- Dopóki istniał Związek Radziecki nie można było zrobić filmu na ten temat - opowiadał J. Zaorski. Potem długi czas szukał pieniędzy na tę realizację, bo "Syberiada" to jedna z największych produkcji ostatnich lat. Powstawała przez 6 lat. J. Zaorski mówił nam, że m.in. dlatego, że bardzo chciał nakręcić część scen na Syberii.
- Według różnych szacunków wywieziono tam od pół do półtora miliona Polaków - przypomniał publiczności. Producent filmu Mirosław Słowiński dodał, że zmagali się tam oni nie tylko z wojną, ale też systemem i przyrodą, bo latem na Syberii jest 40 stopni plus, zimą 40 na minusie. - W takich warunkach musieli pokonać samych siebie, dlatego ci którzy wrócili do kraju byli zwycięzcami - stwierdził.
Film przyciągnął do Collegium Polonicum wiele osób. - Miałem zaproszenie na kabaret Pazury, ale wolałem obejrzeć Syberiadę - mówił nam przed projekcją Ryszard Zasada ze Słubic. Nie pożałował wyboru. Także inni podkreślali, że film zrobił na nich ogromne wrażenie. - Powinno się go pokazać młodzieży, która często niewiele wie o zsyłkach Polaków na Sybir - dodała Barbara Wrzos, która obejrzała film z mężem.
J. Zaorski zostaje jeszcze w Słubicach do jutra, bo o 16.30 w Collegium Polonicum weźmie udział, z niemieckim reżyserem Volkerem Schloendorffem (twórcą m.in. "Blaszanego bębenka" według powieści Guentera Grassaza, za który dostał Oscara), w dyskusji panelowej "Białe plamy czarne dziury na ekranie - film historyczny dzisiaj". Poprzedzi ją projekcja filmu V. Schloendorffa "Strajk. Bohaterka z Gdańska" ( sobota, godz. 14.30, Collegium Polonicum), który został oparty na motywach biografii Anny Walentynowicz. Wstęp wolny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?