- Niech Chrobry czuje niepokój, nie czuje - mówił zadowolony trener Steinpolu Ilanki Marek Kamiński, chwilę po wygranym meczu w Nowej Soli. - To nasze zadanie, aby im teraz uprzykrzyć życie. Mamy tylko dwa punkty straty i teraz to oni będą czuć ciśnienie.
Ale początek wcale nie zapowiadał tak łatwej przeprawy. Co prawda to goście zaczęli od groźnej sytuacji w 4 min, a potem mieli optyczną przewagę, ale to nowosolanie mieli kilka dogodnych. W 6 min Krzysztof Wierzbicki z wolnego wrzucił w pole karne, defensorzy Steinpolu Ilanki nie wybili piłki, ale bramkarz Michał Augustyn był na posterunku.
Kwadrans później świetnym rajdem popisał się ten pierwszy, zacentrował, a Radosław Druciak kapitalnie wycofał do nadbiegającego Marcina Szulika. Ten jednak kropnął tuż nad poprzeczką. Po tych akcjach goście trochę uspokoili grę i sami przystąpili do ataku.
Prawdziwe emocje miały się jednak zacząć dopiero w drugich 45 minutach. Przyjezdni przycisnęli, ale wciąż nie mogli przebić się przez ambitną defensywę Arki, w której dzielił i rządził Remigiusz Smolin. Był wszędzie, górne piłki wybijał głową, a dolne udanymi przecinał świetnymi wślizgami. Niestety dla niego i kolegów z drużyny, wyraźnie zaspał przy rzucie rożnym w 55 min.
Piłka leciała długo, minęła wszystkich zawodników i dosłownie spadła na głowę najlepszego gracza Steinpolu Ilanki Ndubusi Nnamaniego. Czarnoskóry snajper gości nie zmarnował szansy. Dodajmy, że ten zawodnik od początku do końca spotkania był najbardziej wyróżniającym się na boisku. Bardzo szybki, nieustępliwy i przede wszystkim kapitalnie przygotowany kondycyjnie.
W ostatnich minutach wciąż potrafił biegać jakby dopiero wyszedł na murawę, angażując obrońców Arki już przed ich polem karnym. Aż dziwne, że do tej pory nikt z wyższej ligi się po niego nie zgłosił.
Wracając do meczu, Arka po stracie gola się nie położyła i dzielnie walczyła o wyrównanie. W 60 min świetną centrę Wierzbickiego zmarnował Druciak, a chwilę później ten pierwszy kropnął nad poprzeczką po zgraniu klatką od Szulika. Kilka minut później pierwszy fatalny błąd popełnił bramkarz Arki Adrian Sala wybijając na róg słaby strzał Bartosza Kubackiego.
Chwilę potem - niewybaczalny. "Mooooja" - krzyknął gdy po wrzutce piłka leciała, leciała i... przeleciała tuż nad jego rękoma i wpadła wprost na nogi nadbiegającego na długim słupku Kabira Ojikutu. Obrońca gości dopełnił formalności i było 2:0. Do końca Arka próbowała, ale już się nie podniosła.
- Ilanka była dziś do ugryzienia, ale nie daliśmy rady - komentował porażkę trener gospodarzy Romuald Kujawa. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu świetna, ale w drugiej te stałe fragmenty gry nas wykończyły. Mając przewagę wzrostu nie można tak grać.
ARKA NOWA SÓL - STEINPOL ILANKA RZEPIN 0:2 (0:0)
Bramki: Nnamani (55), Ojikutu (67).
ARKA: Sala - Pojnar, Smolin, Szulik, Ilnicki (od 68 min Szuszkiewicz) - Wierzbicki, Druciak (od 84 min Jurak), Wojeński, Rozynek - Żmudziński, Lewandowski (od 79 min Kumczyk).
STEINPOL ILANKA: Augustyn - Plucner, Kempa, Ojikutu, Mendelski - Grobelny, Popkowski (od 77 min Głasik), Nowaczewski (od 46 min Kubacki), Bieniek - Tomkowiak (od 71 min Nolka), Nnamani (od 89 min Grabarczyk).
Żółte kartki: Pojnar - Nowaczewski. Sędziował Sylwester Dąbski (Wałbrzych). Widzó 400.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?