Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Palikot o popychaniu gąsienicy

Rafał Panas [email protected]
Janusz Mariusz Palikot urodził się w 1964 roku w Biłgoraju. Student Wydziału Filozofii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na którym obronił pracę magisterską o Krytyce czystego rozumu Immanuela Kanta. Jest właścicielem Grupy Jabłonna, współwłaścicielem Polmosu Lublin, twórcą sukcesu wytwórni win owocowych "Ambra”. Do czerwca 2005 był wiceprezesem Polskiej Rady Biznesu i Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Jest członkiem Komisji Trójstronnej.W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz drugi uzyskał mandat poselski, otrzymując 44 186 głosów. Rozwiedziony z Marią Nowińską (absolwentką Akademii Medycznej w Lublinie), z którą ma dwóch synów: Emila i Aleksandra. Po raz drugi żonaty z Moniką Kubat, z którą ma syna Franciszka.
Janusz Mariusz Palikot urodził się w 1964 roku w Biłgoraju. Student Wydziału Filozofii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na którym obronił pracę magisterską o Krytyce czystego rozumu Immanuela Kanta. Jest właścicielem Grupy Jabłonna, współwłaścicielem Polmosu Lublin, twórcą sukcesu wytwórni win owocowych "Ambra”. Do czerwca 2005 był wiceprezesem Polskiej Rady Biznesu i Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Jest członkiem Komisji Trójstronnej.W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz drugi uzyskał mandat poselski, otrzymując 44 186 głosów. Rozwiedziony z Marią Nowińską (absolwentką Akademii Medycznej w Lublinie), z którą ma dwóch synów: Emila i Aleksandra. Po raz drugi żonaty z Moniką Kubat, z którą ma syna Franciszka.
Rozmowa z Januszem Palikotem, milionerem, ekscentrykiem i politykiem

- Jaki pan dostał ostatnio prezent?
- Żona dała mi na Mikołaja rysunek Andrzeja Mleczki, ten drukowany w "Polityce". Dwóch dziadków ogląda telewizję przy kieliszku, wielkie nosy, pety w ustach. Spiker mówi, że nieznani sprawcy ostrzelali kolumnę pana prezydenta. I jeden z tych dziadków stwierdza: "A widzisz mówiłem, że Palikot nie odpuści". Ten rysunek za 1.500 zł żona kupiła u Mleczki w Krakowie.

- To już nawet prezenty ma pan związane z Kaczyńskimi?
- Rysunek jest bardzo zabawny, traktuję go oczywiście z przymrużeniem oka.

- A jakie prezenty lubi pan dawać?
- Najchętniej książki. Po latach wyszedł pięknie wydany tom wierszy Aleksandra Wata, niedocenionego wielkiego polskiego poety, według niektórych równego Miłoszowi i Herbertowi. Kupiłem dwadzieścia egzemplarzy i rozdam je znajomym. Czasami idąc do osoby, która interesuje się winami, biorę wino.

- Synom też pan daje książki?
- Tak, ale starsi - Emil i Aleksander - dostali na Mikołaja iPhony trzeciej generacji. To fantastyczne urządzenie. Szybkość dostępu do Internetu jest o wiele większa niż w notebooku. Pierwsze wrażenie synów były bardzo dobre.
- Czyli wolą iPhony niż wiersze Wata?
- Młodszy, Aleksander, wybitnie interesuje się książkami, filozofią i polityką. Jemu niemal trzeba było wciskać tego iPhona. Obaj są bardzo przywiązani do książek. Należą do nielicznej grupy 18-20 latków, którzy wciąż jeszcze raz w tygodniu czytają. Lata naszego wspólnego czytania bajek i opowiadania historii przyniosły efekty.

- A najmłodszy syn, blisko pótoraroczny Franciszek?
- To zupełnie inna historia. Przepada za drewnianą gąsienica, którą popycha przed sobą. Choć lubi też książeczki o przygodach Misi. Codziennie jest przynajmniej 15-20 minut przeglądania obrazków i pokazywania palcem. I pewnie Franciszek znajdzie pod choinką kolejną książeczkę.

- O prezent dla żony niezręcznie pytać…
- Staram się robić prezenty, które wymagają wysiłku. Na ogół nie polega to na kupowaniu np. biżuterii. Rok temu dałem żonie moje ulubione, ręcznie przepisane i pięknie oprawione wiersze Miłosza, Rilkego, Herberta. Jednak i tak jej prezenty są nokautujące. Dała mi fantastyczny stary album z czarno-białymi odbitkami zdjęć Franka. Widać na nich jak przez kilka miesięcy zmieniała się jego twarz, oczy, dłonie, nogi. Żona musiała pracować nad albumem bardzo długo, włożyła dużo wysiłku w wybranie zdjęć. Ten album mam zawsze blisko siebie.

- Co w ogóle można dać bogatemu człowiekowi?
- Tylko emocje. Generalnie ludzie nie chcą od nas przedmiotów. Pragną nas, kawałka naszego serca, duszy, myśli. Chcą wiedzieć że ich nie zbyliśmy jakimś tam prezentem. Trzeba pomyśleć, co dla drugiej osoby jest w tej chwili ważne. Czasem prezentem może być kartka papieru z wierszem, czasem oczywiście biżuteria; to zależy od okoliczności. Bogatemu człowiekowi trudniej zrobić prezent. Musi włożyć wysiłek w jego przygotowanie, dopiero wtedy zostanie doceniony.

- Co dałby pan prezydentowi Kaczyńskiemu?
- Zaskoczyłbym go fantastycznym winem. Piłem je z żoną w październiku w restauracji koło Werony w północnych Włoszech. Sommelier zaskoczył mnie opisując, że to wino ma ciepły zapach. W 2003, 2004 i 2005 r. uznane było za najlepszego merlota we Włoszech. Jak na medalowe wino nie jest drogie, kosztuje 24-26 euro za butelkę. Mogłoby być wielkim odkryciem dla prezydenta.

- To złośliwość, tak?
- Nie, z opowieści ludzi, którzy pili wino z prezydentem wiem, że je lubi, potrafi docenić i się na nim zna. Mówię to serio i bez złośliwości.
- Chce pan dać wino człowiekowi o którym pan mówi, że ma problem z alkoholem?
- W tym pewna niezręczność… Może rzeczywiście bardziej właściwym prezentem byłaby książka?

- Pana?
- Bez przesady. Donalda Tuska też nie. Może Wata. Powinien być blisko prezydentowi pod wieloma względami. To też człowiek o socjalistycznym myśleniu, ale w przedwojennym, dobrym tego słowa znaczeniu. Przeszedł gehennę na zesłaniu na Wschodzie.

- Co ma pan dla Jarosława Kaczyńskiego?
- Ja się za niego biorę dopiero w przyszłym roku... Też książkę. "Złe wychowanie" Marty Piwińskiej. Wynika z niej, że zbyt idealny sposób wychowania narzucony przez rodziców nie zawsze kończy się dobrze dla dziecka. Pierwsi odkryli to romantycy. Uczucie niepokoju, dysharmonii, doświadczenie innych światów powoduje, że człowiek jest lepiej przygotowany do życia. Prezent trochę ironiczny, ale to dobra książka, a nie manifest polityczny.

- Jaki prezent panu się nie udał?
- Hm... Nie przypominam sobie. Nie miałem takich sygnałów.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska