Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedźmy do Brodów. Tu na pierwszy rzut oka niewiele się dzieje, ale pozory mylą

Aleksandra Hudyma, Danuta Kuleszyńska (oprac. Michał Korn)
Wiecie, że poszczególne części ogrodu otrzymały nazwy własne? Najstarsza (barokowa) część parku zwana jest dzisiaj Małym Parkiem.
Wiecie, że poszczególne części ogrodu otrzymały nazwy własne? Najstarsza (barokowa) część parku zwana jest dzisiaj Małym Parkiem. Mariusz Kapała
Urokliwą ścieżką „Od Sasa do lasa” przejdziemy od pałacu, przez zabytkowy park do lasu. To tylko półtora kilometra, ale ile wrażeń...

Kiedy ktoś pyta o największe atrakcje powiatu żarskiego najczęściej na pierwszym miejscu pojawia się Park Mużakowski w Łęknicy. Bez wątpienia wart grzechu i obejrzenia, ale to nie jedyne miejsce, które można polecić żądnym ciekawych wycieczek turystom. Jest taki park, choć nie pierwszej młodości, ale nowy rozdział w jego historii dopiero powstaje i to niemal na naszych oczach.

Wystarczy zamknąć oczy, żeby zobaczyć, jak Alojzy von Brühl w oranżerii i parku wystawia „Sen nocy letniej” Szekspira. A potem trzeba pójść do Jezior Wysokich, żeby skosztować choiny kanadyjskiej.

Jedźmy do Brodów w powiecie żarskim

To nieduża miejscowość i na pierwszy rzut oka może się wydawać, że niewiele się tu dzieje, a jeszcze mniej można zobaczyć, zwiedzić. A to błąd i to bardzo poważny. Jak podkreśla Paweł Mrowiński z Ośrodka Edukacji Przyrodniczo - Leśnej w Jeziorach Wysokich, można tu spędzić nawet kilka dni i każdego zapewnić sobie wiele atrakcji.

Jest coś magicznego w tym wyjątkowym miejscu, które w czasach świetności należało do najpiękniejszych majątków ówczesnej Europy. To tutaj bywał często król August III Sas, a wieści o balach, jakie organizował pan i władca Brodów - hrabia von Brühl, docierały do wielu królewskich dworów. Bywać gościem na pałacowych salonach to dla szlachty był prawdziwy zaszczyt i honor.

Kompleks pałacowo - parkowy położony w centrum Brodów to początek naszej wędrówki. Zanurzony w soczystej zieleni latem robi niezwykłe, choć czasem może nieco ponure wrażenie.

Do Brodów wjeżdża się przez Bramę Zasiecką, którą postawiono w roku 1748 z okazji przyjazdu Augusta III. Bramę jak i cały kompleks pałacowy zaprojektował Ch. Knoeffel, nadworny architekt króla.

Rezydencja w Brodach to jedno z najcenniejszych założeń pałacowo-ogrodowych w Polsce. Jego historia rozpoczyna się w roku 1680, gdy hrabia Ulryk von Promnitz postanowił stworzyć renesansowy raj złożony z zamku i ogrodu.

Okazały obiekt wraz z ogrodem francuskim należał najpierw do rodziny Promnitzów, a w roku 1740 całość kupił za 160 tysięcy talarów pierwszy minister króla polskiego i elektora saskiego, hrabia Henryk von Brühl, który całość rozbudował. Jego majątek składał się wówczas ze 120 tys. ha ziemi, pięciu miast i 170 wsi. Służyło mu 40 tysięcy poddanych.

- Brühl jako dyrektor fabryki porcelany, zamówił dla siebie i króla serwis łabędzi, składający się z ponad dwóch tysięcy sztuk talerzy, waz, filiżanek, półmisków przy których biesiadowano w pałacu. - opowiada Benedykt Szafrański, wielki miłośnik brodowskiej historii. - Dziś znikoma część tej kolekcji znajduje się m.in. w galerii drezdeńskiej i Metropolitan Opera w Nowym Jorku.

W roku 1758 na rozkaz Fryderyka II pałac spalono. Odbudowany już nigdy nie powrócił do dawnej świetności. Podczas drugiej wojny światowej majątek ograbiono ze wszystkich kosztowności, a w roku 1945 dzieła zniszczenia dokonały wojska sowieckie.

Okres świetności Brodów przypada właśnie na czas, gdy jego właścicielem był hrabia Henryk von Brühl, minister spraw wewnętrznych i skarbu Augusta II Mocnego. Znany nam chociażby z historii hrabiny Cosel. Autorem projektu przebudowy w stylu saskiego rokoko był Jan Krzysztof Knöffel. W tym przypadku przedłużenie osi kompozycyjnych ogrodu wyznaczyło nowy kierunek rozwoju miasta...

O pewnym parku co... zdziczał
W roku 1758 pałac w Brodach został spalony, a regularną część ogrodu przekształcono w park swobodny, z poszanowaniem barokowego układu. Na przełomie wieku XIX i XX park stał się parkiem miejskim... Po wojnie, za sprawą wieloletnich zaniedbań, stuhektarowy zdziczał. Zatarł się jego układ i poszczególne „wnętrza” kompozycji, a cenne gatunki roślin zostały wyparte przez pospolite.

Dziś główny pałac jest ruiną. Przez szczeliny w drzwiach zaglądamy do środka. A tam tylko gruz i kamienie.

Od kilku lat dzięki nowym właścicielom, główny budynek kompleksu, powolutku zaczyna wyglądać jak prawdziwy pałac. Budynek odzyskuje dawną świetność. Mieszczą się tam m.in. restauracja i hotel, gdzie możemy odpocząć przed wycieczką, a po niej pójść na dobre lody, czy obiad. W każdy weekend zjeżdża się tu mnóstwo ciekawskich, można spotkać sporo Polaków, ale też niemało Niemców. Wszak od naszych zachodnich sąsiadów do Brodów jest przysłowiowy rzut kamieniem.

Wiecie, że poszczególne części ogrodu otrzymały nazwy własne? Najstarsza (barokowa) część parku zwana jest dzisiaj Małym Parkiem.

Jedźmy do Brodów. Tu na pierwszy rzut oka niewiele się dziej...

Ruszamy na tyły pałacu w kierunku ogromnego parku znanego od kilku lat głównie z dorocznych seminariów, jak odbywają się z początkiem wiosny.

To dzięki tym akcjom, w których bierze udział nawet dwieście osób z obu stron granicy, park pięknieje w oczach. Z motykami, piłami i grabiami ruszają w zapuszczone alejki, które z każdym rokiem prezentują się coraz to okazalej. Warto zatrzymać się tu na dłużej, żeby przyjrzeć się wypielęgnowanym drzewom, o niepowtarzalnym uroku, usiąść na ławeczce i delektować się ciszą. W głąb możemy ruszyć pieszo, z kijkami albo rowerem.

Z Pawłem Mrowińskim, pasjonatem zespołu parkowo-pałacowego, przewodnikiem i szefem Ośrodka Edukacji Przyrodniczo-Leśnej w Jeziorach Wysokich umawiamy się na pałacowym dziedzińcu. Wystarczy zamknąć oczy, żeby zobaczyć jak Alojzy von Brühl, w oranżerii i parku wystawia „Sen nocy letniej” Szekspira. Wydarzenie to odbiło się echem w całej Europie, a król Stanisław August Poniatowski odznaczył Alojzego orderem „Orła Białego”.

Tras do wyboru mamy całkiem sporo, można udać się w kierunku jeziora Brodzkiego idąc na wprost od parku. Możemy też skręcić nieco w lewo. Ścieżki są dość dobrze oznaczone, więc nie powinniśmy się pogubić.

P. Mrowiński poleca nam wędrówkę szlakiem, który na razie ma tylko nieformalną nazwę „Od Sasa do lasa”. Wkrótce ma powstać przewodnik z dokładnym opisem szlaków i ich nazwami, który na pewno przyda się miłośnikom przyrody i turystyki.

Przed nami dwugodzinna wędrówka do Jezior Wysokich przez park, jezioro i wąwozy. Siąpiący deszcz potęguje zapach drzew. Na dzień dobry wita nas stuletni kasztanowiec, w głębi rozłożysty platan, a dalej tulipanowiec amerykański. Ścieżka którą idziemy obsadzona jest lipami. Idealne miejsce na spacer dla zakochanych. Tak tu dziko, pięknie i romantycznie. Chciałoby się wtopić w głąb tej natury. - Radzę nie zbaczać ze ścieżki, bo teren tu podmokły, no chyba, że ma się wysokie kalosze - przestrzega nasz przewodnik. My nie mamy.

Po około 200 m droga rozwidla się. Skręcamy w lewo. I tu niespodzianka: wielka lipa leży powalona na ścieżce. Jeden skok i już jesteśmy po drugiej stronie.

Jedźmy do Brodów. Tu na pierwszy rzut oka niewiele się dzieje, ale pozory mylą
Mariusz Kapała

Po przejściu kilkuset metrów wchodzimy do dużego parku. A tu prawdziwy okaz: dąb szypułkowy wysoki na 25 metrów i gruby na 564 cm. Liczy sobie 260 lat! W pobliżu rozlokowały się kasztany jadalne. Wsłuchujemy się w ptasi świergot. - Zięba, drozd, kukułka - Paweł Mrowiński rozróżnia głosy. - A jak będziemy mieli szczęście to zobaczymy bielika polującego na ryby.

Dobijamy do jeziora. Jest tak płytkie, że gdyby nie muł, można by przejść na drugi brzeg. Ale nie radzimy. Jest polodowcowe, ma prawie 6 tys. lat i niestety kurczy się oraz zarasta. Stąd kierujemy się ścieżką pod górę, w dole mijamy wąwozy, podziwiamy wyjątkowe okazy drzew. W parku żyją dziki, jelenie, jenoty, zaskrońce...

Droga prowadzi do ośrodka edukacji leśnej. Pan Marek założył tu ogród dendrologiczny, hoduje sosny. Tu na własne oczy można oglądać niezwykłe, egzotyczne gatunki drzew, krzewów, roślin. W ogrodzie jest mnóstwo najróżniejszych gatunków sosen. A jeśli nie widzieliście czy nie słyszeliście o mamutowcu olbrzymim, szydlicy japońskiej, kłęku kanadyjskim, czy tulipanowcu to tym bardziej warto odwiedzić to miejsce.

- Na świecie jest sto gatunków tych drzew, ja na razie zasadziłem 26 - pokazuje. Sadzonkę himalajskiej dostał od przyjaciela ze Stanów. To drzewo liczy sobie 4.700 lat i rośnie w Arizonie. Z jodły „lova” zrywamy igły i rozcieramy w palcach. Mają zapach cytrusu i tataraku. A choinę kanadyjską można... jeść. Smakuje jak szczaw z soczewicą.

Prawdę mówiąc wieża widokowa pełni raczej funkcję strażnicy przeciwpożarowej, ale można wejść na jej taras widokowy. Takich punktów w Lubuskiem jest
Prawdę mówiąc wieża widokowa pełni raczej funkcję strażnicy przeciwpożarowej, ale można wejść na jej taras widokowy. Takich punktów w Lubuskiem jest znacznie więcej.Mariusz Kapała

A nad wszystkim góruje wieża widokowa. Stoi od 10 lat i przypomina latarnię morską. To pomysł zielonogórskich leśników.

- To na razie nieformalna nazwa mojego autorstwa. Idealna ścieżka na krótki, ale pełen atrakcji spacer. Kiedyś pewna grupa chciała zobaczyć zarówno nasz ośrodek, jak i pałac w Brodach, dlatego zaproponowałem, że poczekam na nich w parku, stąd też nazwa. Od Sasa, bo z pałacu, a dalej do lasu, przez zabytkowy park, który jest przepiękny - podkreśla nasz ekspert.

Ścieżkę wypielęgnowaliśmy podczas jednego z ostatnich seminariów. Idziemy śliczną serpentynką na grzbiecie wąwozu, mijamy kładkę i docieramy do ośrodka w Jeziorach Wysokich. Wycieczka bardzo ładnie oddaje charakter tego miejsca.
„Od Sasa do lasa” idziemy zaledwie półtora kilometra, ale to nie koniec naszej wędrówki. Docieramy na teren ośrodka, przy którym mamy wieżę widokową. Pełni ona rolę także wieży obserwacyjnej.

- W naszej branży została nazwana królową wież - cieszy się pan Paweł. To nie dziwi. Jest chyba głównym magnesem dla wielu turystów. Ma 176 schodków, 41 metrów długości i przypomina nieco latarnię morską. Z tarasu widokowego, który pomieści pięćdziesiąt osób, możemy podziwiać przepiękne widoki, jezioro Brodzkie, pałac, liczne stawy hodowlane czy okoliczne miejscowości. Wejście na szczyt nam zajmuje to trzy minuty. Ale są rekordziści. Niedawno gimnazjalista z Żar wbiegł na górę w 44,5 sekundy. A najstarszą osobą, która wspięła się na szczyt była 87 letnia mieszkanka Lubska. I trudno się dziwić, bo z góry roztacza się widok, że dech zapiera.

Kiedyś sami mieszkańcy nie bardzo chcieli tu chodzić, kiedyś było to nieco zaniedbane, dziś wygląda pięknie.

Równie ciekawe będą z pewnością sale wystawowe ośrodka mieszczącego się w drewnianej leśniczówce wybudowanej w 1926 roku. - Muzeum i sale to platforma dyskusji na tematy związane z lasem, przyrodą - podkreśla P. Mrowiński. - Nasze okolice przyciągają choćby dlatego, że jest tu bardzo bezpiecznie, można zostawić samochód na parkingu, pozwiedzać okolice, a naprawdę mamy, gdzie chodzić. Dookoła jest mnóstwo ciekawych ścieżek, szlaków, to teren moreny czołowej, więc jest sporo pofałdowań, wzniesień, nawet trzydziestometrowych wąwozów, którymi można wędrować bez końca. Mamy jezioro z pomostem. To naprawdę urokliwe miejsce. Kiedyś sami mieszkańcy nie bardzo chcieli tu chodzić, kiedyś było to nieco zaniedbane, dziś wygląda pięknie.

W POBLIŻU WARTO ZOBACZYĆ

  • Koło - kościół wzniesiony w drugiej połowie XIII wieku
  • Jeziory Dolne - ruiny kościoła poewangelickiego
  • Biecz - zabytkowy kościół barokowy zbudowany na planie krzyża greckiego i budynek bramny z XVIII w z cechami barokowymi
  • Zasieki - fragmenty zburzonych mostów i ciągi dawnych ulic.

ILE TO KOSZTUJE?
Godzina spaceru po parku z przewodnikiem P. Mrowińskim, łącznie z wizytą w Ośrodku Edukacji Przyrodniczo-Leśnej i zwiedzeniem tutejszego muzeum kosztuje: 2 zł dorośli i 1 zł dzieci, bez względu na ilość uczestników. Grupy zorganizowane - 4 zł od osoby, w tym korzystanie z wiaty z paleniskiem. Wcześniej trzeba się umówić: 0 68 371 26 44.
Ośrodek czynny jest od środy do niedzieli w godz. 8.00 - 17.00.

OGRÓD RÓŻANY
Z Brodów tylko 14 km do Forst, a tam niepowtarzalny Europejski Ogród Różany - prawdziwa oaza zieleni niemal w centrum miasteczka. Już od wejścia uderza zapach 60 tysięcy róż, ponad 2 tysiące gatunków. Ogród czynny jest od 8.00 do 20.00, w pobliżu parking. Wejście: dorośli 3 euro, dzieci, uczniowie, studenci i emeryci-1,5 euro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska