Tuż za Starym Jaromierzem, w środku lasu stoi majestatyczny kamień otoczony barierkami. To właśnie w tym miejscu 41 żydówek w wieku 15-30 lat zginęło z rąk hitlerowców. Z całej kolumny (ok. 1000 kobiet), która zmierzała do Dachau wybrano tylko te najsłabsze, schorowane, wygłodzone, które nie miały siły iść dalej. Nie płakały, zachowały milczenie, śmierć przyjęły z pokorą. O zbrodni miał się nikt nie dowiedzieć. Stało się inaczej. Wiele lat po wojnie Florian Drzymała, mieszkaniec wioski i naoczny świadek zbrodni wskazał miejsce mordu. Dzięki temu odnaleziono szczątki więźniarek i ekshumowano je na kargowski cmentarz.
O marszu śmierci możecie przeczytać również: TUTAJ
Podobny pomnik stoi również w Karszynie, gdzie ruski sołdat zastrzelił 13 mieszkańców wsi pochodzenia niemieckiego, w tym 4 dzieci.
Co roku mieszkańcy gminy spotykają się w miejscu zbrodni, by oddać hołd ofiarom wojny. W piątek przynieśli wieńce, odśpiewali hymn, pieśni patriotyczne, a na koniec pochylili głowy i oddali się zadumie.
– Ziemie kargowskie są zbroczone krwią ludzką. Musimy pielęgnować tę historię, żeby nie była ona tylko wypisana na kamieniu, ale trwała w ludzkich głowach. Stracono tu niewinne kobiety, które chciały żyć, miały marzenia, chciały wrócić do domu, do rodziców, do swoich dzieci – tłumaczy Jerzy Fabiś, burmistrz Kargowej i wspomina rok 1960, kiedy zbrodnia wyszła na jaw. – Byłem w pierwszej klasie, ludzie rozmawiali o tym w całym mieście. A ja nie rozumiałem, jak można komuś zabić siostrę, matkę? – dodaje.
Włodarz wskazał nam również drzewo, które znajduje się kilkanaście metrów od upamiętniającego kamienia. Dąb z powykrzywianymi konarami zdaje się jakby krzyczeć z rozpaczy.
– Jako leśnik mogę podać wiele przyczyn, dlaczego drzewo wygląda tak, a nie inaczej. Ale rzeczywiście, patrząc na niego człowiek może poczuć niepokój. Dąb przenosi nas myślami do tego tragicznego wydarzenia, które wiele razy próbowałem sobie wyobrazić, jednak nie potrafię. – mówi Krzysztof Kotlarski, leśniczy z Wolsztyna.
Po obchodach nadszedł czas na referaty. W Gminnym Centrum Kultury przygotowano wystawę, gdzie zaprezentowane zostały przedmioty, które udało się znaleźć w miejscach mordu. Były to klucze, różańce, a nawet kolczyki i złote obrączki. Na ścianach zawisły zdjęcia kobiet, którym udało się uniknąć śmierci. O tragicznym marszu i mordzie w Karszynie opowiedzieli dr Andrea Rudorff, Artur Pacyga i Tadeusz Mąkosa. Uczniowie z miejscowych szkół z zaciekawieniem słuchali tej lekcji historii.
– To co się stało jest niewyobrażalne, w porównaniu do tego, jak teraz żyjemy. Nie wolno nam o tym zapomnieć. Teraz nie możemy zrobić nic innego, tylko tę pamięć pielęgnować. Bardzo chcielibyśmy, żeby młodzi za kilkadziesiąt lat również pojawili się pod pomnikiem i oddali hołd ofiarom wojny, dlatego musimy przekazywać wiedzę z pokolenia na pokolenie. W dzieciach cała nadzieja – tłumaczą Krystyna i Czesław Danielkiewicz, mieszkańcy Karszyna.
ZOBACZ, JAK OBCHODY WYGLĄDAŁY W POPRZEDNICH LATACH:
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?