Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już niebawem zadebiutuje świebodziński browar

Alicja Kucharska
Piotr Kowalski (w środku) zapowiada, że o uznanie piwoszy powalczy wyłącznie jakością , smakiem i aromatem
Piotr Kowalski (w środku) zapowiada, że o uznanie piwoszy powalczy wyłącznie jakością , smakiem i aromatem Alicaja Kucharska
Świebodziński browar wraca po kilkudziesięciu latach. Co zaoferuje amatorom piwa?

Browarnictwo wyraźnie zapisało się na kartach historii miasta. W XVI wieku nawet 60 rzemieślników mogło zajmować się wytwarzaniem piwa. Wiadomo też, że oprócz chałupniczych wytwórni w Świebodzinie znajdowały się fabryki produkujące piwo na szeroką skalę. Browar Peschela mieścił się w centrum miasta, a złoty trunek był pożądany na lokalnym – i nie tylko lokalnym - rynku. W połowie XIX wieku powstał też Browar Zamkowy – znany w dalszych regionach kraju.

Historia świebodzińskiego browarnictwa kończy się po 1945 roku. Wzmianek o kontynuacji lokalnej tradycji po II wojnie światowej nie ma praktycznie żadnych. Niewiele osób wie o pozostałościach obu browarów oraz o ich istnieniu w ogóle. Nową historię być może napisze piwowar ze Świebodzina, który lada chwla wypuści swoje produkty na świebodziński rynek.

Amatorskie początki

– Na studiach podczas zajęć z technologii fermentacji warzenie piwa odbywało się po najmniejszej linii oporu, tylko, żeby wyszło. Mnie interesowało stworzenie piwa dobrego, lepszego niż dostępne w sklepach. Wówczas rozpocząłem przygodę z warzeniem piwa – mówi Piotr Kowalski, współwłaściciel „Browaru Świebodzin”.

Amatorskie początki stały się fundamentem działalności zawodowej. Eksperymentował, zmieniał receptury, szukał odpowiedniego smaku. Wiarę w to, co robi przyniosło mu zwycięstwo w największym w Polsce konkursie piwowarstwa w Żywcu. W kategorii Witbier zajął pierwsze miejsce. Potem przyszły kolejne konkursy, kolejne wygrane i wysokie miejsca. Jego receptura została wykorzystana przez Browar Witnicy.

Pierwsze piwo uwarzył z gotowego ekstraktu, później z ziarna – tak jak biblia browarnictwa nakazuje. Wtedy też zaczął tworzyć autorskie receptury. Nieustannie je doskonaląc. Bo najważniejsze w piwie są aromat, smak, goryczka – wszystko w odpowiedniej ilości.

Co polubią piwosze?

Domową kuchnię i prowizoryczny sprzęt zamienił na pokaźną halę i profesjonalne urządzenia. Choć spełnienie wszelkich wymogów i zdobycie odpowiednich pozwoleń trwało długo, to w końcu się udało. – Ruszyliśmy z produkcją – ogłasza P. Kowalski. Dystrybucja nastąpi lada dzień. Póki co piwo leżakuje w tankach – zaznacza.

W jednym pomieszczeniu odbywa się warzenie piwa. Efektem całego procesu produkcji jest brzeczka piwna, która fermentuje w odpowiednich zbiornikach. – Tam leżakuje i czeka na rozlew do butelek, ale będą też kegi, które mam nadzieję szybko trafią do pubów i restauracji – dodaje Piotr.

– Jest bardzo duże zainteresowanie tym, co tutaj powstaje. Wiele osób dopytuje i oczekuje na efekt finałowy– zaznacza Marta Maćkiewicz, siostra Piotra. – Na pewno nasze produkty będą dostępne w Świebodzinie. Chcemy podziałać mocno regionalnie. Tworzymy regionalny produkt, ale jesteśmy niemal pewni, że mieszkańcy będą zaskoczeni wzorem etykiet i tym, co im zaoferujemy – zaznaczają.

Z pewnością smak będzie odbiegał od tych, które dominują na sklepowych pólkach. – Ludzie mogą być zaskoczeni, że tak może pachnieć i smakować piwo. To będzie coś oryginalnego – zapewniają.

Receptury będą nieustannie zmieniane. Jeden lub dwa gatunki pozostaną w ofercie na stałe. Jakie? To zależy od przyszłych recenzji.

Warzenie piwa dopiero się rozpoczęło, jednak docelowo „Browar Świebodzin” ma być miejscem, które znacznie się rozwinie. – Ważne, że mam swobodę w doborze składników. Tu mogę się w pełni realizować, kombinować i świrować – mówi z zadowoleniem właściciel, który podkreśla jednak, że pierwsze warzenia, to też czas na dokładne poznanie sprzętu.

Po latach wraca małe piwne rzemiosło

Najbliższe tygodnie upłyną pod znakiem promocji świebodzińskiego browaru. Piwowar zaprezentuje swoje produkty w Szczecinie na Beer Fest. – Zadebiutujemy także podczas Dni Świebodzina oraz na Łagowskim Lecie Filmowym. Mamy nadzieję, że już w maju piwo pojawi się w sklepach oraz w pubach.

- Docierają do nas głosy niesamowicie życzliwe. Wyczekujące wręcz, bo jest to też swego rodzaju powrót do tradycji. Ostatni browar istniał w Świebodzinie przed wojną, a w naszym województwie, oprócz dużego browaru Witnica, nie ma miejsc małego rzemiosła piwnego – przypominają.

Wierzą w powodzenie biznesu, bo przecież po to zaryzykowali. - Stworzenie tego miejsca, kosztowało nas to wiele wyrzeczeń, ale uparcie dążyliśmy do celu. Nie przyjmujemy żadnej innej opcji niż sukces. Nagrodą za miesiące ciężkiej pracy będzie chwila, w której zobaczymy nasze piwo na półkach.

Warząc pierwsze piwa w domowej kuchni Piotr nieustannie powtarzał, że piwowarstwo uczy cierpliwości. – Teraz uczy tym bardziej - wtrąca. - Przy okazji uczy też pokory. Jako mały browar o uznanie możemy powalczyć wyłącznie jakością użytych surowców, smakiem i aromatem - podsumowują wspólnicy.

Czytaj też: Nawet 300 osób znajdzie pracę w galerii handlowej w Świebodzinie

Zobacz: Skarb zakopany przy byłym browarze w Zielonej Górze czy tylko miejska legenda?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska