Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem fanką Matki Bożej

Michał Szczęch
- Czy zmieniłam swoje patrzenie na świat, gdy zainteresowałam się sacrum? Może trochę. Czy zmieniłam siebie? Być może. Człowiek musi mieć w sobie dobro, jak Madonna - uważa Regina Chocha, amatorka fotografii.
- Czy zmieniłam swoje patrzenie na świat, gdy zainteresowałam się sacrum? Może trochę. Czy zmieniłam siebie? Być może. Człowiek musi mieć w sobie dobro, jak Madonna - uważa Regina Chocha, amatorka fotografii. Mariusz Kapała
Regina Chocha ma dwa domy, w Grabinie (gm. Bytnica) i w Zielonej Górze. Grabin to jej enklawa. Wycisza się tam, wypoczywa, by później ruszyć w kolejną podróż i fotografować Madonny.

- Przeżyłam tak wiele lat. Ile? Nie zdradzę (śmiech). Czuję się o wiele młodsza. Tak, jestem szczęśliwa. Recepta na szczęśliwe życie? Trzeba każdy dzień, każdą chwilę chwytać i korzystać z niej najbardziej, jak tylko się da. Trzeba być optymistą, dostrzegać w życiu dobro. Trzeba mieć również pasję. Moje pasje to fotografia, sacrum i Madonny uwiecznione w obrazach, rzeźbach, witrażach. Madonny są wyjątkowo piękne, a ja mam w sobie wrażliwość na piękno. Przez taką wrażliwość wcale nie żyje się łatwiej. Człowiek, który dostrzega piękno świata, dostrzega też jego brzydotę, nieszczęście, biedę, choroby. A cierpienie nie jest dla mnie obojętne. Kiedyś spotkałam w polu przywiązanego psa. Był okropny skwar, pies płakał. Napoiłam go wodą. Trzy lata później ponownie spotkałam tego psa, a on przyleciał i się łasił. Pamiętał mnie, był wdzięczny.

Zobacz też: Pielgrzymka na Kalwarii Rokitniańskiej (zdjęcia Czytelnika)

Gdybyśmy wszyscy nie byli obojętni na cierpienie, może świat wyglądałby inaczej, lepiej?
Kiedyś z mężem wzięliśmy w opiekę łabędzicę. Ktoś ją poranił. Mąż był lekarzem. Leczył łabędzicę, karmił. Wydobrzała, odleciała i przyleciała za dwa dni z partnerem, żeby nam go pokazać. Taka była nam wdzięczna.

Ostatnio szłam na zabieg do polikliniki, potknęłam się i upadłam. Cała jestem posiniaczona. Ale w zasadzie to ja w tym nieszczęściu widzę szczęście, bo mogłam przecież potłuc się jeszcze bardziej, mogłam się na przykład połamać.

Czy zmieniłam swoje patrzenie na świat, gdy zainteresowałam się sacrum? Może trochę. Czy zmieniłam siebie? Być może. Człowiek musi mieć w sobie dobro, jak Madonna.
Gdziekolwiek dziś nie pojadę, zawsze jakąś Madonnę znajdę i przywiozę na zdjęciu. Kocham Ziemię Lubuską, staram się ją promować, jestem lokalną patriotką. Ale Madonny przywoziłam z różnych zakątków Polski, Europy, chociażby z Warszawy, Wilna, Berlina, Kijowa. Przepiękne, nawet jedenastowieczne. Styl malowania się zmieniał, stąd każda Madonna jest inna.

Zaczęło się stosunkowo późno, bo w latach 80. Pojechałam na wycieczkę do Wilna. Fotografowałam przede wszystkim kościoły, jeszcze nie z myślą o wystawie, ale dla siebie samej, bo byłam zachwycona ich pięknem. To wtedy zainteresowało mnie sacrum. Fascynacja fotografią przyszła trochę później, w Uniwersytecie Trzeciego Wieku, do którego należę 20 lat.

Dziś organizuję wystawy. Miałam już na przykład ekspozycję zdjęć kotów, w ich spojrzeniach chciałam pokazać charakter, zresztą, za jedną z fotografii kota dostałam nagrodę w Warszawie. Miałam też wystawy fotografii kwiatów, witraży, rzeźb kobiet. Madonny po raz pierwszy pokazałam na zamku w Kożuchowie. Zaczepiła mnie wtedy pewna pani: - Zawsze chodzę do kościoła i akurat tego witraża nie widziałam - powiedziała. Wyjaśniłam, że to po prostu fotografia fragmentu większego witraża, z którego ja wyciągnęłam detal - twarz Madonny, przepiękną twarz, jakże cudowną. Ja jestem fanką Matki Bożej.

Na obrazach Madonna zawsze ma w sobie jakąś magię. Malarze, którzy malowali Madonny, mieli wielki dar, talent. Pokazywali, co Matka Boża przeżywa. W jej twarzy zawsze oddawali emocje. Ja to czuję i widzę. I to chcę w fotografiach ukazać.

Szczególnie lubię kościół, gdy nie ma w nim ludzi. Mogę wtedy nie tylko porozmawiać z Bogiem, ale mam też szansę na przyglądanie. Widzę piękno w polichromii, rzeźbie, malarstwie. Co za cuda! W jednym momencie nie istnieje dla mnie świat. Jestem tylko ja i sacrum w postaci Madonny. Czuję błogość. Jakbym fruwała. Cała jestem pochłonięta.
To dzięki fascynacji Matką Boską zainteresowałam się polichromią. W Kożuchowie stał kiedyś kościół, który rozebrano. Miał polichromię opowiadającą losy świata od stworzenia, poprzez życie Chrystusa, aż po ukrzyżowanie. I ta polichromia została rozdzielona, trafiła w różne miejsca. Część do zielonogórskiego kościoła na Winnym Wzgórzu, część do Świdnicy, Jasienia i Pniowa. Odszukałam tę całą polichromię, zrobiłam zdjęcia. Efektem była kolejna wystawa, w bibliotece wojewódzkiej w Zielonej Górze.

Zawsze mnie interesowała sztuka. Od najmłodszych lat pobierałam lekcje muzyki, chodziłam na koncerty. Jako młoda dziewczyna poszłam do szkoły położnych. To był dla mnie wybrany zawód, ukochałam go. Kobieta krzyczy, męczy się i rodzi nowe życie. Ja urodziłam dwoje dzieci. Cud! Kobieta, mimo tego okropnego wysiłku, bierze dziecko na ręce i uśmiecha się. Nie ma nic piękniejszego. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się, czy to położnictwo może mieć jakiś związek z fascynacją Madonnami. Być może. Do dziś, gdy widzę kobietę ciężarną, rada bym była podejść i ją pogłaskać.

Zobacz też: Matura 2014 język polski, matematyka, chemia, biologia, fizyka. Pytania, odpowiedzi, arkusze - odwiedź nasz specjalny serwis

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska