Uczeń drugiej klasy Gimnazjum nr 9 jest pierwszym rodowitym gorzowianinem, który stanął na najwyższym stopniu podium indywidualnych mistrzostw Starego Kontynentu. Kamil Dragun miał już w swoim dorobku 9 złotych, 8 srebrnych i 1 brązowy medal, wywalczone w indywidualnych oraz drużynowych MP. Ubiegłotygodniowy sukces z włoskiego Fermo przyćmił jednak wszystkie poprzednie osiągnięcia.
Talent czystej wody
Swą przygodę z królewską grą Kamil zaczął w wieku sześciu lat. Najpierw, przez pół roku, uczył się jej w DK Kolejarz pod okiem Olafa Michalskiego. Potem - również na sześć miesięcy - trafił do grupy Przemysława Liwaka. Od pierwszej klasy SP był już podopiecznym Andrzeja Modzelana. Teraz, gdy przyszły wielkie sukcesy, pracuje na co dzień z Aleksandrem Czerwońskim. A w ostatnich MEJ prowadził go Wojciech Brodowski.
- Kamil to talent czystej wody. Ma wszelkie predyspozycje, by zostać czołowym szachistą świata. A tytuł arcymistrza może zdobyć jeszcze przed maturą! - przekonuje Modzelan.
Rzecz w tym, że do sięgania po najwyższe laury nie wystarczą tylko naturalne predyspozycje. Talent musi być poparty ogromną pracą, wynoszącą co najmniej sześć godzin dziennie.
- Kamila trudno jest zmusić do dużego wysiłku - przyznaje Modzelan. - W domu pracuje średnio godzinę dziennie, dwa razy w tygodniu spotyka się też na 2,5-godzinnych sesjach z Czerwońskim. To trochę za mało, by zawojować świat. Nawet pomimo tego, że ranking naszego mistrza wynosi już 2.243 punkty, a po włoskich mistrzostwach zostanie mu doliczonych następnych 35.
Chce być normalny
Kamil przyznaje bez ogródek, że szachy nie są dziś dla niego najważniejsze. - Jeszcze nie wiem, co chcę robić w życiu - mówi. - Teraz najwięcej czasu poświęcam nauce. Pierwszą klasę gimnazjum skończyłem ze średnią ocen 4,56. Szachy mnie bawią i... niech tak na razie zostanie.
W MEJ w Fermo do zmagań 14-latków przystąpiło 122 zawodników. Kamil zanotował w dziewięciu partiach sześć zwycięstw i trzy remisy. Triumfował z dorobkiem 7,5 pkt., wyprzedzając Białorusina Antona Siegodnika (ten sam rezultat) i Rosjanina Iwana Bukawszyna.
- Los bywa przewrotny. W dziewiątej rundzie spotkałem się z Bukawszynem, który trzy lata temu wygrał ze mną ostatnia partię i zepchnął mnie z medalowej pozycji na ósmą - wspomina młody gorzowianin. - Teraz też zagraliśmy na zakończenie mistrzostw. Ja zacząłem białymi i cały czas kontrolowałem pojedynek. Rywal szybko zaproponował remis, który dawał mu brąz. Wolał nie ryzykować przegranej i miejsca poza podium. Zgodziłem się, bo pół punktu wystarczało mi do zdobycia tytułu. Na podium żałowałem tylko jednego: że nie odegrano mi ,,Mazurka Dąbrowskiego''. Był tylko przebój ,,We are the champions''.
Jak żywe srebro
- Mój syn to niespokojny duch, nie pasujący do stereotypowego obrazu szachisty - śmieje się Andrzej Dragun, ojciec Kamila. - Często trudno go zagonić do sprzątania pokoju, nauki czy też czytania szachowych książek. Treningowe partie lubi rozgrywać przy komputerze. Przed mistrzostwami ćwiczy do przesady, nawet do północy. A poza tym uwielbia piłkę nożną, koszykówkę, pływanie, tenis i łyżwiarstwo.
Razem z żoną Elżbietą pan Andrzej ma dylemat, jak daleko powinno sięgać zaangażowanie ich syna w szachy. Wyjazdy na zawody trwają zwykle po kilkanaście dni, więc po powrocie do Gorzowa chłopak musi nadrabiać spore zaległości w nauce.
- Jak wraca, to zawsze nam mówi, że musi się ostro wziąć za naukę języków obcych. Ale zapał szybko mu mija, bo Kamil to takie żywe srebro. Musi być wszędzie i ze wszystkimi - dodaje pan Andrzej.
Za dwa miesiące w Turcji odbędą się mistrzostwa świata juniorów. Kamil ma szansę pojechać tam z klubowym kolegą, 18-letnim Kacperem Piorunem. Pozostaje tylko pytanie: jak, w razie sukcesu nad Bosforem, zmieni się życie gorzowskiego gimnazjalisty?...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?