Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Hampel: W całej swej karierze aż tak źle mi się nie jeździło

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Przez większą część sezonu Jarosław Hampel prowadził w klasyfikacji najskuteczniejszych w ekstra_lidze. Teraz zajmuje w tym rankingu czwarte miejsce ze średnią biegową 2,308.
Przez większą część sezonu Jarosław Hampel prowadził w klasyfikacji najskuteczniejszych w ekstra_lidze. Teraz zajmuje w tym rankingu czwarte miejsce ze średnią biegową 2,308. Tomasz Gawałkiewicz
Z filarem reprezentacji Polski i SPAR Falubazu Zielona Góra Jarosławem Hampelem rozmawiamy o kryzysie i wyjściu z dołka.

- Ostatni mecz z Włókniarzem miał być okazją do sprawdzenia sprzętu przed play offami. Czy rzeczywiście zrobił pan sobie mały poligon? Jakie wnioski?
- Trochę testy sprzętu, ale raczej treningowo, bo taki był przeciwnik. Na wnioski chyba trochę za szybko. Mam jakieś pierwsze przemyślenia po tych kilku wyjazdach na tor, ale trudno coś więcej powiedzieć. Zobaczymy, co będzie dalej, bo przed nami arcytrudne spotkania. Wyjazdowy Tarnów i faza play off.

- Wielu kibiców i my też zachodzimy w głowę, co się stało z pana wyborną dyspozycją. Czy praca nad poprawkami z tunerem Janem Anderssonem daje efekty?
- Owszem, dopadł mnie kryzys formy. Nie prezentowałem się dobrze, ale tak czasem bywa. W moim przypadku pierwszy raz aż tak. Kwestie sprzętowe to faktycznie był duży problem. Mam nadzieję, że to się szybko skończy, bo prawda jest taka, że trzeba dysponować dobrymi motocyklami, żeby ścigać się z najlepszymi. Kiedy posypie się kwestia sprzętowa, to wybija cię z rytmu jazdy. Traci się pewność siebie i dużo trudniej rywalizuje się z przeciwnikami. Chciałbym, żeby to wszystko było już za mną.

- Kiedyś przewracał pan już park maszyn do góry nogami...
- Nie aż tak bardzo jak teraz. W całej swej karierze aż tak źle mi się nie jeździło.

- Ma pan jednak doświadczenie w wychodzeniu z kłopotów.
- Mam i myślę, że sobie z tym poradzę, ale czas goni. Nie każdy może to rozumieć, ale w żużlu niezwykle trudno naprawić wszystko z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień. To skomplikowana sprawa. Kluczowe jest, by w jak najkrótszym czasie dojść do ładu sprzętowego, a przy tym odzyskać pewność siebie.

- Czy zmiana tunera w tym sezonie jest jeszcze możliwa?
- Tak, właśnie testuję silniki od innego tunera i szczerze mówiąc całkiem przyzwoicie to wszystko wygląda. Ale jak już mówiłem, na poważniejsze wnioski jeszcze zbyt wcześnie. Muszę pojeździć i nabrać pewności siebie jeśli chodzi o wyścigi. Kiedy to się stanie, będę mógł powiedzieć dużo więcej.

- Podczas indywidualnych mistrzostw ekstraligi w Tarnowie cztery punkty, a następnego dnia trening z Częstochową i komplet. W tym kontekście chyba trudno o wnioski?
- Jeden występ fatalny, a drugi dużo lepszy. Nie mam unormowanej formy i to też przyczyna słabszych występów. O tych rzeczach trudno się mówi, bo małych powiązanych kłopotów może być bardzo dużo. Wszystko polega teraz na tym, żeby w odpowiednim momencie wyciągnąć właściwe wnioski i zrobić plan. Co trzeba poprawić w jeździe, przygotowaniach i sprzęcie.

- Mówi pan o wielu różnych przyczynach, a my zastanawiamy się nad tą kluczową. Jak to możliwe, że regularnie przywozi pan w Zielonej Górze dwucyfrówki, a tu nagle ciach i sypią się jedynki. Pogoda?
- Nie, nie. To nie miało aż tak dużego wpływu na moją dyspozycję. Zawiódł mnie sprzęt, a nigdy wcześniej aż takich problemów z nim nie miałem. W pewnym momencie przestałem ufać swoim silnikom. Wsiadałem na te motocykle i czułem się tak, jakby to nie był mój sprzęt, więc można powiedzieć, że kryzys był ogromny. Teraz chcę już o tym zapomnieć. Na bieżąco wszystko korygujemy, a rotacja siników jest naprawdę duża. One wracają po przeróbkach i zmianach. Mam nadzieję, że nie będę potrzebował aż tak dużo czasu. W pewnym momencie wsiądę i powiem: tak, to jest to na czym chcę jeździć.

- Kiedy nie idzie to jakie są reakcje? Nicki Pedersen rzuca przedmiotami, ktoś inny grubszym słowem, a pan? Proszę zdradzić trochę “kuchni".
- Staram się wszystko spokojnie analizować, bo ten spokój jest teraz najbardziej wskazany. Trudno go jednak stale zachowywać. Zdaję sobie sprawę, że prezentowałem bardzo wysoki poziom, a następnie forma zapikowała i to rozczarowuje wszystkich dookoła, a mnie chyba najbardziej. To denerwujące. Myślę jednak, że trzeba mieć do tego wszystkiego pewien dystans, bo w sporcie zawodowym zawsze wszystko jest dobrze, kiedy wyniki pięknie się układają. Kiedy są problemy to natychmiast przybierają olbrzymie formy. Nikt nie przyjmuje wytłumaczeń i ja nie zamierzam tego robić.

- Jedni szukają najlepszych ustawień i pewności siebie na treningach, a inni mówią, że jedynym sposobem są mecze ligowe lub Grand Prix. Która opinia jest panu bliższa?
- Mecz. Mimo kryzysu chciałem jeździć jak najwięcej. Występowałem we wszystkich meczach i turniejach, które miałem do odjechania. Nawet widząc, że ten sprzęt nie jest jeszcze ułożony, że nie spisuję się dobrze, przez systematykę startów zbliżam się do tego momentu, kiedy wszystko zagra i złapię rytm. Jazda w oficjalnych zawodach służy mi bardziej niż trening. Na te ostatnie zwykle brakowało mi czasu.

- Przed panem Grand Prix w Gorzowie, gdzie umie pan wygrywać. Ostra walka o miejsce w czołowej ósemce?
- Zgadza się. Rzeczywistość jest taka, że będę musiał o nią powalczyć. Po prostu, będę zdeterminowany, żeby w tych zawodach pojechać jak najlepiej. Nie wiem, czego się spodziewać. Trudno mi przewidzieć czy skok mej formy będzie na tyle duży, że zaprezentuję się na najwyższym poziomie. To okaże się na miejscu, ale nie składam broni. Staram się wszystko tak układać, żeby wrócić do najlepszej dyspozycji. To jest teraz najważniejsze.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska