Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kadra Polski juniorów w Serbii: sportową sielankę przerywa koronawirus. Jak udało się wrócić sportowcom do kraju?

Zbigniew Borek
Zbigniew Borek
Kadrowicze przekroczyli granicę dziś w południe w Słubicach
Kadrowicze przekroczyli granicę dziś w południe w Słubicach
18-osobowa reprezentacja Polski juniorów została pozostawiona samej sobie na lotnisku w Berlinie. Do kraju wraca po interwencji wojewody lubuskiego.

„18-osobowa reprezentacja Polski juniorów w piłce wodnej, której decyzja polskiego rządu skróciła zgrupowanie w Serbii, została pozostawiona samej sobie na lotnisku w Berlinie. Nie ma jak wrócić do Polski. W reprezentacji jest czterech zawodników z Gorzowa, w tym – nie ukrywam - mój syn. Czy jest pan w stanie interweniować?” Tej treści SMS-a wysłałem we wtorek o 19.05 do wojewody.

Powiedzmy sobie szczerze: gdyby obok mnie stał wtedy ten, kto za ten bajzel odpowiada, pewnie urwałbym mu głowę. Nie ja jeden. – To jest obłęd! Jakiś kompletny skandal! Jak tak można – krzyczał mi do słuchawki Artur Wiśniewski, ojciec innego z gorzowskich kadrowiczów. Ich trener Robert Serwin mówił przez komórkę bez wykrzykników, ale aż się gotował: - Coś niebywałego. Nie wiem, po prostu, nie wiem, jak tak można postąpić. Jak można być w ogóle tak nieodpowiedzialnym, żeby zostawić reprezentację Polski w Berlinie i powiedzieć: radźcie sobie sami – mówił.

On był z chłopakami w Berlinie. Próbował poruszyć niebo i ziemię, ale nic nie pomagało. Pani z Polskiego Związku Pływackiego (waterpoliści do niego należą, nie mają osobnego związku), która była odpowiedzialna za sprowadzenie reprezentacji do Polski, po prostu przestała odbierać telefony. Także od przedstawiciela wojewody…

Kadra Polski juniorów w Serbii: sportową sielankę przerywa koronawirus

Nasi kadrowicze byli na zgrupowaniu w miejscowości Becej w Serbii (jeden z trenerów kadry jest Serbem). Mieli wygodny hotel, fajne żarcie, kieszonkowe od związku, niższe niż w Polsce ceny na mieście i 25 stopni na dworze (chodzili w krótkich spodenkach). Mieli tylko trenować i zagrać w międzynarodowym turnieju sparingowym, żeby jak najlepiej przygotować się do nadchodzących Mistrzostw Europy w Istambule. Słowem: sportowa sielanka. Nawet głosy o koronawirusie dobiegały tylko z Polski, bo w Serbii był pod tym względem względny spokój. Do czasu.

Sielanka skończyła się na przełomie minionego i tego tygodnia. Najpierw kadrowicze dowiedzieli się, że Mistrzostwa Europy zostały przełożone. Potem, że polski rząd postanowił ściągnąć do kraju wszystkich sportowców, którzy przebywają za granicą. – Nawet gdyby tego nie zrobił, to musielibyśmy wracać. Serbowie wprowadzali coraz większe restrykcje na granicach i wewnątrz swojego kraju. Zamykali kolejne obiekty, także baseny, a osoby po 65. roku życia miały pozostać w domach pod groźbą wysokiej grzywny. W tym wieku jest mój kolega, serbski trener naszej kadry… - wylicza Robert Serwin.

Po rozmowach z polskim konsulem w Serbii już wiedział, że nie ma szans wrócić do Polski przez kilka granic drogą lądową. Zostały samoloty. – Na czartery nie było już szans. Dostaliśmy się na loty liniowe Lufthansy – do Berlina można było dolecieć tylko przez Monachium. Ze stolicy Niemiec miał nas zabrać autokar załatwiony przez Polski Związek Pływacki. Następnie zawieść do Gorzowa, a potem Łodzi i Ostrowca Świętokrzyskiego, skąd są kadrowicze. Na obowiązkową dla przybywających zza granicy 14-dniową kwarantannę domową. Tyle teorii.

Trener kadry Polski Robert Serwin: To totalne niedbalstwo. Brak mi słów

W praktyce przedstawicielka Polskiego Związku Pływackiego poinformowała reprezentację, która wylądowała w Berlinie, że autokar nie przyjedzie. – Tak, po prostu. Wiem, że trudno w to uwierzyć, bo ja też nie mogłem – przyznaje trener kadry. I nazywa rzeczy po imieniu: – Totalne niedbalstwo,

lekceważenie. Brak mi słów. Najchętniej bym tego w ogóle nie komentował – mówi „Gazecie Lubuskiej”.

Wtedy zaczęła się gorąca linia: trenerów polskiego i serbskiego, rodziców zawodników, którzy dowiedzieli się o sytuacji od chłopaków. Były próby „uruchomienia” ministerstwa sportu i wszystkich świętych. Rodzice i trenerzy gorzowskiego klubu Alfa, z którego są nasi kadrowicze, próbowali zorganizować transport na własną rękę. Żadna z firm nie chciała jednak jechać po kadrę do Berlina, bo to oznaczało nie tylko stanie w 30-kilometrowym korku na granicy, ale i dwutygodniową kwarantannę kierowcy.

To wtedy wysłałem SMS-a do wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka: „18-osobowa reprezentacja Polski juniorów w piłce wodnej, której decyzja polskiego rządu skróciła zgrupowanie w Serbii, została pozostawiona samej sobie na lotnisku w Berlinie. Nie ma jak wrócić do Polski. W reprezentacji jest czterech zawodników z Gorzowa, w tym – nie ukrywam - mój syn”.

Była 19.05. Natychmiast oddzwonił Roman Sondej, prawa ręka Dajczaka dyrektor Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie. Wziął numer do trenera i zajął się sprawą. Błyskawicznie zorganizował transport. – Muszę mieć jednak oficjalne potwierdzenie, że nikt inny nie organizuje autokaru po kadrę. Nie możemy się absolutnie zdublować, bo potrzeby są wszędzie zbyt wielkie – tłumaczył mi dyr. Sondej przez telefon. Potrzebna był więc tak naprawdę jedna drobna czynność: odebranie telefonu od Sondeja albo oddzwonienie do niego przez panią z Polskiego Związku Pływackiego.

Ale i to – jak usłyszeliśmy - było niewykonalne... – Obłęd! – pisał do mnie jeden z rodziców chłopaków.

Trener kadry: Bardzo dziękuję wojewodzie i jego urzędnikom

Udało się po dobrej godzinie, dzięki ponagleniom, jakie do związku spłynęły z różnych źródeł. O 21.13 Roman Sodej powiadomił mnie SMS-em, że wszystko ustalone: zawodnicy jadą do hotelu, a rano zabierze ich wysłany przez LUW autokar, żeby przywieźć do Polski. – Tak się też stało. Jesteśmy już w drodze na granicę – powiedział mi rano przez komórkę Robert Serwin.

I dodał: - Najbardziej mnie dobija fakt, że ktoś teraz rozpowiada, że autokar po nas do Berlina wysłała „Warszawa”, nawet nie wiem, czy ministerstwo, czy polski związek. Chciałbym więc jasno powiedzieć: to totalna bzdura. Gdyby nie pan wojewoda Władysław Dajczak, pan dyrektor Sondej i firma pana Uchańskiego, która zgodziła się na prośbę urzędników wojewody nas przewieźć do Polski, to pewnie nadal bylibyśmy z kadrowiczami w Berlinie. Za pośrednictwem „Gazety Lubuskiej” bardzo im dziękuję za błyskawiczną, zdecydowaną, a przede wszystkim skuteczną akcję.

GL rozmawiała też z Magdaleną Grzesik z Polskiego Związku Pływackiego. – Transport dla kadry z Berlina mieliśmy zapewniony. Usługę miała wykonać firma, która zawiozła kadrę do Serbii, mieliśmy to potwierdzone, ale telefonicznie, bo firma nie używa maila. Okazało się jednak, że autokar nie przyjechał. Nie byliśmy o tym uprzedzeni. To było nieprzyjemne zaskoczenie także dla mnie – mówi.

Magdalena Grzesik stanowczo zaprzecza, że w feralny wieczór długo nie było z nią kontaktu. – Byłam w kontakcie z zarządem związku, z trenerami kadry, także trenerami zawodników z Gorzowa, bo oni są najbliżej Berlina, oraz z jednym z rodziców zawodników – mówi. - Szukaliśmy na gorąco rozwiązań tej trudnej sytuacji. W końcu się udało: Lubuski Urząd Wojewódzki zorganizował transport, a nasz związek - hotel w Berlinie. Kadra miała zapewniony nocleg, śniadanie i lunch boksy na drogę.

Granicę ma przekroczyć w Słubicach. Osobnym transportem zawodnicy zostaną przewiezieni do Łodzi, Warszawy i Ostrowca, skąd pochodzą i gdzie czekają na nich ich rodzice.

O 12.30 syn wysłał mi wiadomość: „jesteśmy w Polsce”. Dowiedziałem się też, że żaden z chłopaków nie ma gorączki. Teraz czeka ich „tylko” dwutygodniowa kwarantanna domowa.

KORONAWIRUS: Kiedy będzie szczepionka?

WSZYSTKO, CO MUSISZ WIEDZIEĆ O KORONAWIRUSIE

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska