Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest limit, ale nie ma kary

Marcin Łada
XV bieg ostatniego meczu w sezonie. Prowadzi Piotr Protasiewicz (z prawej) obok Peter Karlsson, a za nimi Grzegorz Walasek i Charlie Gjedde. - Może powinienem zawrócić żużlowców i przerwać zawody, bo właśnie przekroczyłem limit? - pytał retorycznie prezes Robert Dowhan.
XV bieg ostatniego meczu w sezonie. Prowadzi Piotr Protasiewicz (z prawej) obok Peter Karlsson, a za nimi Grzegorz Walasek i Charlie Gjedde. - Może powinienem zawrócić żużlowców i przerwać zawody, bo właśnie przekroczyłem limit? - pytał retorycznie prezes Robert Dowhan. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Limit wydatków dla klubów ekstraligi miał zatrzymać rosnące apetyty zawodników. W praktyce okazał się bublem.

Zrezygnowano z niego zanim na dobre zaczął działać.

Nikt by pewnie nie wspominał o nieszczęsnym limicie, gdyby nie prowadząca rozgrywki na najwyższym szczeblu Ekstraliga Żużlowa i prezes Polonii Bydgoszcz Leszek Tillinger. Ustalony jeszcze przed sezonem zapis, że klub może wydać na zawodników 3.050.000 zł i sponsorzy indywidualni dodatkowo 800.000, pozostawał martwą literą do 13 bm. Właśnie wtedy wspólnicy (prezesi klubów ekstraligi i PZM) przeforsowali uchwałę, która uściśliła, jak badać: ile kto wydał i czy nie za dużo. Równocześnie działacze ustalili, że w przyszłym sezonie żadnego limitu nie ma!

Kontrolujemy

Pierwsze wnioski o kontrolę złożyła Polonia. Prezes Tillinger wpłacił 10.000 zł kaucji i zażądał zbadania Unii Tarnów, a później zapowiedział "prześwietlenie" ZKŻ-u Kronopolu Zielona Góra. - Nie boimy się kontroli - powiedział sternik naszego klubu Robert Dowhan. - Wniosek Bydgoszczy to jak podanie odgrzanego dania.

Co nam grozi, gdyby okazało się, że przekroczyliśmy granicę wydatków? Nic. Jest limit, możliwość kontroli, ale nie ma kary, bo o tej pomysłodawcy całego przedsięwzięcia zapomnieli. Owszem, mowa o sankcjach, ale najpierw trzeba udowodnić, że karany (klub-udziałowiec) działał na szkodę pozostałych.

W papierach jest OK

- Limit to w ogóle złe rozwiązanie. Po co wymyślać sztuczne ograniczenia, kiedy sprawdzonym jest KSM? - ocenił Dowhan. Prezes zwrócił uwagę, że nie można dokładnie przewidzieć przed sezonem, ile punktów wywalczą zawodnicy i - co za tym idzie - ile trzeba będzie im zapłacić. - Może po piątym biegu barażu z Ostrowem powinienem zawrócić żużlowców i przerwać zawody, bo właśnie przekroczyłem limit? - pyta retorycznie Dowhan.

Ale to nie jedyna słaba strona ligowego bubla. Koncerty, pokazy sztucznych ogni też trzeba by było zredukować, bo przecież pieniądze idą z kasy klubu i limit coraz bliżej.

A przecież wystarczy dobry sponsor, który zatrudni zawodnika Y i "podeprze" go w swej firmie wysokim kontraktem. Klub wydaje drobne, apetyt Y zaspokojony i w papierach się zgadza...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska