Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedziesz przepisowo? Jesteś wrogiem innych!

Przemysław Piotrowski 68 324 88 53 [email protected]
archiwum GL
O drodze ze Świdnicy do Nowogrodu piszemy często. Zwykle za sprawą tragedii. I szukamy winnego wskazując na trasę. W tym tygodniu postanowiliśmy przejechać nią zgodnie z przepisami. Jak było? Frustrująco.

Na trasę z Zielonej Góry do Nowogrodu wybraliśmy się dwukrotnie. Raz w środę między 12.00 a 14.00 i w czwartek między 7.00 i 9.00. Przynajmniej za pierwszym razem myśleliśmy, że będzie spokojnie...
No cóż, postanowiliśmy, że będziemy jechać absolutnie zgodnie z wszystkimi przepisami. Nie, że zwykle je łamiemy, ale tym razem chcieliśmy dostosować prędkość idealnie do oznaczeń. Tam gdzie należało jechać 70 km/h na liczniku mieliśmy 70, tam gdzie tylko 50, było 50.

Od Zielonej Góry do Świdnicy nie wydarzyło się nic specjalnego, ale już na górce w tej drugiej miejscowości, na podwójnej ciągłej, wyprzedzał opel. Na tyle niebezpiecznie, że odruchowo moja noga powędrowała na hamulec.

Potem było raczej spokojnie, nie licząc pięciu aut, które zdecydowały się wyprzedzić. Dziwnie się czułem jadąc 70-90 km/h i widząc w lusterku jak ciemny golf, czy bus renault ciągle wychylają się, aby sprawdzić czy mogą już mnie "łyknąć". Dla nich byłem drogową zakałą, kimś, kto utrudnia życie całej reszcie. Ruch był niewielki i wyprzedziły mnie wszystkie pojazdy, które jechały za mną. No może oprócz tira, który od połowy drogi siedział mi na ogonie i dawał do zrozumienia jaki to ze mnie....

Zawróciłem z Nowogrodu Bobrz. do Zielonej Góry. W tę stronę ruch był znacznie większy. I już przed słynnymi łukami na wysokości baru "Ania", na których tylko w tym roku życie straciły już cztery osoby, zobaczyłem pierwszego pirata. Za mną jechały jeszcze trzy samochody i w tylnym lusterku widziałem jak rozpędzona terenówka wyprzedza kolejne i zabiera się za mnie. Minął mnie na zakręcie, tuż przed barem i popędził.

Jeśli ja jechałem 80 km/h on przynajmniej 130. Minąłem zjazd do lokalu, za którym są kolejne łuki. I obok ostatniego zauważyłem, że nadjeżdżający tir, który jechał za niewielką ciężarówką, włączył lewy kierunkowskaz! Już tylko w tylnym lusterku widziałem jak chwilę później zaczął wyprzedzać... To było tuż przed najgorszym punktem na całym odcinku drogi...

Reasumując. Mimo ryzyka kilkunastu kierowców zdecydowało się mnie wyprzedzić. Wszystkie jechały znacznie szybciej niż dyktują ustawione znaki. Oczywiście były i takie, które poruszały się przepisowo, nawet te które mnie "łyknęły" (naprawdę jechałem bezwzględnie przepisowo, co niektórym mogło działać na nerwy). A trzej zachowywali się jak klasyczni piraci. Siedzieli na ogonie, co kilka sekund nerwowo się wychylali, czaili, w końcu nie patrząc czy jest zakaz wyprzedzania, czy też nie, wciskali gaz do dechy i po kilkunastu sekundach znikali.

Tuż przed Świdnicą dostałem dwa sygnały od nadjeżdżających z naprzeciwka kierowców. Wiadomo. Policja! Przez dwa kilometry wszyscy jechali jak na filmie instruktqżowym. Zatrzymałem się. Posterunkowy właśnie legitymował jednego z uczestników ruchu. Drugi siedział w radiowozie.

- Dziś wlepiliśmy pięć mandatów w ciągu dwóch godzin - powiedział Piotr Miszkiewicz. - Przyznam, że miejscowi jeżdżą w miarę zgodnie z przepisami, ale przyjezdni często przekraczają prędkość. I takie zachowania będziemy tępić. Zwłaszcza że dostaliśmy takie wytyczne od przełożonych.

To dobry znak, bo policja po naszych artykułach, jak zapowiadała, wzięła się ostrzej za tę drogę. Co prawda kaskadowych kontroli, czy radiowozów z widerejestratorami nie zauważyliśmy, ale dwa patrole, po jednym w każdą stronę, to już coś.

Ostatnia przygoda spotkała nas przy zjeździe z obwodnicy do Wilkanowa przed Zieloną Górą. Kolejna terenówka niemal uderzyła w znak próbując "na wariata" przebić się kończącym się lewym pasem na prawo. Kolejny pirat.

Dzień później niewiele się zmieniło, a przy dużym ruchu można było dodatkowo zauważyć, że na najbardziej niebezpiecznych łukach zdecydowanie zbyt szybko poruszają się tiry. Dla nich w tych miejscach powinno być ograniczenie do 50 km/h, bo kierując ma się wrażenie, że ich przyczepa zaraz znajdzie się za chwilę na naszym pasie. I uwaga - tym razem nie spotkaliśmy ani jednego patrolu! Mimo że była to godzina porannego szczytu...

To nie jest bezpieczna droga. I winna nie jest tylko jej jakość. Zachowując wszelkie przepisy nie byliśmy bezpieczni! Po pierwsze czuliśmy się, jak byśmy byli wrogami pozostałych kierowców. Nasza jazda budziła ich irytację i pewnie nerwowe zachowania. Po drugie ostre zakręty i wąska droga wręcz zachęcały do wyprzedzania.

Po trzecie, szczególnie kierowcy z innych regionów, nie byli wystarczająco ostrzegani przed niebezpieczeństwem. Wyraźnie brakuje oznaczeń typu czarny punkt. Jak tłumaczą drogowcy z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z powodu słabej skuteczności... Nie brakuje tutaj natomiast krzyży.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska