduszki powietrzne, w tym dwie u kierowcy i kolejne dwie po stronie pasażera. Podano nawet konkretne przedziały długości i szerokości auta.

W przetargu wziął ostatecznie udział jeden oferent. W kwietniu ubiegłego roku wybór padł na toyotę avensis, od autoryzowanego dilera z Lubina. Samochód został kupiony za 85 tys. zł.

Co z inwestycjami?

O samochodzie zrobiło się cicho, aż do tegorocznej absolutoryjnej sesji rady miasta. Na niej do sprawy wrócił szef klubu radnych "Szansa dla Szprotawy" Andrzej Skawiński. Radny wypomniał, że na tak drogi samochód znalazły się pieniądze. - Tymczasem przesuwane w czasie są ważne inwestycje - podkreślił.

Burmistrz Franciszek Sitko nie pozostał mu dłużny. - To jest taksówka dla wszystkich - wypalił. Dodał, że gmina jest rozległa i taki środek lokomocji jest najwłaściwszy dla urzędników.

A co z wcześniej używaną skodą Octavią? - Tutaj coś jest nie tak - mówił z oburzeniem A. Skawiński. - Rozsądek podpowiada, że skoda nadal mogła pozostać do dyspozycji burmistrza, ma zaledwie kilka lat - dodał.
Teraz służy ona straży miejskiej. Choć radny Skawiński jest zdania, że dla strażników najlepiej zakupić bardziej ładowny samochód.

- Teraz funkcjonariuszom pozostanie jeżdżenie osobówką, a urzędnicy po gruntowych i nierównych gminnych drogach muszą jeździć kolejnym samochodem, który nie jest do tego przeznaczony, a w dodatku jest drogi - podsumowuje A. Skawiński.

O zakupy nowych samochodów zapytaliśmy w szprotawskim urzędzie jeszcze w maju. - Dlaczego w ciągu dwóch kadencji władza korzystała z kilku samochodów - pytaliśmy w mailu wysłanym do rzecznika prasowego 10 maja.
- Długo trwa przeszukiwanie archiwów - informowała nas na bieżąco rzeczniczka burmistrza Monika Stępień. By w ubiegły piątek definitywnie zapowiedzieć, że odpowiedzi nie dostaniemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska