Antoni Staryńszczak w swoim mieszkaniu czuje się jak więzień. Jeździ na wózku, trudno mu wydostać się z III piętra. Gdy chce kupić chleb, musi kogoś o to prosić. Problemem jest dostanie się do ubikacji, która jest na korytarzu. Trzeba pokonać próg. Ale jak? Pozostaje więc... pojemnik.
Jedyna rozrywka pana Antoniego to okno. Obserwuje przez nie odjeżdżające autobusy. I ludzi, którzy podążają w różnych kierunkach. Spieszą się. Jemu się nigdzie nie spieszy. Każdy dzień jest taki sam.
Ma wykształcenie średnie ekonomiczne. Kiedyś pracował w zaopatrzeniu.
- Czasem trzeba było wypić, żeby coś załatwić. I tak się zaczęło... - wspomina swoje początki zaglądania do kieliszka. Potem było leczenie. Wytrzymał 18 miesięcy. Ale przyjechał kolega z Chorwacji i znów się zaczęło...
- Chciałbym wyjść do ludzi, żyć inaczej, ale jak? - pyta pan Antoni. - Chcę kupić obiad, muszę zapłacić komuś, by go mi tu przyniósł.
Więcej na ten temat przeczytasz w wydaniu Gazeta Lubuska Plus w czwartek, 23 czerwca
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?