Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest w nich jakaś godność i honor... Exodus ukraińskich uchodźców trwa. W Olbrachtowie, koło Żar, mieszka pięcioosobowa rodzina z Charkowa

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Exodus ukraińskich uciekinierów trwa od 2 tygodni. Pierwsi docierali do Polski po kilku dniach od wybuchu wojny. Chętni do przyjęcia uchodźców ogłaszali się na FB już pod koniec lutego. Organizowano transport i przewożono całe rodziny z granicy do miejsc zakwaterowania. Właśnie w taki sposób, 2 marca, pięcioosobowa rodzina z Ukrainy trafiła do pani Doroty Urszulak z Olbrachtowa koło Żar.

Tydzień temu, Pani Ania z dwójką dzieci, siedmioletnią Nel i półtorarocznym Makarem oraz teściową, po której jej córka dostała imię, przyjechali do Olbrachtowa. Ich mężowie zostali na Ukrainie, żeby bronić swojego kraju przed najeźdźcą. Razem z nimi przyjechał do Polski 14-letni syn siostry pani Ani -Sasha.

-Gdy stanęli w południe w drzwiach, pierwsze co zobaczyłam w ich oczach, to ogromny strach. Byli też bardzo zmęczeni. Z Charkowa do Polski jechali 5 dni. Uciekali z oblężonego i bombardowanego miasta-opowiada pani Dorota Urszulak.

Nie mógł już wrócić do domu

Młody chłopak, zerka na mnie nieśmiało. To dzięki niemu dowiedziałam się o tym, że w Olbrachtowie mieszka ukraińska rodzina. Na profilu FB Promienia Żary ukazała się krótka notka, że chłopak będzie trenował w żarskim klubie piłkę nożną. Chciałam napisać informację o tym wydarzeniu i zapytałam czy można zrobić mu zdjęcie na treningu. Pozwolono mi.

I nagle, urosła z tego niezwykła historia o udręczonych wojną ludziach.

Sahsa do Polski przyjechał z ciocią.Jego rodzina, czyli siostra pani Ani z mężem oraz starszy brat zostali na Ukrainie. Wszyscy mieszkali w małej wsi pod Charkowem. Bombardowanie zaczęło się jak Sahsa był w szkole kadetów w Charkowie. Gdy zaczęły spadać pociski, grał z kolegami w piłkę nożną na boisku. Uciekł do, mieszkającej w mieście, siostry swojej mamy, która szykowała się już do wyjazdu. Zapadła szybka decyzja, że pojedzie razem z nimi. Reszta rodziny została, on przejechał prawie 1800 km i trafił do Olbrachtowa. Chłopak bardzo tęskni, ale jest dzielny. To prawie młody mężczyzna, który szybko musiał dorosnąć. Teraz jest opoką i wsparciem dla wszystkich.

Będzie grał w Promieniu Żary

-Zapisałam ich do szkoły i czekamy na decyzję kiedy mają się stawić, a oprócz tego, Sasha będzie uczęszczał na treningi Promienia Żary, w czym pomógł nam Tomasz Ostrowski- informuje gospodyni.

-Moja rola jest tutaj naprawdę niewielka-twierdzi prezes BC Swiss Krono Żary. -Po prostu zareagowałem jak każdy. Dowiedziałem, że się ukraiński chłopiec bardzo interesuje się piłką nożną i zaproponowałem, że załatwimy mu treningi w Promieniu. Zadzwoniłem do wiceprezesa Jakuba Kaczmarka i w parę minut wszystko zostało załatwione.

Jest w nich jakaś godność i honor... Exodus ukraińskich uchodźców trwa. W Olbrachtowie, koło Żar, mieszka pięcioosobowa rodzina z Charkowa

Młody piłkarz dostał już klubowy sprzęt i nowe buty do gry. Mimo ogromnej nieśmiałości widać, że jest bardzo szczęśliwy.

-Chłopiec trafił do nas poprzez kontakty międzyklubowe. Prezes Tomasz Ostrowski opisał mi jego sytuację i tym sposobem przez weekend szybciutko udało się załatwić szczegóły. Sasha kocha grać w piłkę i w tym tygodniu rozpoczyna u nas treningi. O sytuacji w jakiej się znalazł i czym jest to spowodowane -wszyscy wiedzą. Teraz naszym zadaniem jest pomóc tak, by chłopiec trudy wojny zniósł jak najlepiej. Mam sygnały, że nie będzie to pierwszy taki przypadek, ale jako Klub jesteśmy przygotowani na takie okoliczności i będziemy pomagać jak możemy. Korzystając z okazji dziękuję za okazane wsparcie i dobre słowo. Wspólnie możemy wiele zmienić-powiedział wiceprezes klubu Jakub Kaczmarek.

Jak wystraszone pisklęta w gnieździe

Siedmioletnia Nela jest śliczną dziewczynką, kopią swojej młodziutkiej mamy. Kiedy weszłam na piętro domu, które pani Dorota oddała im w całości, siedziała na kanapie, obok swojej babci i malutkiego braciszka. – Ciii. Makar śpi-powiedziała na mój widok. Z pokoju wyszedł Sasha. Od razu zareagował, jakby sprawdzał czy wszystko w porządku z jego rodziną. Poprosiłam, żeby zapozowali do zdjęcia. To był niezwykły i wzruszający widok. Cała czwórka zbiła się ciasną grupkę pod ścianą. Nad nimi górował najwyższy Sasha, jakby chciał wszystkich chronić, a oni przytulali się do siebie, jak wystraszone pisklęta w gnieździe.

Jest w nich jakaś godność i honor... Exodus ukraińskich uchodźców trwa. W Olbrachtowie, koło Żar, mieszka pięcioosobowa rodzina z Charkowa

Historia jedna z wielu…

Być może ich historia jest jedną z wielu. Naznaczona strachem i cierpieniem. Z tej traumy nie otrząsną się szybko, a być może nawet nigdy. Już teraz mają somatyczne objawy, będące reakcją na to co przeżyli i co codziennie przeżywają czekając na wieści od swoich bliskich, którzy zostali na Ukrainie. Mała Nel dwa dni temu wylądowała w szpitalu. Bolał ją brzuch i wymiotowała. Lekarz nie stwierdził poważnej choroby i zasugerował, że może być to reakcja na stres. Teraz choruje babcia dziewczynki, która od tygodnia, czyli praktycznie od swego przyjazdu pracuje. Dzisiaj niestety nie poszła. Została w domu. Pracodawcy byli bardzo wyrozumiali i pozwolili jej odreagować.

-Oni wszyscy chcą iść do pracy. Gdy przyjechali po pięciodniowej podróży, wymęczeni przerażeni, zjedli tylko zupę i stanęli ubrani w drzwiach. Nie wiedziałam co się stało. Zapytałam, gdzie się wybierają, a oni poprosili o grabki. Zamurowało mnie. Po 2 godzinach pobytu chcieli mi pomagać i sprzątać w ogrodzie-mówi wzruszona pani Dorota.

Wszyscy chcą pomagać

Zresztą z pomocą spieszą jej wszyscy. Dzieci, przyjaciele, znajomi i sąsiedzi. Swoją pomoc zaoferował także ksiądz proboszcz z Olbrachtowa.

-Chciałabym im bardzo, bardzo podziękować. To ludzie, którzy mają ogromne serca i którzy niosą pomoc bezinteresownie. Jestem im bardzo wdzięczna -dziękuje pani Dorota Urszulak.

Wdzięczni za pomoc są także nowi mieszkańcy domu w Olbrachtowie. Niepewność i strach, która towarzyszyła im zwłaszcza na początku pobytu, kiedy nie byli pewni czy zostaną, czy gospodyni przekaże ich dalej, do ośrodka dla uchodźców, mija. Powoli oswajają się z trudną rzeczywistością. Smutek w ich oczach jest ogromny i widać, że są bardzo przygnębieni, ale jest w tych ludziach też coś niesamowitego. Jakaś godność i honor. Jakaś niesamowita wiara, że niedługo wrócą do swoich bliskich. Do swojej wolnej ojczyzny.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska