Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kubicki: Możemy przejąć Lechię

Andrzej Flugel
Janusz Kubicki
Janusz Kubicki Paweł Janczaruk
Rozmowa z Januszem Kubickim, prezydentem Zielonej Góry.

- Kiedy ostatni raz był pan na piłce?- W Wiedniu, podczas mistrzostw Europy.

- Ale w Zielonej Górze, na Lechii?- W czerwcu, na kawałku meczu.

- Na kawałku?- Tak.

- To straszne. Czemu pan nie lubi futbolu?- Bardzo go lubię

- Ale zielonogórski?- Lubię każdy, zielonogórski też. Czemu pan uważa, że jest inaczej?

.

- Tak twierdzi część mieszkańców miasta...- Chyba raczej działaczy i posłów, którzy mają problem sami z sobą. Przecież znacznie zwiększyliśmy finansowanie sportu, a piłki w szczególności. Nie ma w naszym mieście innego klubu, który odnotowałby taki wzrost nakładów z naszej strony jak właśnie Lechia.

- Pana adwersarze mówią, że nie chodzi tylko o konkretne sumy, ale o klimat...- O klimat? Mam za sobą szóstą wojnę futbolową. Proszę oto tytuły artykułów, również pańskich: ,,Lechia na bruku", ,,Co dalej z Lechią" (prezydent czyta wszystkie). Już po kilku dniach urzędowania byłem indagowany czy pomogę klubowi. Raz na dwa miesiące spotykam się z pytaniem: jak pomóc Lechii. To jakiś zaklęty krąg. Jak z niego wyjść?

- Może dawać pieniądze i twardo rozliczać ich rozdysponowanie?- Dajemy cały czas, ale to jest studnia bez dna. Mam pytanie: jak to jest, że przed dwoma laty Lechia funkcjonowała dostając z miasta 40 tysięcy złotych, a w tym roku otrzymała już 250 tysięcy i jest na krawędzi? Do tych 250 trzeba jeszcze dodać rożne inne sprawy, takie jak zwolnienie z czynszów, opłata za internat i wyżywienie niektórych zawodników.

- Ale można wspierać, namawiać ludzi biznesu...- Ciągle to robię. Najgorsze jest to, że nie ma kogoś, kto chciałby im pomóc. Pytałem naszych przedsiębiorców, ale oni mówią: słuchaj jeśli klub średnio raz na dwa miesiące pada, to w tym klimacie wolę się nie angażować, bo może ucierpieć obraz mojej firmy.

- Co więc robić?- Może zmienić całą filozofię? Bo jak prowadzić klub, w którym piłkarze chcą żyć z gry, a w kasie nie ma pieniędzy? Czy nie trzeba zostawić trzech, czterech zawodników na kontraktach, a resztę utworzyć z tych, którzy nie będą żądać stałych wypłat. Nawet spaść, ale może potem się odbudować? Jak tworzyć prawie zawodowy zespół, nie mając zaplecza finansowego? To utopia! A jak jest w Lechii? Gramy w drugiej lidze, kiedy było wiadomo już na starcie, że nie ma na nią kasy. Jeśli słyszę posła i członka zarządu, który mówi, że trzeba zacząć oszczędzać, to jestem w szoku.

- Aktualny zarząd powstał prawie pod pana patronatem. Były obietnice pomocy i to publiczne...- Ale ile można dawać, gdzie jest granica? Działacze klubu mówią, że obiecałem im 400 tysięcy. Ale oni twierdzili, że będą mieli na stadionie podczas meczów po dwa tysiące widzów. I co? Gdzie ci kibice?

- Nie sądzi pan, że jeśli padnie futbol, pojawi się rysa na prezydenturze?- Tylko co ja mogę zrobić? Powtarzam do znudzenia, możemy pomagać, a nie finansować kluby.

- Dostaną te pieniądze?- Tak, ale muszą wystartować w konkursie. Przecież nie mogę ich po prostu wyjąć z kieszeni. Musimy je dać zgodnie z prawem. Jest konkurs. Niech startują.

- A jak nie wystartują?- Wystąpię, żeby oddali nam miejsce w drugiej lidze. Klub stanie się w ten sposób miejski. MOSiR będzie nim zarządzał i szukał sponsorów. Trzeba przerwać ten zaklęty krąg.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska