Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kubicki: Jesteśmy bogatym miastem

Alicja Bogiel 0 68 324 88 46 [email protected]
Janusz Kubicki, od ponad trzech lat prezydent Zielonej góry, członek SLD. Urodził się 31 grudnia 1969 roku w Szprotawie, jest absolwentem kierunku zarządzanie i marketing w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Zielonej Górze. Przed prac w urzędzie kierował polikliniką. Żonaty, ma dwóch synów. Interesuje się sportem.
Janusz Kubicki, od ponad trzech lat prezydent Zielonej góry, członek SLD. Urodził się 31 grudnia 1969 roku w Szprotawie, jest absolwentem kierunku zarządzanie i marketing w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Zielonej Górze. Przed prac w urzędzie kierował polikliniką. Żonaty, ma dwóch synów. Interesuje się sportem. fot. Paweł Janczaruk
- Pewien prezydent dużego miasta w Polsce jest "twarzą miasta" na 150 billboardach, zapraszając do swojej miejscowości. Czyli nie jestem w tych działaniach odosobniony - mówi prezydent Janusz Kubicki w rozmowie o starym i nowym roku.

- Czego życzy pan sobie na ten nowy rok?
- Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Ostatnio trochę leżałem złożony chorobą, wiem więc, co mówię. Gonię na co dzień i mało czasu spędzam z bliskimi. Tego czasu z rodziną też więc życzę sobie jak najwięcej. A politycznie, to miło byłoby, gdyby jak najpóźniej rozpoczęła się kampania wyborcza. Bo inaczej mieszkańcy będą świadkami kłótni przez ponad pół roku.

- A czego zielonogórzanom życzy ich prezydent?
- Żeby ten rok nie było gorszy od poprzedniego. Abyśmy byli dumni z naszego miasta. Tak jak powinniśmy być dumni, bo jest z czego. Jesteśmy najbogatszym miastem w regionie, z jednym z najniższych wskaźników bezrobocia, z najwyższymi płacami. Mieszkają tu bogaci ludzie, są świetne firmy, które bardzo dobrze prosperują. Na przykład ADB notowane na giełdzie w Szwajcarii, albo LUG, który oświetla nawet obiekty w Arabii Saudyjskiej. Nasz samorząd też jest bogaty. Jako jedyne miasto w regionie płacimy tzw. janosikowe, czyli dajemy pieniądze z budżetu biedniejszym samorządom. To kilka milionów rocznie.

- Jednym słowem - jest cudownie...
- Idealnie nie jest. Wielką metropolią nie będziemy. Ale stajemy się powoli takim miastem, jakim powinniśmy być.

- Czyli?
- Liderem, stolicą regionu. Nie mamy terenów w samym mieście, wspieramy więc rozwój okolicznych miejscowości. Przykładem może być budowa strefy naukowo-gospodarczej w Kisielinie, projekt rozwoju ruchu turystycznego na Odrze, wsparcie finansowe dla skansenu w Ochli czy dla ośrodka w Drzonkowie. W Kisielinie, w strefie, powstać może instytut badawczy; wspieramy ten pomysł.

- A czy czasami nie powinien pan bardziej zabiegać, by został w Zielonej Górze?
- Trzeba myśleć perspektywicznie. Zielona Góra też na tej strefie skorzysta. Podobnie postępują inne miasta: Poznań czy Wrocław, współpracując z sąsiednimi gminami.

- Opowiada pan o wspieraniu okolicznych miejscowości, a to przecież pan kazał dopłacać gminie do MZK i miejskich przedszkoli.
- I narobiłem sobie tym wrogów. Rzecz jednak w tym, że miasto i gmina powinny traktować się po partnersku, a nie jedni mają się rozwijać kosztem innych. NIK już dawno kazał władzom miasta zwrócić się o pieniądze dla MZK za przewóz mieszkańców gminy. Nikt nie miał odwagi tego wcześniej zrobić. Ja się zdecydowałem. Dopłacamy z budżetu spore pieniądze do autobusów, w 2010 roku będzie to 11 mln zł. Gmina też powinna płacić za swoich mieszkańców, moim zdaniem jest to uczciwe.

- Był pan zwolennikiem administracyjnego połączenia miasta z gminą. I co? Nic z tego nie wyszło...
- Jestem przeciwnikiem wrogich działań. Skoro gmina boi się, że miasto ją wchłonie, niech ona wchłonie Zieloną Górę. Połączenie będzie korzystne dla wszystkich. Administracyjnie nie da się tego zrobić, wciąż nie ma odpowiedniej ustawy. Na razie staramy się więc wspólnie działać. I to daje efekty: kanalizacja, strefa w Kisielinie, rozwój skansenu, WOSiR-u.

- Wróćmy do Zielonej Góry. Pana zdaniem, właśnie skończył się dla miasta wspaniały rok.
- To był rok szczególny. Mnóstwo pieniędzy zainwestowano w Zieloną Górę. Pieniędzy pochodzących zarówno z Unii jak i od rządu.

- Ale to pieniądze unijne, a nie wpływy do budżetu samorządu.
- Trzeba było te pieniądze zdobyć. Same nie przyszły, są efektem delegacji moich i moich współpracowników. Chodzi o kilkaset milionów złotych. Licząc oczywiście dotacje, które otrzymały miejskie jednostki i marszałkowskie mieszczące się w Zielonej Górze. Czyli teatr, biblioteka, muzeum... Mamy w tym swój wkład, bo chociaż nie musieliśmy, dołożyliśmy się do tych inwestycji.

- Ten tort jest już prawie podzielony. 2010 rok nie szykuje się już taki bogaty.
- Jestem pewien, że Lubuskie wykorzysta najlepiej fundusze unijne i dostanie dodatkowe pieniądze. Musimy być na to przygotowani. Dlatego zabiegam, by nie mnożyć inwestycji i zadłużenia budżetu. Musimy mieć rezerwę na wkład własny do kolejnych dofinansowanych zadań.

- Budżet już jest bardzo zadłużony.
- Niektórzy tak twierdzą, ale w rzeczywistości nasz deficyt to ok. 40 procent budżetu. Może on sięgać nawet 60 procent i niektóre miasta mają nawet te 59 procent. My stoimy finansowo nieźle.

- Czy jest w ogóle coś, co się panu nie udało?
- Jest kilka spraw, z których jestem niezadowolony. Chociaż w przedszkolach miejsca czekają na dzieci, w żłobkach nadal jest z tym problem. Nadal jest przed nami problem braku mieszkań socjalnych i komunalnych. Orzeczenie RIO zablokowało kontynuację w przyszłym roku zadań wspólnych, czyli finansowanych przez miasto i spółdzielnie czy parafie inwestycji w mieście. Wciąż walczymy o korzystną dla naszych winiarzy ustawę winiarską. Kłótnia organizatora Winobrania z winiarzami, czy niedostateczna ochrona w trakcie korowodu winobraniowego też nie służyły świętu miasta.

- A Palmiarnia?
- Z Palmiarnią jest problem. Miasto płaci cenę za to, że na etapie jej projektowania nie było koncepcji, jak obiekt ma funkcjonować. Czy jako restauracja, czy jako palmiarnia. Ja faktycznie, zrobiłem początkowo błąd przy doborze poprzedniego zarządu miejskiej spółki, ale jest już nowy zarząd. Swój błąd byłem w stanie naprawić, błąd popełniony przez poprzednie władze jest już nie do naprawienia, chyba że przy kolejnym remoncie.

- Dla mnie porażką jest to, w jakim stanie są właśnie wyremontowane miejskie ulice.
- Gdy drogowcy przyszli do mnie z propozycją, by uroczyście otworzyć ul. Sulechowską, odmówiłem. Nie ma czego otwierać. Przecież ta ulica nie jest zrobiona! - mówiłem. Podobne problemy z jakością robót drogowych mają i inne miasta. No i nie przesadzajmy, tak naprawdę większość prac drogowych jest wykonywana dobrze.

- Jaki będzie 2010 rok dla naszego miasta?
- Najważniejszym wydarzeniem będzie zapewne otwarcie aquaparku i hali. Co przez 16 lat się nie udawało, teraz się udaje.

- Obiecał pan na otwarcie kąpiel w garniturze. Będzie ślizg z najwyższej zjeżdżalni?
- Ona ma ponad 200 metrów, a wejście na nią jest na wysokości 6-7 piętra, będę musiał popracować nad kondycją. Ale na moją kąpiel w garniturze na pewno można liczyć.

- Pocieszymy się trochę z tego basenu, a potem będziemy płakać i płacić za jego utrzymanie...
- Są aquaparki w Polsce, które się same finansują. Na przykład wrocławski. A na drugim biegunie jest łódzki, do którego trzeba dużo dokładać. My liczymy na to, że będzie wielu klientów i dołożymy niewiele.

- Czyli ile?
- W budżecie na ten rok zapisaliśmy 4,4 mln zł dotacji dla obiektu, ale z drugiej strony wpisaliśmy ponad 2 mln zł wpływów do kasy centrum rekreacyjnego. I są to ostrożne prognozy, powinno tych zarobionych pieniędzy być więcej.

- Inne ważne tegoroczne inwestycje?
- Priorytetem jest zakończenie budowy aquaparku i hali, remonty już istniejących dróg oraz budowa nowych. Niezwykle ważna jest dla mnie również współpraca z uniwersytetem, między innymi przy tworzeniu Lubuskiego Parku Przemysłowego w Kisielinie, a także dalsza rewitalizacja starówki.

- Planuje pan jakieś podwyżki miejskich opłat?
- Nie będzie podwyżek podatków lokalnych, taką decyzję podjęli radni. Cen biletów MZK też nie zamierzamy podnosić, bo uderzyłoby to w uczniów i biedniejszych mieszkańców. Ustalanie stawek za wodę dopiero przed nami, ale już wcześniej zapowiedzieliśmy, że ewentualna podwyżka nie może być wyższa niż 5 procent. O ile w ogóle będzie...

- Oj, widać już rok wyborczy na horyzoncie...
- To będzie nie tylko rok wyborów samorządowych, ale i prezydenckich. I oby kampanie rozpoczęły się jak najpóźniej...

- Pan już rozpoczął kampanię. Jest pan na prawie każdym plakacie zapraszającym na miejskie imprezy. Nie boi się pan, że wyjdzie to panu bokiem?
- Nie jestem na tych plakatach jako prywatna osoba, ale jako prezydent miasta i moim obowiązkiem jest je reprezentować. Jestem tylko i wyłącznie na tych, które organizuje miasto. Jeśli coś złego dzieje się w mieście, zawsze prezydent jest imiennie za to odpowiedzialny. Porażka byłego zarządu Palmiarni jest moją porażką. Ja od tego nie uciekam. Biorę też odpowiedzialność za sztandarowe miejskie wydarzenia i to także jest ryzyko. Nigdy dotąd w mieście nie odbywało się tak dużo wydarzeń na skalę ogólnopolską relacjonowanych przez telewizję, choćby Hity na Czasie, Kabaretobranie, Święto Wina czy sceny w serialu "39 i pół". Festiwal piosenki rosyjskiej chociażby, był wydarzeniem budzącym wiele skrajnych emocji, mimo to podpisałem się pod jego realizacją. Czy mi te zaproszenia na imprezy wyjdą bokiem? Czas pokaże. Niekiedy dochodzę do wniosku, że jeżeli jest coś złego, to winę ponosi Janusz Kubicki - Prezydent Miasta, a jak jest coś dobrego, to już wszyscy są autorami sukcesu. Ostatnio oglądając w telewizji zaproszenie na Sylwestra z Polsatem słyszałem, że zaprasza prezydent miasta. Jest pewien prezydent dużego miasta w Polsce, który "jest twarzą miasta" na 150 billboardach, zapraszając do swojej miejscowości. Czyli nie jestem w tych działaniach odosobniony.

- Tegoroczne Winobranie też pewnie będzie wystrzałowe, bo przedwyborcze.
- Równie dobrze może coś nie pójść. I co? Wtedy będzie antywyborcze? Zawsze jest przed wyborami czy po wyborach, ale nie może to mieć wpływu na normalne funkcjonowanie miasta.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska