Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Materna: - Borowcy nas sprowokowali

Anna Słoniowska 68 324 88 53 [email protected]
Jerzy Materna - 55 lat, poseł na Sejm V i VI kadencji, absolwent wydziału budownictwa WSI w Zielonej Górze.
Jerzy Materna - 55 lat, poseł na Sejm V i VI kadencji, absolwent wydziału budownictwa WSI w Zielonej Górze. Paweł Janczaruk
- Tłum napierał na nas, a my na borowców. W pewnym momencie poczułem ogromny ból, jakby kopnięcie z kopyta - Jerzy Materna z Zielonej Góry, poseł PiS, opowiada o sobotnich wydarzeniach przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.

- Obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej były dla pana bardzo ważne. Znał pan kogoś, kto znajdował się na pokładzie podczas tragicznego lotu?
- Znałem wiele osób. Zginął dobrze mi znany minister Zbigniew Wassermann, moja była szefowa Grażyna Gęsicka, ale najbardziej brakuje mi Kasi Doraczyńskiej. Wspólnie organizowaliśmy obchody wydarzeń zielonogórskich. Była moją łączniczką, a poza tym ciepłą, wspaniałą, młodą osobą. Tego dnia straciliśmy kwiat elity. Czułem potrzebę, żeby 10 kwietnia być przed Pałacem Prezydenckim.

- Dlaczego akurat tam, a nie na Wawelu, gdzie pochowana jest para prezydencka?
- Rok temu ludzie czuli naturalną potrzebę, żeby być razem, wspólnie przeżywać żal i ból. Jednoczyli się na Krakowskim Przedmieściu. Pałac urósł do rangi symbolu. Tu wszystko się zaczęło. Dopóki nie będzie pomnika, ludzie dalej będą przychodzili przed pałac, tak jak w niedzielę.

- Tego dnia był pan w samym centrum wydarzeń. Co tam się działo?
- Rano wzięliśmy udział we mszy. Po nabożeństwie przeszliśmy w kondukcie żałobnym przed Pałac Prezydencki. Asekurowali nas funkcjonariusze BOR-u. Od początku nas prowokowali. Już w drodze były przepychanki. Nigdy nie było problemu z dostaniem się przed pałac, a tu nagle przejście zagrodziły nam barierki i kordon policji. Wszyscy byliśmy w szoku. Kilka osób, na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, przeszło, a reszta została. Pokazywaliśmy legitymacje poselskie, ale nic to nie dało. Kilka osób próbowało przeskakiwać przez barierki. Joachim Brudziński wpadł na pomysł, by prześliznąć się wzdłuż ściany, ale borowcy zdążyli dobiec i zagrodzić nam drogę. Ludzie zza barierek krzyczeli: Puśćcie ich! To posłowie! Chcą złożyć kwiaty!

- I puścili?
- Ależ skąd! Skopali nas. Staliśmy w ogromnym ścisku. Tłum napierał na nas, a my na borowców. W pewnym momencie poczułem ogromny ból, jakby kopnięcie z kopyta. Było tak ciasno, że nawet nie mogłem obejrzeć swojej łydki. Chciałem się wycofać, ale nie mogłem dać kroku. Borowcy byli wszędzie. Zaczęła się szamotanina. Funkcjonariusze byli brutalni. W końcu udało mi się uwolnić.

- Jak pan czuje się teraz? Ma pan problemy ze zdrowiem?
- Jeszcze tego samego dnia brałem udział w obchodach w Zielonej Górze, ale nazajutrz noga spuchła i dalej bolała. Musiałem jechać na pogotowie. Okazało się, że mam wewnętrzny krwiak i naderwane więzadła. Od razu wsadzili mnie w gips. Od tamtej pory codziennie rano robię sobie zastrzyk przeciwzakrzepowy. Po zdjęciu gipsu czeka mnie jeszcze rehabilitacja.

- Powiedział pan, że borowcy byli brutalni. Zachowywali się tak bez powodu?
- Podejrzewam, że wcześniej dostali odpowiednie rozkazy. Jestem pewien, że działali z premedytacją, chcieli nas sprowokować. Sami sobie tego nie wymyślili, przecież to też Polacy, również ich koledzy zginęli w katastrofie. Ktoś zmusił ich do takiego zachowania. Ta zagrywka miała na celu pokazanie PiS-u jako agresora. A tak naprawdę, to co ja mogę zrobić uzbrojonym po zęby borowcom?

- To poważne zarzuty. Ma pan jakieś dowody?
- Kiedy byłem już w drodze do Zielonej Góry, dostałem SMS, że posłowie mogą pomagać w układaniu kwiatów i zniczy. Mam tę wiadomość do teraz. Wygląda na to, że kiedy pojawia się PiS, pojawiają się też funkcjonariusze i barierki. Nasze obchody były zaplanowane, zgłosiliśmy wszystko w odpowiednich miejscach i nikt nie miał zastrzeżeń. My nic złego nie robiliśmy. Byliśmy bezbronni. Tamtej niedzieli zostaliśmy w okrutny sposób poniżeni i nie zostawimy tak tego. Złożyliśmy skargę do marszałka.

- Dziękuje.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska