W Kostrzynie znają go wszyscy. Młodzież, bo przez 43 lata był nauczycielem w tutejszym Zespole Szkół. Dorośli, bo nie jest mu obojętny los miasta i już piątą kadencję jest radnym. Pozostali kojarzą go z biegów ulicznych, zawodów sportowych czy po prostu widują go w czasie treningów.
Każdy mieszkaniec pamięta też, jak w 1999 roku pobiegł do Warszawy po szkołę. Rozpoczęto jej budowę, jednak z braku pieniędzy inwestycja stoi już od kilku lat.
Młodzi dają siłę
Ma 65 lat, biega od 25. Średnio dziennie pokonuje 15 kilometrów. Szybki rachunek: 15 km dziennie razy 365 dni w roku, razy 25 lat. Wychodzi 136 tys. 785 przebiegniętych kilometrów. - Można to tak uśrednić, jednak było tego znacznie więcej - uśmiecha się Jerzy Sak. Każdy jego dzień wygląda podobnie. Pobudka o szóstej rano, następnie śniadanie i przegląd prasy.
DAJ ZNAĆ
DAJ ZNAĆ
Najłatwiej tylko narzekać na urzędników, że są gburowaci i niekompetentni, na zarządców, że nic nie robią i nasze domy oraz podwórka popadają w ruinę. Bo narzekanie jest łatwiejsze niż branie odpowiedzialności za swój - choćby najmniejszy - kawałek świata. Ale są wśród nas ,,pozytywnie zakręceni", którym obca jest taka postawa. Także tacy, którzy dla innych poświęcają prywatny czas, wolne chwile. O nich piszemy w naszym cyklu. Znasz kogoś takiego - zadzwoń lub napisz 0 95 722 57 72, [email protected]
- Z uwagą śledzę karierę sportową moich wnuków, obaj grają w piłkę. Jeden z nich w Czarnych Żagań, drugi w GKP Gorzów - tłumaczy kostrzynianin. Około 9.00 przychodzi czas na trening. - Ubieram dres i idę do lasu. Zwykle pokonuję od 15 do 20 km. Bez względu na pogodę czy porę roku. Biegam codziennie - wyjaśnia J. Sak.
Popołudnia również wypełnione są sportem. - Prowadzę SKS z siatkarzami albo gram w piłkę z zapaśnikami - wylicza. - Młodzi ludzie dają mi siłę. Lubię ich trenować, dzięki nim wciąż czuję się potrzebny - dodaje J. Sak.
Wiedzą to doskonale Zygmunt Mendelski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji oraz Leszek Naumowicz, dyrektor Zespołu Szkół. Umożliwiają mu prowadzenie zajęć z młodzieżą. To dlatego, mimo że od dwóch lat jest na emeryturze, wciąż można go spotkać na szkolnej sali gimnastycznej oraz na hali MOSiR-u. Na niektóre treningi wybiera się ze swoimi byłymi uczniami. Często młodzi, niespełna dwudziestoletni ludzie, nie są w stanie dotrzymać mu tempa.
Spod jego skrzydeł wyszło kilku medalistów Polski w lekkoatletyce: Jolanta Marciniak, Bogdan Modrzejewski, Mariusz Staniszewski, Barłomiej Pawlak, Robert Suchiński. Niektórzy, jak R. Suchiński już dawno temu opuścili Polskę. Jednak jak tylko są w kraju, odwiedzają swojego dawnego trenera.
W zdrowym ciele zdrowy duch
- Kiedy ostatnio pan chorował? - pytamy. Następuje chwila milczenia. Na twarzy naszego rozmówcy widać skupienie. Wreszcie odpowiada: - Nie pamiętam.
Przez 43 lata, w czasie których był nauczycielem, zwolnienie lekarskie wziął tylko dwa razy: pierwszy raz z powodu złamanej nogi, drugi, bo odwodnił się podczas treningu. Młodzi mogliby brać z niego przykład.
W swojej karierze nie tylko uprawiał sport, ale też pomagał swoim podopiecznym. - Zdarzały się osoby, które miały poważne problemy w domu. Starałem się rozmawiać, doradzać, do każdego podchodziłem indywidualnie - wyjaśnia J. Sak. Między innymi dzięki takiemu właśnie podejściu w ostatnich wyborach samorządowych został radnym z drugim pod względem ilości oddanych głosów wynikiem w mieście.
Przez pierwsze cztery kadencje całą swoją dietę przeznaczał na potrzeby młodych ludzi z ubogich domów. - Teraz mam wnuków i to im muszę pomagać - tłumaczy. Pokazuje nam kopertę, w której ma powycinane kupony z plebiscytu "Gazety Lubuskiej" na najlepszego sportowca. - Wycinam je codziennie, głosuję na swojego wnuka - tłumaczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?