Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Paczkowska: Sama sobie podnoszę poprzeczkę

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
Jolanta Paczkowska odbiera nagrodę z rąk dziennikarza, honorowego prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefana Bratkowskiego, obecnie społecznego redaktora portalu publicystycznego Studio Opinii.
Jolanta Paczkowska odbiera nagrodę z rąk dziennikarza, honorowego prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefana Bratkowskiego, obecnie społecznego redaktora portalu publicystycznego Studio Opinii. Fot. Beata Sobiecka
Gdy kończyła studia, marzyła o dziennikarstwie. Ale życie potoczyło się inaczej. Jest nauczycielką, a marzenie odrodziło się w internetowej publicystyce. Jolanta Paczkowska została dziennikarką obywatelską roku 2009.

Nominacja do Grand Press, jak zaznaczała pani na swoim blogu, mogła być szczytem marzeń. Tymczasem kilkanaście tygodni później zostaje pani dziennikarzem obywatelskim roku…
Sama nominacja do tytułu Dziennikarza Roku miesięcznika dziennikarzy "Press" była wielkim zaskoczeniem. Najbardziej ucieszył mnie fakt, że oprócz redakcji serwisu Wiadomości24.pl, w którym piszę, zaproponowali mnie też inni autorzy, koleżanki i koledzy tej gazety internetowej. Potem wielkie wrażenie zrobiło na mnie to, gdy w "Pressie", wśród 130 nazwisk z całej Polski, zobaczyłam także swoje. Na pierwszym miejscu Tomasz Lis, potem kolejne znakomitości, tuzy dziennikarstwa i ja wśród nich. A przecież na początku miałam założenie, że jako polonistka będę zajmować się tylko korektą i redakcją tekstów innych osób.

W mediach pojawiła się informacja, że nauczycielka z Nowej Soli została dziennikarką obywatelską roku. Ten wybór dokonany głosami kapituły, specjalistów od mediów i dziennikarstwa, a nie kliknięciami czytelników, ma też zapewne dla pani specjalne znaczenie.
Jak najbardziej. Dałam temu wyraz (nieco ironicznie) w wywiadzie po gali: Ja, polonistka ze szkoły podstawowej z Nowej Soli, dla was, warszawskich dziennikarzy, człowiek z prowincji, z województwa lubuskiego, które jest ciągle mylone z lubelskim, a tu raptem takie wyróżnienie ze strony profesjonalistów. Oczywiście, byłam zaskoczona, że zyskałam uznanie kapituły. Po czterech latach pisania mam sporo znajomych i słyszałam, że będą na mnie głosować. Gdy zaproszono mnie na galę, spodziewałam się wyboru głosami internautów, myślałam: może na trzecim miejscu…

Ale nagroda jest chyba spełnieniem pewnych ambicji?
Trzy lata temu brałam już udział w konkursie i zajęłam 22 miejsce. Potem odmawiałam, bo uznawałam, że należy ustąpić miejsca młodym. Pamiętam słowa pana Romana Stachowiaka z Nowego Miasteczka, który przed dwoma laty zajął w tym konkursie drugie miejsce, że czuł się jak staruszek wśród dominującej młodości. A przecież to mój rówieśnik (śmiech). W tym roku zgodę na udział w konkursie wyraziłam przez pomyłkę, kliknęłam w zły link. I mleko się rozlało. Potem stwierdziłam, że jeśli już startuję, to powinnam wybrać ważne teksty, bo chciałabym, by przeczytał je ktoś z kapituły. I tak między innymi wybrałam tekst "Groby Zakrzewskie.

Kto je widział? Kto o nich wie?" o zbiorowych, bezimiennych mogiłach około sześciu tysięcy polskich patriotów zamordowanych przez hitlerowców w podpoznańskiej wsi Zakrzewo. Chciałam, by jeszcze to gdzieś dotarło. Gdy schodziliśmy ze sceny z panem Stefanem Bratkowskim, podeszła do nas pani Krystyna Kurczab-Redlich, dziennikarka, która robi filmy dokumentalne, zgłoszona do Pokojowej Nagrody Nobla, mówiąc, że dziękuje mi za ten materiał. Wtedy dopiero poczułam, że zostałam nagrodzona. Miałam też przyjemność porozmawiać ze Stefanem Bratkowskim, o Nowej Soli i o ziemiach zachodnich. Dowiedziałam się, że ojciec publicysty był jednym z założycieli Związku Obrony Kresów Zachodnich w 1921 r. Pan Bratkowski powiedział, że zrobiły na nim wrażenie moje artykuły o grobach i o drugoroczności u uczniów. Wiedziałam, że ci ważni dla dziennikarstwa ludzie je przeczytali.

Rozumiem, że chce pani pokazywać rzeczy warte dostrzeżenia, które mogą utonąć w zgiełku świata. Co jest zatem najważniejsze dla pani w dziennikarstwie?
Życie. Po prostu. A z racji mojego wieku ważnych tematów znajduję dużo. I jest też jak w jednym z wierszy Różewicza, moja ojczyzna rośnie. Urodziłam się w Wielkopolsce, przyjechałam do Nowej Soli, której kompletnie nie znałam. Dziś piszę oczywiście dużo o Nowej Soli, Lubuskiem, współtworzyłam lubuską Regiopedię. Bywam też w innych miejscach w kraju, przy okazji coś zobaczę, sfotografuję i potem się tym dzielę.

Kim jest dziennikarz obywatelski?
Na początku redakcja, dla której piszemy, przyznawała nam w dowód uznania pióra. Ktoś z dziennikarzy zawodowych podchwycił to i nazwał nas "obywatele z piórkami", co miało lekceważący wydźwięk. Do dziś słyszy się też opinie profesjonalistów, że dziennikarz obywatelski, społeczny to grafoman. To mnie boli, bo wielu znanych mi dziennikarzy obywatelskich pisze piękną polszczyzną, na ważkie tematy. To głęboka niesprawiedliwość, bo fakt, że nie dostajemy za nasze publikacje pieniędzy, nie oznacza, że trzeba naszą pracę deprecjonować. Bywało, że wytykałam błędy dziennikarzom zawodowym, mogłabym też podać przykłady ich nierzetelności.

Ale są też opinie, że dziennikarstwo obywatelskie to przyszłość.
Tak, na gali to mocno podkreślano, między innymi pani Janina Paradowska. Także inni członkowie kapituły. Ja z kolei powiedziałam, że przepraszam dziennikarzy zawodowych uważających nas za grafomanów, bo mam zamiar dalej pisać. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Dziennikarze zawodowi i obywatelscy tak samo są lepsi i gorsi. Istniejemy równolegle. Atutem społecznego dziennikarstwa jest to, że piszę, kiedy chcę i o czym chcę. I mam prawdziwą wolność i radość pisania.

Tytuł dziennikarki roku teraz chyba jednak zobowiązuje…
Tego się obawiam i dotarło to do mnie, gdy odebrałam dyplom. Pomyślałam: oho, teraz pewnie nawet każdy komentarz trzeba będzie dokładnie przemyśleć. Może pewne rzeczy już nie będą uchodzić i trzeba będzie podjąć się poważniejszych tematów?

Na pewno? Może trzeba dalej robić to samo.
Ja teraz sobie sama podnoszę poprzeczkę. Tytuł zobowiązuje. Ale z drugiej strony wracam zaraz do szkoły, do mojej pracy i życie się toczy normalnie (uśmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska