A, jak Amator. Jest nieprzewidywalny. Zdarza się, że zagra poprawnie, a nawet bardzo dobrze w jakiejś scenie, ale ciężko jest mu to powtórzyć. Bo, albo brakuje mu umiejętności, albo warsztatu aktorskiego. Braki w tym ostatnim z łatwością można ukryć w kinie. Z całym szacunkiem dla jego twórców. W teatrze to już nie jest możliwe. Choćby, dlatego, że operuje się głosem. I jak już amator zdecyduje się zagrać w takim przedstawieniu ma wielkie trudności, żeby być autentycznym. Prawdziwy aktor powinien być wszechstronny. Musi nauczyć się tańczyć, śpiewać…
B jak Będzin. To tu występowałem w teatrze lalek u Jana Dolmana. Ale robiłem i inne rzeczy: obsługiwałem magnetofon, kleiłem główki lalek, ciągnąłem kurtynę. A nawet uczyłem się animować. Szczególnie zapadł w mojej pamięci smok z Niesforowa.
D, jak dziennikarstwo. - Ten zawód chodził mi po głowie, jak byłem niespełnionym aktorem. W swojej jednostce wojskowej napisałem nawet jeden artykuł do pisma wojskowego. I na tym skończyła się moja kariera, jako żurnalisty...
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?