Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaś ma 6 lat, a już przyszło mu toczyć najważniejszą walkę w jego życiu. Temu dzielnemu chłopakowi pomóc może leczenie w Zurychu

Sandra Soczewa
Sandra Soczewa
Jaś Dudarski ma 6 lat i walczy z nowotworem pnia mózgu. Chłopiec wymaga specjalistycznego i drogiego leczenia.
Jaś Dudarski ma 6 lat i walczy z nowotworem pnia mózgu. Chłopiec wymaga specjalistycznego i drogiego leczenia. arch. prywatne
Jaś Dudarski ma 6 lat. Jeszcze do niedawna był aktywnym i bystrym przedszkolakiem. Teraz jest największym wojownikiem, który każdego dnia walczy z guzem pnia mózgu. W walce o zdrowie pomóc może mu każdy z nas: właśnie ruszyła zbiórka na leczenie chłopca w Zurychu.
  • Jaś Dudarski ma 6 lat i guza pnia mózgu. To wyjątkowo złośliwy nowotwór.
  • Obecnie Jaś jest po operacji. Jego rodzice czekają na wyniki badań z Niemiec, które będą dla nich wskazówką, jak dalej leczyć synka.
  • Na ten moment rodzina Jasia stara się o to, by ten leczył się w Szwajcarii. Na razie koszt leczenia nie jest znany. Pewne jest, że leczenie będzie kosztowne dlatego już ruszyła zbiórka na portalu siepomaga.pl.

Mama Jasia, Sylwia Dudarska, mówi, że wszyscy chcą znać datę końca świata, a ona i jej bliscy już ją poznali. Ta data to 17 września. Dzień, w którym okazało się, że Jaś jest poważnie chory. A wszystko zaczęło się tak "niewinnie"...

Mama Jasia zauważyła, że gdy ten ogląda telewizję, trzyma głowę pod nienaturalnym kątem. Zaniepokojona postanowiła sprawdzić u okulisty, czy nie dzieje się coś złego ze zdrowiem jej synka. Okazało się, że to, co na pozór mogło wydawać się niegroźne, okazało się być najbardziej złośliwym nowotworem pnia mózgu.

- Trafiliśmy na ekspresowych lekarzy i praktycznie od razu wiedzieliśmy wszystko. Okulistka w porę zdiagnozowała, że problemy Jasia mają podłoże neurologiczne. Z Gorzowa pojechaliśmy do szpitala w Nowej Soli, a tam szybko skonsultowano nas ze Szczecinem - opowiada Sylwia Dudarska.

Kiedy padła już bezlitosna diagnoza, nikt nie chciał zoperować Jasia. W żadnym polskim szpitalu. Operacji podjął się tylko prof. Leszek Sagan ze Szczecina.

Operację przełożono, a stan Jasia się pogorszył

Prof. Sagan stwierdził, że guza można wyciąć. Ustalono datę: operacja odbędzie się 23 października. Niestety... jeden z lekarzy z zespołu, który miał operować w tym czasie miał koronawirusa. Operację przełożono na 17 listopada. W tym czasie stan Jasia dramatycznie się pogorszył…

- Te trzy tygodnie bardzo go osłabiły. Na operację pojechał nieprzytomny, był zaintubowany. Na pięć dni przed operację lekarze postanowili wprowadzić Jasia w śpiączkę. W tym czasie, gdy czekaliśmy na operację, Jaś zaczął mieć problemy z przełykaniem, równowagą, a nawet oddychaniem. Okazało się nawet, że był ucisk na serce - opowiada mama chłopca,

Dziś, po operacji, na szczęście, Jaś powoli wraca do formy. Największe dolegliwości ustały, porusza rękoma i nogami. Jest świadomy i przechodzi rehabilitację. - Na szczęście jest progresja - mówi Sylwia Dudarska.

Ale, niestety, chociaż jest coraz lepiej, to Jaś nie uniknie kolejnych etapów leczenia.

Najbardziej złośliwy z nowotworów. Jaś musi z nim wygrać!

Wiadomo, że Jaś ma glejaka wielopostaciowego IV stopnia (Glioblastoma). Ten złośliwiec ma to do siebie, że nawet po operacji powraca. Może nawet ze zdwojoną siłą. By tego uniknąć, konieczna jest kontynuacja leczenia. Zanim jednak rodzice chłopca będą mogli podjąć konkretne kroki, czekają na kolejne wyniki badań.

Prowadzone są kolejne konsultacje z lekarzami, a badania histopatologiczne są obecnie wykonywane w Niemczech. - W Niemczech takie badanie odbywa się w czterech laboratoriach i rozkładane jest na cząstki molekularne. W Polsce nie ma takiej możliwości, a my musimy to zweryfikować. Wyniki tego badania są dla nas bardzo ważne i to one powiedzą nam, jak dalej leczyć naszego synka - wyjaśnia nam mama chłopca.

Bardzo możliwe jednak, że do końca roku wyniku tych badań nie będzie. Dopóki wynik badań nie będą znane, nie będzie znany też kosztorys leczenia Jasia. Na dziś jego rodzice zabiegają o to, by był leczony w Zurychu. Wiele wskazuje na to, że zaproponowane leczenie przez szwajcarskich medyków będzie nie tylko skuteczne, ale też bezpieczniejsze.

Rodzina zadaje sobie pytanie "dlaczego?". Momentami szuka odpowiedzi na to pytanie, ale tu lekarze nie mają jednoznacznej odpowiedzi. Nie wiedzą, dlaczego niektóre maluchy spotyka taki horror. - Jeden z lekarzy zwrócił uwagę, że w jego ocenie, dzieci chorujące na tego typu nowotwory, to najczęściej dzieci, które bardzo szybko się rozwijają. I to pasuje do Jasia. Jest bystry i inteligentny. Dla dorosłych jest partnerem do rozmowy. W przedszkolu szybko się nudził. Zamiast słuchać piosenek dla dzieci, woli muzykę "Męskiego grania". Bajki o "Śwince Peppie" też nigdy do niego nie trafiały - mówi pani Sylwia.

Za powrót do zdrowia Jasia trzymamy kciuki. Rodzice chłopca proszą o wsparcie ich zbiórki i jej udostępnianie. - Dziś wiemy tylko tyle, że czeka na długa, trudna i kosztowna walka o życie naszego synka - mówią.

Liczy się każda złotówka. Zbiórka jest na stronie siepomaga.pl. W jeden dzień udało się zebrać prawie 140 tys. zł (stan na 2 grudnia, godz. 15.30).

Kliknij tutaj i pomóż, jak możesz: Link do zbiórki pieniędzy dla Jasia

Wideo: musisz mieć maseczkę w pracy:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska