Jak tancerki grupy Slayd trafiły do telewizji? Nie, nie zabiegały o to. Nie atakowały ofertą. Po prostu... - Pani reżyser sama do nas zadzwoniła i zaproponowała udział w "Dzięki Bogu już weekend" - opowiada Alicja Sobańska.
Szok? Pewnie! I radość, że ktoś z centrali TVP dostrzegł tańczące dziewczyny akurat w Zielonej Górze. Choć przecież w stolicy takich grup na pęczki... A zatem cud? Ano niezupełnie, bo wcześniej mamy lata pracy. I przyjaźni.
Początek grupy Slayd? Dziewczyny z różnych stron kraju spotykają się na Uniwersytecie Zielonogórskim. Studiują przede wszystkim animację społeczno-kulturalną. Alicja - germanistykę.
Za sobą mają lata na parkiecie. Tu zespół dziecięcy, tam - taniec towarzyski. Teraz trafiają na zajęcia Pawła Matyasika i Filipa Czeszyka.
U tego ostatniego zasilą Pamp - pierwszą wtedy mistrzowską formację hip-hopową studia Trans. Ale jeszcze pojawi się taniec współczesny pod okiem Anny Maciejak, Małgorzaty Konert w Domu Harcerza, balet u Anny Anieli Sidło.
Podobną drogę przechodzi Sylwia Szostak. Założycielka studia Etna w Krośnie Odrzańskim, w obecnych występach Slayd zastępuje Natalię Marciniak (wraz z mężem Tomkiem Marciniakiem z kabaretu Nowaki czekają na potomka).
Od początku studiów zaglądają do klubu Gęba - matecznika Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego. W 2007 r. Dorota Łukaszczyk, Natalia i Alicja pokazują się na scenie Festiwalu Kabaretu. Jako Slayd zadebiutują tu - już z Magdaleną Bębenek - rok później.
Skąd nazwa? - Siedziałyśmy w akademiku Vicewersal i wymyślałyśmy różne rzeczy... Przechodził kolega z kabaretu Fraszka i rzucił: - A może Slayd? I się nam spodobało - wspomina Alicja, germanistka w zielonogórskim Gimnazjum nr 3.
Sypią się propozycje kolejnych "tanecznych opraw". Mazurska i Płocka Noc Kabaretowa, Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry, Zielonogórska Noc Kabaretowa... Dziewczyny zachwycają widzów TVP1, TVP2, Polsatu...
A teraz w piątki o 4.00 wyjeżdżają do Warszawy. W kontrakcie mają siedem występów w "Dzięki Bogu już weekend". Za każdym razem dostają wcześniej tytuł piosenki, temat i budują własną choreografię. Już w studiu, na próbach, opiekuje się zielonogórzankami Dorota Jawor-Przybyszewska, która pracowała m.in. przy kabarecie Olgi Lipińskiej.
- A wieczorem jest strzał adrenaliny, bo program idzie na żywo! - śmieją się dziewczyny, które już po pierwszych transmisjach dostały kolejne propozycje występów na imprezach w kraju.
Ten śmiech to chyba źródło sukcesu grupy Slayd. Ludzie, z którymi pracują, mówią im, że emanują pozytywną energią.
- To wynika z tego, że lubimy być na scenie, że taniec to nasza pasja - zapewniają Dorota (od 10 lat prowadzi studio Street Dance, uczy w Gimnazjum nr 6 i w Przylepie), Natalia (założycielka studia Let's Dance), Magda (instruktorka w Let's Dance), Alicja (uczy też w Niepublicznej Szkole Podstawowej w Płotach). - Ale też przyjaźnimy się. Czujemy się nierozłączne, jest magia między nami!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?