- Zaszliście w mundialu wysoko, do czołowej szesnastki. Mogło być jeszcze lepiej?
- Z Holandią zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Przy stanie 0:1 stworzyliśmy sobie trzy doskonałe okazje do wyrównania. Dwóch nie wykorzystał Vittek, a jednej Stoch. To się na nas zemściło, bo ,,Pomarańczowi'' to nie San Marino. Oni nie popełniają więcej błędów w obronie i dlatego nie przegrali żadnego meczu od ponad dwóch lat! Jak się nie strzela takiej drużynie gola, to zaraz samemu dostaje się drugiego.
- Trzy pierwsze mecze rozegraliście w głębi lądu, na sporej wysokości i w bardzo suchym klimacie. Z ,,Oranje'' przyszło się wam zmierzyć w gorącym i parnym Durbanie nad Oceanem Indyjskim. Czuliście różnicę?
- Ja stoję w bramce, więc nie mam zbyt dużego wysiłku fizycznego. Ale koledzy z pola mówili, że biegali i oddychali z dużo większą trudnością. Oczywiście nie chcemy tym tłumaczyć naszej porażki, bo rywale mieli takie same warunki.
- W poniedziałek zagrałeś przeciwko Kuytowi, de Jongowi i van Persiemu, z którymi już niebawem przyjdzie ci rywalizować w angielskiej Premiership. Myślisz już o występach w Evertonie?
- Na razie cieszy mnie perspektywa czterotygodniowego urlopu. Potem przyjdzie czas na przeprowadzkę z Warszawy do Liverpoolu. W Evertonie od razu będę musiał walczyć z Timem Howardem o miejsce w składzie. Gdzieś mam te myśli z tyłu głowy, ale na razie za bardzo się nimi nie przejmuję.
- W czterech mundialowych pojedynkach wpuściłeś łącznie siedem goli. Obwiniasz się za któregoś z nich?
- Na pewno mogłem się lepiej zachować przy drugiej bramce dla Włochów, gdy Quagliarella wrzucił mi piłkę za kołnierz. A z Holandią? Robben strzelił jak zawsze, po zejściu z prawej strony boiska do środka. Chyba niepotrzebnie zrobiłem chwilę wcześniej ruch w prawo, licząc odruchowo na uderzenie w długi róg. W drugiej połowie piłka zrobiła mi psikusa, odbijając się po szybo rozegranym przez rywali rzucie wolnym nie w moją stronę, lecz w kierunku Kuyta. Gdy wyprzedził mnie głową, było już ,,pozamiatane''. Mogłem ratować sytuację tylko faulem przed polem karnym, ale wtedy zobaczyłbym czerwoną kartkę.
- Jakiego powitania spodziewacie się w kraju?
- Bardzo ciepłego. Nie mamy się czego wstydzić, rozegraliśmy świetny turniej. Czujemy się po nim naprawdę szczęśliwi. Słabo zaprezentowaliśmy się tylko z Paragwajem. Z Nową Zelandią zwycięstwo straciliśmy pechowo w doliczonym czasie gry. A wygraną 3:2 z Włochami na stałe wpisaliśmy się do historii słowackiego futbolu. Z Holandią też nie daliśmy plamy, walczyliśmy ze wszystkich sił do ostatniej minuty. Myślę, że dostarczyliśmy naszym kibicom sporo satysfakcji.
- Zrobiliście więcej niż od was oczekiwano?
- Słowacja to mały kraj, na dodatek byliśmy jedynymi debiutantami w mistrzostwach. Wyjście z grupy po wyeliminowaniu mistrzów świata musi być ocenione jako nasz ogromny sukces. Gdybyśmy jeszcze przebili się do ćwierćfinału, wszyscy mówiliby o mega sensacji.
- Czy Słowacja stanie się teraz nową siłą europejskiego futbolu?
- W RPA mieliśmy najmłodszą drużynę z wszystkich uczestników. Chłopaki nabrali doświadczenia, więc mają przed sobą naprawdę ciekawe perspektywy. Naszą siłą jest też fantastyczny trener Vladimir Weiss. Razem jeszcze sporo osiągniemy.
- Zaskoczyło cię coś w trakcie mistrzostw?
- To trudne pytanie dla debiutanta. Zadaj mi je za cztery lata w Brazylii. Wtedy będę mógł porównać te dwie imprezy.
- Ostatnie pięć sezonów spędziłeś w polskiej lidze. Czy gdyby zamiast was w mundialu zagrali biało-czerwoni, mieliby szansę powtórzyć wasze wyniki?
- Odpowiem dyplomatycznie: mam nadzieję, że po sporych zmianach, jakie nastąpiły w polskiej reprezentacji w ostatnich miesiącach, będzie ona znakomicie przygotowana do Euro 2012. Serdecznie tego życzę moim przyjaciołom.
- Dziękuję.
JAN MUCHA
Bramkarz reprezentacji Słowacji. Ma niespełna 28 lat i 189 cm wzrostu. Przez ostatnie pięć sezonów grał dla Legii Warszawa, od nowego przenosi się do angielskiego Evertonu. W MŚ rozegrał cztery pełne spotkania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?