Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Żurowska: - Do złota krok, ale taki milowy

Janusz Dobrzyński 95 722 69 37 [email protected]
JUSTYNA ŻUROWSKAMa 25 lat (skończy w Dzień Kobiet) i 188 cm wzrostu. Panna. Ukończyła dwa licencjaty, a następnie studia magisterskie na informatyce i zarządzaniu w gorzowskiej PWSZ, gdzie jest obecnie asystentem. Wychowanka UKS Broniewski Świdwin, od 2002 r. w AZS PWSZ Gorzów. Największe sukcesy: złoty medal w MP juniorek 2003, srebrny (2008) i brązowy (2007) medal w MP seniorek, złoto w Akademickich ME 2006. Uczestniczka Uniwersjady 2005 w Izmirze, 2007 w Bangkoku (brązowy medal, była kapitanem polskiej reprezentacji) i 2009 w Belgradzie oraz ME 2009 na Łotwie.
JUSTYNA ŻUROWSKAMa 25 lat (skończy w Dzień Kobiet) i 188 cm wzrostu. Panna. Ukończyła dwa licencjaty, a następnie studia magisterskie na informatyce i zarządzaniu w gorzowskiej PWSZ, gdzie jest obecnie asystentem. Wychowanka UKS Broniewski Świdwin, od 2002 r. w AZS PWSZ Gorzów. Największe sukcesy: złoty medal w MP juniorek 2003, srebrny (2008) i brązowy (2007) medal w MP seniorek, złoto w Akademickich ME 2006. Uczestniczka Uniwersjady 2005 w Izmirze, 2007 w Bangkoku (brązowy medal, była kapitanem polskiej reprezentacji) i 2009 w Belgradzie oraz ME 2009 na Łotwie. fot. Kazimierz Ligocki
- Gra w Eurolidze jest nam bardzo potrzebna, bo to nie tylko wielkie wyróżnienie i promocja dla naszego miasta oraz klubu, ale i możliwość dalszego rozwoju - mówi JUSTYNA ŻUROWSKA, kapitan zespołu KSSSE AZS PWSZ Gorzów

Sobotni mecz KSSSE AZS PWSZ Gorzów - CCC Polkowice w hali PWSZ przy ul. Chopina rozpocznie się o godz. 18.00. Ceny biletów: 20 i 10 zł.

- Czy sobotni mecz w Pruszkowie to sygnał, że w zespole rysuje się kryzys formy?
- Nie, raczej sądzę, że wpływ na naszą dyspozycję miała blisko trzytygodniowa przerwa od grania w okresie świąteczno-noworocznym. Musimy więc jak najszybciej nadrobić te zaległości.

- Ale przyznasz, że roztrwonić 24-punktową przewagę, jest sztuką nie lada?
- Rzeczywiście, w myśl zasady: łatwo przyszło, łatwo poszło. Najważniejsze, że na końcu było zwycięstwo, bardzo dla nas ważne i istotne. O klasie zespołu świadczy i to, że wygrywa nie tylko, kiedy ma formę, ale i wówczas, gdy jej brakuje.

- A może miano drużyny niepokonanej jest ciężarem coraz trudniejszym do udźwignięcia w sferze psychiki?
- Nie, absolutnie nie! Prawda jest taka, że zawodników i trenera ocenia się po tym, jaki był ich ostatni mecz. Szybko zapominamy więc o tym co było, bo przed nami jest nowy cel i nowe wyzwania.

- Wasze mecze z CCC Polkowice to już ligowa klasyka, biorąca swój klimat z wcześniejszych potyczek obu zespołów. Odczuwacie już napięcie?
- Skupiamy się przede wszystkim na tym, by wrócić do swojej dyspozycji sprzed świąt. Zwłaszcza, że dołączyła do nas nowa zawodniczka. Najważniejsze będą play offy, a więc i miejsce, jakie będziemy zajmować przed ich rozpoczęciem. Dlatego na mecz z CCC sprężamy się mocno, bo to bardzo silny zespół i wymagający rywal. Zawsze gra się z nim trudno, bo - jak to określamy - jest to mecz ,,podwyższonego ryzyka''.

- Straszakiem na was miała być Cheryl Ford, choć w meczu z poznańskim MUKS-em rozczarowała. A może to tylko zasłona dymna?
- Myślę, że jest tu podobnie, jak z naszą Nicky Anosike. Jedna i druga nie są jeszcze przygotowane do sezonu, bo obie szykują się do rozgrywek WNBA, do których mają jeszcze cztery miesiące. Nie one więc, póki co, będą decydowały o sile swych zespołów, choć z meczu na mecz będą zapewne lepsze.

- Atutem polkowiczanek może być większe doświadczenie ich zawodniczek, zwłaszcza tych z podstawowej piątki.
- Tak, ale dziesięć meczów euroligowych dało nam bardzo dużo nowych doświadczeń, o których tu mówimy. Choć z drugiej strony... polkowiczanki też grały w pucharach, więc i one coś z tych występów skorzystały.

- Sobotni mecz to także kolejny pojedynek szkoleniowców, a więc byłego i obecnego trenera kadry narodowej kobiet. Odczuwacie na swojej skórze efekt tej mobilizacji?
- Między nimi jest zapewne odrębna rozgrywka. Trener Krzysztof Koziorowicz miał już jednak swoją szansę, prowadząc reprezentację przez trzy lata, więc co mógł, już zrobił. Sprawy ambicjonalne powinny teraz zejść na bok, a szkoleniowiec CCC może raczej podzielić się z trenerem Dariuszem Maciejewskim swoimi doświadczeniami. I życzyć mu powodzenia!

- Kto wygra więc tym razem derby ,,Gazety Lubuskiej''?
- Będzie to jak zwykle mecz pełen emocji i wielkiej walki, a wygra lepszy! Czyli zespół, który będzie tego dnia lepiej dysponowany rzutowo i silniejszy psychicznie.
- A propos trenera Maciejewskiego. Czy nie odczuwacie, że coś zmienia się w waszych wzajemnych relacjach? Bo teraz nie jesteście już jedynymi jego pupilkami, gdyż musi przecież szukać zawodniczek do swojej koncepcji także w szeregach rywalek.
- Nawet jeśli tak jest, to nie daje nam tego odczuć. Myślę, że przede wszystkim żyje teraz sprawami klubowymi, a po zakończeniu ligi, priorytetem dla niego stanie się kadra narodowa.

- Wróćmy do rozgrywek Euroligi, gdzie niestety, nie osiągnęłyście zamierzonego celu. Czego zabrakło?
- Na pewno doświadczenia w pierwszych meczach, które grałyśmy głównie na wyjazdach. Zakończyły się dość bolesnymi porażkami, a dopiero potem stałyśmy się zespołem coś znaczącym w naszej grupie. Żeby jednak wygrać mecz wyjazdowy z francuskim Bourges, trzeba było wznieść się na szczyty swoich możliwości. Po okresie przerwy, nie było nas na to stać i szansa przepadła.

- A może pokutuje preferowany przez was, choć skuteczny jak dotąd w polskiej lidze, system oparty przede wszystkim na obronie. A to, w pewnym stopniu, jednak negacja gry. Natomiast w starciu z klasowym rywalem, brakuje wam często kreatywności i odwagi w podejmowaniu decyzji indywidualnych.
- Taki styl, czysto taktyczny, obowiązywał nas parę sezonów temu. Dziś opiera się ona na indywidualnościach, zwłaszcza kreującej naszą grę Samanthy Richards. Jednak i Luda Sapowa oraz inne koleżanki bardzo często decydują się na akcje indywidualne, bo mają ku temu predyspozycje.

- Czy wyczerpujące boje i podróże w Eurolidze, nie nadszarpnęły zbytnio waszych sił?
- Nie, wręcz przeciwnie. Gra w Eurolidze jest nam bardzo potrzebna, bo to nie tylko wielkie wyróżnienie i promocja miasta i klubu, ale i możliwość dalszego rozwoju. Gdyby nie brak ,,okrzesania'' na początku, a także łutu szczęścia w rewanżowym meczu z Hiszpankami, mogło być o wiele lepiej.

- Euroliga, to także najlepsza witryna transferowa. Czy złożono ci już jakąś ciekawą ofertę?
- Trwa sezon, więc na ten temat jeszcze absolutnie nie chcę rozmawiać.

- Przed niektórymi z was otwierają się perspektywy awansu bądź powrotu do kadry Polski. Przed tobą też!
- Tak, przy trenerze Maciejewskim mam chyba szansę na większą ilość grania, bo po to jestem w kadrze. Ale znając trenera wiem też, że będą grały te zawodniczki, które w danym momencie zaprezentują najwyższą formę, a nie te, mające bardziej znaczące czy też popularniejsze nazwisko.

- Do tronu w polskiej ekstraklasie macie już tylko krok. Zrobicie go?
- Rzeczywiście krok, ale taki milowy... Trudno cokolwiek przewidywać, choć każda z nas marzy zapewne o złocie. A ja szczególnie, bo po ośmiu latach spędzonych w Gorzowie, byłby to wspaniały moment.

- Dziękuję i życzę powodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska