W Karkonoszach akademiczki nie próżnują i ostro szlifują formę.
Na spotkanie z naszym zespołem umówiliśmy się w minioną niedzielę. Tego dnia rano dzwonimy do drugiego trenera Roberta Pieczyraka. - Spoko, przyjeżdżajcie, ale w hotelu i tak nas nie zastaniecie - słyszymy. Próbujemy wyjaśnić dlaczego. - A macie ochotę na wspinaczkę po górach? W takim razie do zobaczenia pod wyciągiem na Szrenicę.
Mikre jakieś
Przed południem jesteśmy na miejscu. Z tłumu turystów akademiczki wyróżniają się wzrostem, więc, co zrozumiałe budzą ciekawość mieszkańców. - To chyba nie są siatkarki? - zastanawia się sprzedawczyni ze sklepu z pamiątkami.
- Bo "Złotka" to ja panie znam. Taką Kasię Skowrońską to od razu bym wypatrzyła. Koszykarki? Mikre jakieś - nie może uwierzyć, gdy słyszy odpowiedź. Ale skoro po chwili porównuje nasze dziewczyny do Małgorzaty Dydek, to nic dziwnego, że jest mocno rozczarowana.
Na mierzący ponad 1.300 m n.p.m. szczyt wjeżdżamy ponad pół godziny. Zawodniczki już tam są i mimo przenikliwego chłodu, dostają ostro w kość.
- Ćwiczymy dwa razy dziennie - tłumaczy pierwszy trener Dariusz Maciejewski. - Ranek spędzamy na marszobiegu w górach, a popołudniu trenujemy w siłowni, ale bez akcentu na nogi. Tak mijają nam dwa dni z rzędu. W kolejnym mamy odnowę biologiczną, a potem zasłużone wolne.
Biegają po horach
Na obozie nie ma wolnego nawet w niedzielę. W popołudniowych zajęciach uczestniczą Agata Chaliburda i Aleksandra Pietraszek.
(fot. fot. Aleksander Majdański)
Mimo wycisku, który sztab szkoleniowy funduje 20-osobowej grupie seniorek i juniorek, całej ekipie humor dopisuje. W gronie trenujących jest też jedna z naszych zagranicznych zawodniczek. To Czeszka Katarina Zohnova.
- Możecie śmiało pytać po polsku. Coraz więcej rozumie - namawia Maciejewski. Ale po kilkudziesięciosekundowej wymianie zdań wolimy zdać się na tłumaczenie szkoleniowca. - Jo, w Czechach również są treningi w horach, ale nie na takiej wysokości jak w Polsce - mówi "czeską" polszczyzną Katarina. - Zmęczenie? Nie ma, bo jesteśmy superbaby!
Jej opinię potwierdza trener: - Nikt nie narzeka, a każda zawodniczka bez sprzeciwu wykonuje polecenia. Ponieważ większość czasu spędzamy w terenie, najważniejsza jest dla nas pogoda, a ta na razie dopisuje.
Śledzą naszych
Główną kwaterą akademiczek jest pensjonat "Jaś i Małgosia", którego należy do małżeństwa z Gorzowa - Jolanty i Krzysztofa Kwileckich.
- Nasze drzwi są zawsze otwarte dla sportowców. Oprócz koszykarek, gościliśmy też żużlowców Jarka Hampela i Piotra Śwista - wymienia Kwilecki, który "w cywilu" jest nauczycielem akademickim w gorzowskim AWF-ie. - Podopieczne Darka są u nas już po raz szósty i każdego roku pną się w górę tabeli. Trzymam za nie kciuki, bo po brązie z minionego sezonu, w końcu pora na finał.
Po obiedzie, na który też się łapiemy, ruszamy schodami na pierwsze piętro, by zaatakować dziewczyny podczas sjesty. Solidna porcja ćwiczeń dała im się we znaki, więc na odpoczynek wykorzystują każdą wolną chwilę. - Tutaj dzień mija błyskawicznie, a o nudzie nie ma mowy - dzieli się wrażeniami kapitan KSSSE AZS PWSZ Justyna Żurowska.
Wszechobecny Buczak
Agnieszka Kaczmarczyk śledzi w internecie występy Polaków na igrzyskach w Pekinie
(fot. fot. Aleksander Majdański)
Katarzynę Czubak pytamy o wieczorek zapoznawczy. - Zwyczajowej obcinki nie było. Po pierwsze nie ma wszystkich dziewczyn, a po drugie po przemeblowaniu składu na ten sezon to i ja musiałabym być jej poddana - śmieje się rozgrywająca.
W trakcie wolnego akademiczki oglądają przede wszystkim telewizyjne transmisje z igrzysk w Pekinie. Właśnie trwa druga połowa meczu naszych szczypiornistów z Chinami. Polacy wysoko prowadzą, ale w jednym z pokoi i tak trwa zagorzała dyskusja.
- Buczaka nie widzisz? - zagaduje do szkoleniowca Żurowska, który zauważyła trenera odnowy biologicznej rodem z Gorzowa. - Przecież on zawsze jest na pierwszym planie. Częściej od Wenty i zawodników!
A co po obozie?
Po ciężkich treningach w górach dziewczyny zawsze mają wilczy apetyt, więc dwudaniowy obiad znika z talerzy bardzo szybko
(fot. fot. Aleksander Majdański)
W czwartek nasza drużyna kończy pobyt w Szklarskiej Porębie i wraca do Gorzowa. Przez kolejne dni akademiczki będą trenowały we własnej hali. Pierwsze mecze gorzowianki rozegrają pod koniec bm. podczas akademickich mistrzostw Polski w Rzeszowie.
Niewykluczone, że w turnieju wystąpią aż trzy zagraniczne zawodniczki: Amerykanka Shala Crawford, Czeszka Katerina Zohnova i Australijka Samantha Richards. Pierwszym ligowym rywalem naszych będzie wicemistrz Polski Lotos Gdynia, z którym zagramy u siebie 21 września.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?