- W naszym budynku kuchenki działają na gaz. Jak go zabraknie, to nie ma jak przygotować coś ciepłego do jedzenia. Tak się męczymy już kilka dni - mówiła nam wczoraj Romualda Krasowska z 10-piętrowego budynku przy Placu Przyjaźni 28. Podkreślała jednak, że odkąd sąsiada zamknęli w areszcie za kradzież gazu, śpi spokojniej. - My tu wszyscy mieliśmy świadomość, że żyjemy na bombie zegarowej. Wiedzieliśmy, że sąsiad z parteru ma odcięty gaz i podłącza go nielegalnie - twierdziła.
Pierwszy raz sprawa wyszła na jaw w grudniu tamtego roku. Wtedy 58-letni mieszkaniec Słubic dostał dozór policyjny za nielegalne podłączenie się do sieci. - Podejrzewaliśmy, że nadal kombinuje, bo przecież nie da się żyć na dłuższą metę bez mediów, a on miał je wszystkie odcięte za długi - wyjaśniała inna sąsiadka (nie chciała nazwiska w gazecie). Twierdziła, że żadne perswazje do sąsiada nie trafiały. - On miał lata temu poważny wypadek i po nim stał się trudny - relacjonowała. - Spodziewaliśmy się, że sytuacja z zeszłego roku może się powtórzyć - dodała.
Powtórzyła się w zeszły piątek. - Stwierdziliśmy, że w jednym z mieszkań 58-letni właściciel nielegalnie podłączył kuchenkę do sieci gazowej. Przewód zastąpił dętką - powiedziała nam rzeczniczka słubickich policjantów sierż. Magdalena Tubaj. - To było zrobione niefachowo, na dodatek mężczyzna wyszedł z domu zostawiając zapalony palnik. To mogło skończyć się eksplozją - twierdziła M. Tubaj. Dlatego sąd postanowił a aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące.
Kradzież gazu w warunkach recydywy to jedno, ale 58-letni słubiczanin stworzył zagrożenie wybuchu, przez co naraził pozostałych mieszkańców bloku na zagrożenie zdrowia, a nawet życia. - Grozi mu za to do 8 lat więzienia - powiedziała rzeczniczka.
- Tego dnia na klatce mocno było czuć gaz, dlatego zawiadomiliśmy policję - mówiła R. Krasowska. - Przyjechali zaraz, ale sąsiada nie było w domu, więc najpierw trochę czekali, a potem wezwali straż i razem weszli do mieszkania przez okno - opowiadała. Potem odcięli nam gaz i od tego czasu go nie ma - twierdziła kobieta.
- Ma być włączony dzisiaj o 18.00 - zapewnił nas wczoraj przewodniczący Wspólnoty Mieszkaniowej z Pl. Przyjaźni 28 Stanisław Boberski. Wyjaśniał, że ze względów bezpieczeństwa gazownicy zakręcili główny zawór i odłączyli liczniki. - Przy ponownym podłączeniu wymagane są procedury, które muszą trochę potrwać - tłumaczył.
A co z uciążliwym sąsiadem? - W sądzie jest sprawa o uregulowanie zadłużenia, to już poważna kwota. Jeśli nie uda się jej odzyskać, najpewniej to mieszkanie sprzedamy - stwierdził.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?