Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jezioro Sławskie umiera, ratujmy je!

Krzysztof Fedorowicz 68 324 88 19 [email protected]
- Moim zdaniem jezioro ma się lepiej niż przed trzema laty - stwierdza Ryszard Basiura z Wałbrzycha. - A biała ryba musi być. To tak, jakby z ludzkiej populacji wykluczyć kobiety. Wtedy sami siebie będziemy ganiać...
- Moim zdaniem jezioro ma się lepiej niż przed trzema laty - stwierdza Ryszard Basiura z Wałbrzycha. - A biała ryba musi być. To tak, jakby z ludzkiej populacji wykluczyć kobiety. Wtedy sami siebie będziemy ganiać... fot. Tomasz Gawałkiewicz
Jezioro Sławskie wciąż nie doczekało się rekultywacji, a Czernica znów została skażona. Czy dojdzie do wyłapania i skompostowania ryb zamieszkujących największy akwen w województwie? Jaki głos w tej sprawie mają naukowcy z Uniwersytetu Zielonogórskiego?

Czysta Czernica? Generalnie jest znacznie lepiej - przyznają mężczyźni, których spotykamy w centrum Sławy. - Ale zdarza się, że płynie ciemna woda, a przed dwoma tygodniami padły setki ryb! To zjawisko występuje najczęściej w nocy z piątku na sobotę.

Z tą opinią zgadza się jeden z pracowników oczyszczalni. - O tym, kto zanieczyszcza, wiedzą wszyscy, ale nikt gościa nie złapał za rękę - mówi tajemniczo mężczyzna w średnim wieku. - Zawsze ludzie za podobne przypadki obwiniali oczyszczalnię, ale winowajca od lat jest ten sam i pora, by udowodniono mu to, co robi.
O kim mowa? Mężczyzna milczy... - Nic więcej nie powiem - dorzuca od niechcenia.

Czernica jest czysta!

Kiedy pytamy Cezarego Sadrakułę, burmistrza Sławy, skąd zatrucie, ten ostro protestuje. - Czernica jest czysta! Zbudowaliśmy nową oczyszczalnię, mamy kanalizację, walczymy o dobrą opinię o Sławie - stwierdza stanowczo.
- I nikt nie donosi panu, że rzeka jest skażona?
- Pierwszy raz słyszę! - upiera się burmistrz.
- A zatrucie, do którego doszło przed dwoma tygodniami?

- Woda została zatruta w miejskiej części Czernicy - tłumaczy spokojnie włodarz. - Do wymierania ryb dochodziło tu już kilka lat temu i wtedy rzeczywiście winą obarczano oczyszczalnię. Straży miejskiej zleciłem zbadanie sprawy i funkcjonariusze doszli do źródła. A Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska pobrała próbki i okazało się, że przyczyną śnięcia jest soda kaustyczna używana do płukania urządzeń w mleczarni. Zarządziłem kontrolę zakładu, która ma wykazać, czy częściej nie dochodzi tu do niekontrolowanych zrzutów ścieków.

W oczyszczalni dowiedzieliśmy się, że w ubiegłym roku mleczarnia oddawała około 1.000 metrów sześciennych ścieków miesięcznie. Ale już w maju tego roku tylko 160 metrów. Problem w tym, że nie można określić, ile wody zużyła, bo zakład ma własne ujęcie.

Wyciek to przypadek

Henryk Kuźma, właściciel mleczarni, mówi, że wyciek szkodliwej substancji to przypadek. - Akurat czyściliśmy pompę, gdy doszło do wyłączenia prądu, a wtedy woda przelała się i trafiła do rzeki - tłumaczy rzeczowo biznesmen. - Dezynfekcję studni robiliśmy nie pierwszy raz, ale po raz pierwszy doszło do wycieku.

Kuźma obawia się, że urzędnicy mają go za kozła ofiarnego. - Przyznałem się do wycieku, natomiast podobnych historii po prostu nie było - zapewnia. - Wiem, że chcą mi coś udowodnić, ale przecież niczego nie udowodnili. A mniejsza ilość ścieków jest wynikiem oszczędności, bo oszczędzać muszę. Trawę na przykład zacząłem podlewać ściekami oczyszczonymi w swojej oczyszczalni.

Stanisław Mojsiczyn z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Zielonej Górze mówi, że inspektorzy przybyli do Sławy po czterech godzinach od zdarzenia, gdy zanieczyszczona woda zdążyła spłynąć rzeką do jeziora. Pobrali próbki przy ujściu Czernicy i powyżej mleczarni i jej jakość była dobra. - Natomiast w próbie pobranej przez straż miejską na wypływie ze studni głębinowej na terenie mleczarni stwierdzono zwiększoną zawartość chloru - wyjaśnia Mojsiczyn.

Ale WIOŚ nie sformułował żadnych zarzutów wobec właściciela mleczarni. A Wojciech Konopczyński, zastępca wojewódzkiego inspektora, podkreśla, że w ostatnich latach jakość wody w Czernicy zdecydowanie się poprawiła.

Samo się nie oczyści

- A jak jest z jeziorem?
- WIOŚ prowadzi monitoring jakości wód jeziora - informuje Konopczyński. - Jego stan nie ulega już pogorszeniu, środowisko przyrodnicze nie ulega dalszej degradacji i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zauważymy symptomy poprawy. Obserwowaliśmy wzrost zanieczyszczenia do czasu budowy oczyszczalni. A dziś trzeba pamiętać, że w jeziorze jest dużo związków biogennych - fosforu i azotu - zdeponowanych w osadach dennych. Samooczyszczanie wód jeziorowych trwa bardzo długo, nawet kilkanaście lat. Teoretycznie Jezioro Sławskie wymienia swoje wody raz na dwa lata, ale w praktyce proces ten trwa o wiele dłużej.

- Czy jezioro należy poddać rekultywacji?
- Najważniejsze było opanowanie gospodarki ściekowej na terenie samej zlewni i można powiedzieć, że ten proces jest na ukończeniu, stąd pora pomyśleć właśnie o rekultywacji. Jednak nad sposobem należy głęboko się zastanowić. Zwłaszcza nad wprowadzeniem drastycznych metod chemicznych - odpowiada Konopczyński.

Ale jest program ochrony i rekultywacji wód Jeziora Sławskiego, opracowany w 2007 roku przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Zakłada m.in. wyłowienie i skompostowanie ryb zamieszkujących akwen i nowe zarybienia, a także właśnie ingerencję chemiczną.
- Potrzebna jest aktualizacja zaproponowanych tam metod, przed ich zastosowaniem - tłumaczy Konopczyński.

Prof. Zofia Sadecka z Zakładu Technologii Ścieków i Odpadów Uniwersytetu Zielonogórskiego podkreśla, że Jezioro Sławskie nie jest w stanie samo się oczyścić. - Trzeba pomóc biologii, nie zaszkodzić. Chemia absolutnie odpada! - protestuje. - Potem z tej wody skorzysta człowiek, a chemia się nie ulotni. Nic w przyrodzie nie ginie. Żałuję, że nikt z naszą uczelnią nie konsultował problemu rekultywacji jeziora. Nie wiem, czemu jesteśmy pomijani, a przecież możemy sporo podpowiedzieć.

Bo nie ma pieniędzy

Jezioro należy do marszałka. Na biurku burmistrza Sławy leży gazeta z 22 grudnia 2009, w której marszałek Marcin Jabłoński zapewnia, że problem jeziora rozwiąże. - Ta gazeta to moja relikwia - stwierdza Sadrakuła. - I czekam na spełnienie tej obietnicy.

- Rekultywacji nie podjęto z braku pieniędzy - tłumaczy Jerzy Tonder, zastępca dyrektora departamentu rolnictwa, środowiska i rozwoju wsi urzędu marszałkowskiego. - Zresztą Jezioro Sławskie samo radzi sobie nieźle. A metody rekultywacji należy uaktualnić. Rzeczywiście, trudno zaakceptować wszystkie metody opracowane przez IMGW, zwłaszcza jeśli miałoby dojść do wyłowienia i skompostowania ryb. Taka metoda jest nie do pomyślenia.

Ale we wspomnianym dokumencie mowa o odłowieniu i skompostowaniu już w pierwszym roku prowadzenia rekultywacji. Potem akwen zostałby zarybiony od nowa. Chodzi o ograniczenie populacji karpiowatych, a zwiększenie ilości ryb drapieżnych. Bo podobno te drugie mniej brudzą.
- To nie do pomyślenia. Co będzie jadł drapieżnik? Sam siebie? - irytuje się Ryszard Basiura z Wałbrzycha, który od dwóch tygodni wędkuje w Sławie. - Biała ryba musi być. To tak, jakby z ludzkiej populacji wykluczyć kobiety. A wtedy sami siebie będziemy ganiać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska