Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz i Maciej Ciechanowscy: - Pomagamy debiutantom

Redakcja
Janusz Ciechanowski. Ma żonę Zofię i dwójkę dzieci: córkę Renatę i syna Macieja, z którym prowadzi wydawnictwo „Majus”. W wolnych chwilach lubi wędkować. Jego pasją jest jazz, jak mówi sam czasem gra na klawiszach.
Janusz Ciechanowski. Ma żonę Zofię i dwójkę dzieci: córkę Renatę i syna Macieja, z którym prowadzi wydawnictwo „Majus”. W wolnych chwilach lubi wędkować. Jego pasją jest jazz, jak mówi sam czasem gra na klawiszach. fot. Paweł Janczaruk
Rozmowa z Januszem i Maciejem Ciechanowskimi z zielonogórskiego wydawnictwa "Majus", którzy gratis wydali zbiór wierszy chorej dziewczyny

- Zdecydowali się panowie wydać tomik poezji debiutującej 14-letniej sulechowianki Anny Michury. To odważny krok postawić na kogoś tak młodego...
J. Ciechanowski: - Od początku działania naszego wydawnictwa, czyli 1992 roku zakładaliśmy, że będziemy pomagać w debiutach literackich. I cały czas staramy się to robić. Niektórymi twórcami trzeba odrobinę pokierować, bo przychodząc do nas nie mają pojęcia, jak długa jest droga pomiędzy napisaniem książki, a pojawieniem się jej na półkach w księgarni. My podpowiadamy co robić i oferujemy pomoc techniczno-redakcyjną. Ale rzeczywiście Ania jest najmłodszą poetką, której wiersze wydaliśmy. Co nie zmienia faktu, że jej twórczość jest momentami bardzo dojrzała.

- I każdy może do was przyjść ze swoją twórczością?
M. Ciechanowski: - Myślę, że dobrze jest najpierw poddać ocenie swoje "dzieło". Jeśli są to wiersze, to można np. przesłać je do kącika poetyckiego prowadzonego przez poetę i redaktora Eugeniusza Kurzawę w "Gazecie Lubuskiej". I wtedy fachowiec podpowie, czy warto już teraz iść do wydawcy, czy może jeszcze trochę podszlifować warsztat. Nie bójmy się krytyki, ona też jest budująca.

.

- A co robić, kiedy już jesteśmy zdecydowani wydać utwory?
J. Ciechanowski: - Osoba, która poważnie myśli o druku może się nas poradzić. Na pewno podpowiemy, z której strony zacząć, gdzie szukać sponsorów. Oczywiście, im więcej ktoś materiału przyniesie tym lepiej, bo mamy dobry ogląd sytuacji i lepszy wybór. Muszę jednak zaznaczyć, że nie zajmujemy się sprzedażą książek, tylko ich wydawaniem.

- Po co najchętniej sięgają lubuszanie?
M. Ciechanowski: - W Zielonej Górze stosunkowo łatwo jest sprzedać wspomnienia. Pewnie jest to spowodowane specyficznym położeniem miasta. Takie pamiętniki z okresu wojny znajdują wielu odbiorców.

- Jak zaczęła się panów przygoda z wydawaniem książek?
J. Ciechanowski: - W branży siedzę już ponad pół wieku. Jestem zecerem i linotypistą. Skończyłem też (a po mnie moje dzieci) Zespół Szkół Poligraficznych w Warszawie, gdzie uzyskałem tytuł redaktora technicznego. Kiedy w 1957 zaczynałem pracę wszystko wyglądało inaczej. Teraz używamy programów komputerowych, a wtedy składałem książki ręcznie. Czułem się jak Gutenberg (śmiech).
M. Ciechanowski: - Ja, wzorując się na tacie, także skończyłem warszawską szkołę. A teraz staram się dokształcać na różne sposoby. Kończę kursy, poznaję nowe programy do składania książek. Chcę być na czasie.

- Wskazują panowie odpowiednią drogę debiutującym pisarzom, wydali tomik wierszy nastolatki… Czujecie się mecenasami sztuki?
J. Ciechanowski: - Mecenasami? Nie, zdecydowanie nie. Po prostu staramy się wspierać debiutantów, kiedy decydują się na oficjalny start ze swoją twórczością. Od pomagania na pewno nam nic nie ubędzie.

-Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska