1/23
Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w...
fot. Eliza Gniewek-Juszczak

Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w centrum miasta. Za cztery lata będzie miała równe sto lat. Mury stoją te same. Są oryginalne posadzki, drzwi i różne sprzęty, które kiedyś były w tym miejscu używane. Są też pamiątki po kiedyś mieszkających w pobliżu zwierzętach, są np. nożyce do przycinania runa owiec, czy końskie homonto. Jest też konewka przedostatniego właściciela, którą przez ponad pół wieku podlewał różne okazy roślin. Był to teść Czesława Fiedorowicza - Tadeusz Piotrowski, który przez 52 lata nieprzerwanie prowadził ogrodnictwo w Zielonej Górze, najdłużej w historii miasta.

Od 1997 roku, dawny burmistrz Gubina, poseł, a dzisiaj przewodniczący sejmiku lubuskiego wraz z żoną sami zajmują się tym miejscem.

- Największą osobliwością jest przedwojenny aloes, który posadził Kurt Weisse. To on przed wojną wybudował i prowadził w mieście zakład ogrodniczy – opowiada Czesław Fiedorowicz. – Jestem pewien, że u nikogo w województwie tej wielkości aloes nie rośnie.

Aloes, kiedy ma cieplarniane warunki, kwitnie raz w roku. Pąki pojawiają się około Bożego Narodzenia. W lutym zaczyna przekwitać. Kilkumetrowe dwie rośliny splątane ze sobą liśćmi kwitną jednocześnie. W drugiej części szklarni kwitną też młodsze aloesy.

Oba pomieszczenia łączy passiflora, której łodyga gruba jak mocny sznur, przebiła mury. - Kwiat passiflory symbolizuje mękę Chrystusa. Dla Kościoła Katolickiego odgrywa szczególną rolę. Od jednej małej doniczki rozwinęła się u nas i tutaj dookoła są jej pędy. Próbuję je przycinać – przyznaje pan Czesław.

W szklarni zaczynają właśnie kwitnąć grubosze, zwane drzewkami szczęścia. Kwitnie wiśnia japońska, to jedno z wielu drzewek bonsai samodzielnie wykonanych przez państwa Fiedorowiczów. Jest też największa ilość różnego rodzaju agaw w regionie. Co roku owocuje figa, która ma wtedy kilkadziesiąt owoców. Są też drzewka oliwne i tak pokaźne juki, jakich w Polsce jest niewiele.

- Wkładamy w to miejsce mnóstwo pracy, szklarnia nie ma charakteru ekspozycyjnego. To miejsce naszej pracy i odskoczni życiowej. Tym się zajmujemy. To jest miejsce równowagi psychicznej – stwierdza Czesław Fiedorowicz.

Przeczytaj:
„Gazeta Lubuska” ma własny kwiat! To irys wyhodowany przez Józefa Koncewicza
Zobacz:

2/23
Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w...
fot. Eliza Gniewek-Juszczak

Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w centrum miasta. Za cztery lata będzie miała równe sto lat. Mury stoją te same. Są oryginalne posadzki, drzwi i różne sprzęty, które kiedyś były w tym miejscu używane. Są też pamiątki po kiedyś mieszkających w pobliżu zwierzętach, są np. nożyce do przycinania runa owiec, czy końskie homonto. Jest też konewka przedostatniego właściciela, którą przez ponad pół wieku podlewał różne okazy roślin. Był to teść Czesława Fiedorowicza - Tadeusz Piotrowski, który przez 52 lata nieprzerwanie prowadził ogrodnictwo w Zielonej Górze, najdłużej w historii miasta.

Od 1997 roku, dawny burmistrz Gubina, poseł, a dzisiaj przewodniczący sejmiku lubuskiego wraz z żoną sami zajmują się tym miejscem.

- Największą osobliwością jest przedwojenny aloes, który posadził Kurt Weisse. To on przed wojną wybudował i prowadził w mieście zakład ogrodniczy – opowiada Czesław Fiedorowicz. – Jestem pewien, że u nikogo w województwie tej wielkości aloes nie rośnie.

Aloes, kiedy ma cieplarniane warunki, kwitnie raz w roku. Pąki pojawiają się około Bożego Narodzenia. W lutym zaczyna przekwitać. Kilkumetrowe dwie rośliny splątane ze sobą liśćmi kwitną jednocześnie. W drugiej części szklarni kwitną też młodsze aloesy.

Oba pomieszczenia łączy passiflora, której łodyga gruba jak mocny sznur, przebiła mury. - Kwiat passiflory symbolizuje mękę Chrystusa. Dla Kościoła Katolickiego odgrywa szczególną rolę. Od jednej małej doniczki rozwinęła się u nas i tutaj dookoła są jej pędy. Próbuję je przycinać – przyznaje pan Czesław.

W szklarni zaczynają właśnie kwitnąć grubosze, zwane drzewkami szczęścia. Kwitnie wiśnia japońska, to jedno z wielu drzewek bonsai samodzielnie wykonanych przez państwa Fiedorowiczów. Jest też największa ilość różnego rodzaju agaw w regionie. Co roku owocuje figa, która ma wtedy kilkadziesiąt owoców. Są też drzewka oliwne i tak pokaźne juki, jakich w Polsce jest niewiele.

- Wkładamy w to miejsce mnóstwo pracy, szklarnia nie ma charakteru ekspozycyjnego. To miejsce naszej pracy i odskoczni życiowej. Tym się zajmujemy. To jest miejsce równowagi psychicznej – stwierdza Czesław Fiedorowicz.

Przeczytaj:
„Gazeta Lubuska” ma własny kwiat! To irys wyhodowany przez Józefa Koncewicza
Zobacz:

3/23
Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w...
fot. Eliza Gniewek-Juszczak

Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w centrum miasta. Za cztery lata będzie miała równe sto lat. Mury stoją te same. Są oryginalne posadzki, drzwi i różne sprzęty, które kiedyś były w tym miejscu używane. Są też pamiątki po kiedyś mieszkających w pobliżu zwierzętach, są np. nożyce do przycinania runa owiec, czy końskie homonto. Jest też konewka przedostatniego właściciela, którą przez ponad pół wieku podlewał różne okazy roślin. Był to teść Czesława Fiedorowicza - Tadeusz Piotrowski, który przez 52 lata nieprzerwanie prowadził ogrodnictwo w Zielonej Górze, najdłużej w historii miasta.

Od 1997 roku, dawny burmistrz Gubina, poseł, a dzisiaj przewodniczący sejmiku lubuskiego wraz z żoną sami zajmują się tym miejscem.

- Największą osobliwością jest przedwojenny aloes, który posadził Kurt Weisse. To on przed wojną wybudował i prowadził w mieście zakład ogrodniczy – opowiada Czesław Fiedorowicz. – Jestem pewien, że u nikogo w województwie tej wielkości aloes nie rośnie.

Aloes, kiedy ma cieplarniane warunki, kwitnie raz w roku. Pąki pojawiają się około Bożego Narodzenia. W lutym zaczyna przekwitać. Kilkumetrowe dwie rośliny splątane ze sobą liśćmi kwitną jednocześnie. W drugiej części szklarni kwitną też młodsze aloesy.

Oba pomieszczenia łączy passiflora, której łodyga gruba jak mocny sznur, przebiła mury. - Kwiat passiflory symbolizuje mękę Chrystusa. Dla Kościoła Katolickiego odgrywa szczególną rolę. Od jednej małej doniczki rozwinęła się u nas i tutaj dookoła są jej pędy. Próbuję je przycinać – przyznaje pan Czesław.

W szklarni zaczynają właśnie kwitnąć grubosze, zwane drzewkami szczęścia. Kwitnie wiśnia japońska, to jedno z wielu drzewek bonsai samodzielnie wykonanych przez państwa Fiedorowiczów. Jest też największa ilość różnego rodzaju agaw w regionie. Co roku owocuje figa, która ma wtedy kilkadziesiąt owoców. Są też drzewka oliwne i tak pokaźne juki, jakich w Polsce jest niewiele.

- Wkładamy w to miejsce mnóstwo pracy, szklarnia nie ma charakteru ekspozycyjnego. To miejsce naszej pracy i odskoczni życiowej. Tym się zajmujemy. To jest miejsce równowagi psychicznej – stwierdza Czesław Fiedorowicz.

Przeczytaj:
„Gazeta Lubuska” ma własny kwiat! To irys wyhodowany przez Józefa Koncewicza
Zobacz:

4/23
Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w...
fot. Eliza Gniewek-Juszczak

Najstarsza szklarnia w Zielonej Górze mieści się niemal w centrum miasta. Za cztery lata będzie miała równe sto lat. Mury stoją te same. Są oryginalne posadzki, drzwi i różne sprzęty, które kiedyś były w tym miejscu używane. Są też pamiątki po kiedyś mieszkających w pobliżu zwierzętach, są np. nożyce do przycinania runa owiec, czy końskie homonto. Jest też konewka przedostatniego właściciela, którą przez ponad pół wieku podlewał różne okazy roślin. Był to teść Czesława Fiedorowicza - Tadeusz Piotrowski, który przez 52 lata nieprzerwanie prowadził ogrodnictwo w Zielonej Górze, najdłużej w historii miasta.

Od 1997 roku, dawny burmistrz Gubina, poseł, a dzisiaj przewodniczący sejmiku lubuskiego wraz z żoną sami zajmują się tym miejscem.

- Największą osobliwością jest przedwojenny aloes, który posadził Kurt Weisse. To on przed wojną wybudował i prowadził w mieście zakład ogrodniczy – opowiada Czesław Fiedorowicz. – Jestem pewien, że u nikogo w województwie tej wielkości aloes nie rośnie.

Aloes, kiedy ma cieplarniane warunki, kwitnie raz w roku. Pąki pojawiają się około Bożego Narodzenia. W lutym zaczyna przekwitać. Kilkumetrowe dwie rośliny splątane ze sobą liśćmi kwitną jednocześnie. W drugiej części szklarni kwitną też młodsze aloesy.

Oba pomieszczenia łączy passiflora, której łodyga gruba jak mocny sznur, przebiła mury. - Kwiat passiflory symbolizuje mękę Chrystusa. Dla Kościoła Katolickiego odgrywa szczególną rolę. Od jednej małej doniczki rozwinęła się u nas i tutaj dookoła są jej pędy. Próbuję je przycinać – przyznaje pan Czesław.

W szklarni zaczynają właśnie kwitnąć grubosze, zwane drzewkami szczęścia. Kwitnie wiśnia japońska, to jedno z wielu drzewek bonsai samodzielnie wykonanych przez państwa Fiedorowiczów. Jest też największa ilość różnego rodzaju agaw w regionie. Co roku owocuje figa, która ma wtedy kilkadziesiąt owoców. Są też drzewka oliwne i tak pokaźne juki, jakich w Polsce jest niewiele.

- Wkładamy w to miejsce mnóstwo pracy, szklarnia nie ma charakteru ekspozycyjnego. To miejsce naszej pracy i odskoczni życiowej. Tym się zajmujemy. To jest miejsce równowagi psychicznej – stwierdza Czesław Fiedorowicz.

Przeczytaj:
„Gazeta Lubuska” ma własny kwiat! To irys wyhodowany przez Józefa Koncewicza
Zobacz:

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Tych piłkarzy Ruchu Chorzów trzeba zatrzymać w Ekstraklasie

Tych piłkarzy Ruchu Chorzów trzeba zatrzymać w Ekstraklasie

Zobacz Wiedźmina w bajkach dla dzieci, nawet jeśli się go tam nie spodziewałeś

Zobacz Wiedźmina w bajkach dla dzieci, nawet jeśli się go tam nie spodziewałeś

W Szprotawie będziemy kibicować lekkoatletom! Wielki mityng już w sobotę!

W Szprotawie będziemy kibicować lekkoatletom! Wielki mityng już w sobotę!

Zobacz również

Grochowska, Cielecka, Rosati i inne gwiazdy na premierze „Nieobliczalnej”

Grochowska, Cielecka, Rosati i inne gwiazdy na premierze „Nieobliczalnej”

Kompromitująca porażka Polaków ze Słowacją. Tak źle już dawno nie było. [ZDJĘCIA]

GORĄCY TEMAT
Kompromitująca porażka Polaków ze Słowacją. Tak źle już dawno nie było. [ZDJĘCIA]